Marek Domagalski: Wyjdźmy z epidemii ze zdrowszą Temidą
by Marek DomagalskiPrawnego dachu nie zaklajstrują spory o praworządność.
Tak jak dom odbudowany po pożarze jest nowocześniejszy, a nieraz prawie jak nowy, tak samo powinno się stać z sądami po epidemii. Tym bardziej że nie ma mowy o powrocie starego.
W kolejnych tygodniach i już miesiącach epidemii sprawy sądów zeszły jakby w cień. Poza batalią o nowego pierwszego prezesa SN, ale to szczególna sprawa. Na tle setek sądów w Polsce wyjątkowa, choć problemy z orzekaniem dotyczą także SN.
Sądy nie były ekspresowe, ani nawet szybkie, od lat więc idący do nich po sprawiedliwość musieli czekać. Teraz ten prawny dach: skrzypiący, chybotliwy, a często dziurawy, musimy naprawić, a pewnie wiele jego segmentów wymienić. I nie zaklajstrujemy tego sporami o zasady i praworządność, choć ta dyskusja naturalnie też będzie.Teraz potrzebujemy zmian w czasie awarii, czyli epidemii i postepidemii.
Czytaj także:
Koronawirus: reset dla zamrożonych sądów
A mamy elementarne problemy: kiedy i jak prowadzić jawne rozprawy, jak wysłuchiwać świadków i podsądnych, jak uzyskiwać informacje w sądach, co i wcześniej nie było proste. Chodzi o to, by w sądach znów zaczęły zapadać wyroki, bo to ich powołanie. Trudny okres epidemii i poepidemiczny to okazja do odbiurokratyzowania sądów, uczynienia ich bardziej zrozumiałymi dla ludzi. Do wdrożenia np. jednolitych prostszych zasad korespondencji z sądami, formy elektronicznej pisma, ale też np. telefonicznej. W niektórych sytuacjach jest już stosowana (przecież zlecenia maklerskie od lat tak można wykonywać. Inna rzecz, że nadmiar form niesie ryzyko komplikacji. Dominujący do tej pory system doręczeń pismem poleconym, kiedy listonosze nie stukają w dużych miastach do drzwi, a na poczcie są kolejki, trąci myszką. Należy np. ulżyć sądom zezaniami pisemnymi. Od jednej rzeczy odstąpić nie można w poważniejszych sprawach, tj. od jawnej rozprawy. O ile zawieszenie ich na kilka tygodni epidemii było jakoś uzasadnione, o tyle na dłużej jest niedopuszczalne. Jawność rozprawy gwarantuje zresztą konstytucja, choć są od tego i tak odstępstwa. Oby nie poszły za daleko.
W wielu sprawach strona procesu musi mieć prawo podać sądowi bezpośrednio swoją wersję zdarzeń i rozumienie jej krzywdy. Recepty tylko czasem można dostać telefonicznie, tak samo wyrok na odległość nie powinien być nadużywany. A obawiam się, by nie był pretekstem dla procesowych uproszczeń Ministerstwa Sprawiedliwości, by poprawić statystykę, i sędziów, by sobie ulżyć w pracy.