https://media.wplm.pl/thumbs/ODI1L3VfMS9jY19kMTBhZi9wLzIwMjAvMDUvMjkvODI1LzUyNS9mY2E5MzhhN2YzNTg0NTM1OGRhMzU4ODdjYTlkZTNkMS5qcGVn.jpeg
autor: PAP/EPA

Raport przeciwko Polsce – ale na nas już to nie robi wrażenia! Skończyły się czasy, kiedy tupnięcie nogą w Brukseli wywoływało tsunami

by

Skończyły się czasy, kiedy pohukiwania i tupnięcie nogą w Brukseli czy to Komisji Europejskiej, czy też jakiegoś komisarza, opinie komisji czy rezolucje Parlamentu Europejskiego, wymierzone w nasz kraj, wywoływały prawie tsunami w Polsce.

CZYTAJ RÓWNIEŻ: Ludzie Tuska chcą zaatakować Polskę. Europosłowie EPL wprowadzają kolejne zmiany do raportu szefa komisji LIBE

Zbyt czytelne stały się interesy i intencje zarówno polskich eurodeputowanych opozycji, jak i chadeków, liberałów i socjalistów, mających większość w Parlamencie Europejskim. Zatem kolejny raport dotyczący Polski, przygotowany przez komisję wolności obywatelskich Parlamentu Europejskiego, tzw. LIBE, zresztą wcale nie zlecony przez kierownictwo PE, tylko z jej własnej inicjatywy, może być wyłącznie pretekstem dla opozycji w wewnętrznej walce o władzę w Polsce, argumentem, który ma przekonać Polaków, iż rząd Zjednoczonej Prawicy chce polexitu i zamiast potulnie przyjmować wszystko, co z brukselskiej krynicy mądrości płynie, ośmiela się mieć swoje zdanie. I nie dość tego – przez swoje nieodpowiedzialne zachowanie, butę i arogancję wobec unijnych urzędników może sprawić, że w nowym budżecie Unii na lata 2021- 2027,pod pretekstem naruszania praworządności, zostanie ukarany zmniejszeniem środków, które Polska powinna na mocy traktatów otrzymać.

Jakiś czas temu hiszpański socjalista, López Aguilar, przewodniczący komisji wolności obywatelskich PE (LIBE) na spotkaniu z polskimi opozycyjnymi eurodeputowanymi pytał dramatycznie: „Co jeszcze może zrobić unijny parlament, czego można jeszcze od niego oczekiwać, bo my zrobiliśmy w obecnej sytuacji wszystko, co było możliwe”. Oczywiście chodziło o to, co może zrobić dla polskie opozycji, nie dla Polski. Okazało się, że nie wszystko, można zrobić więcej, pan przewodniczący Aguilar się postarał i  napisał kuriozalny raport, do którego jak do worka wrzucił wszystkie półprawdy i kłamstwa, jakie do tej pory były suflowane przez europosłów opozycji, dokładając kolejne, związane z wyborem I prezes Sądu Najwyższego. Zdaniem autora raportu „pod stałą presją znajdują się prawa mniejszości seksualnych, prawo do swobody wypowiedzi, wolność mediów czy prawo do krytykowania rządu”.

Kłamstwa Biedronia i Spurek

Kłamstwa Roberta Biedronia i Sylwii Spurek o gehennie środowiska LGBT w Polsce, penalizacji wychowania seksualnego, tworzeniu stref wolnych od LGBT, próbie zaostrzenia przez rząd prawa antyaborcyjnego, łzawe żale kandydata Lewicy w wyborach prezydenckich, iż są miejsca w Polsce, do których jako gej nie ma prawa wstępu, wygłaszane na forum Parlamentu Europejskiego, teraz stały się podstawą do umieszczenia w raporcie komisji LIBEzarzutów o dyskryminację i łamanie praw człowieka. Polskie władze, odmawiając wykonania orzeczeń TSUE, tym samym wyrzucają Polskę „poza wspólnotę europejskich wartości i poza unijne prawo”, twierdzi przewodniczący Aguilar w wywiadzie dla RMF FM.Warszawa „nie wykazuje chęci kompromisu i nie zamierza się dostosować do orzeczeń TSUE” grzmi, zapominając o Niemczech i Hiszpanii, które również uznały nadrzędność prawa krajowego w stosunku do Trybunału Sprawiedliwości UE, który nie jest supersądem superpaństwa, bo Unia nie jest państwem. Najbardziej jednak wstrząsającym fragmentem wypowiedzi Aguilara dla RMF FM jest ten, w którym mówi, że „nawet polski rząd nie ma prawa przeciwstawiać polskiej narodowej tożsamości unijnym wartościom”. Kiedy to wartości unijne zastąpiły wartości europejskie, fundament powstania wspólnoty opartej właśnie na państwach narodowych, które od setek lat uznawały, że narodowe tożsamości są dobrem wnoszonym przez nie do wspólnego zbiorui poprzez ich różnorodność wzbogacają Europę? Aguiler twierdzi, że po ostatnim wysłuchaniu Polski w PE wielu eurodeputowanych było zszokowanych konfliktowym nastawieniem polskich władz i twierdzeniem o „prymacie prawa krajowego nad unijnym”. Szok może przerodzić się w stan permanentny do momentu, kiedy wreszcie urzędnicy i europarlamentarzyści, tak chętnie służący swoją pomocą polskiej opozycji wreszcie zorientują się, że skończyły się czasy, kiedy polscy politycy przyjeżdżali do Brukseli prawie że we włosiennicy, żeby pokornie wysłuchać dyspozycjiunijnych notabli, bez prawa do wyrażenia i obrony swojego stanowiska. Sprawa polskiej praworządności nie jest głównym tematem w Brukseli w momencie, kiedy negocjuje się propozycje budżetu unijnego na lata 2021-2027 oraz nowy instrument finansowy na rzecz odbudowy gospodarki, zniszczonej przez pandemię.Ale pojawiła się w tym momencie nie tylko dlatego, by dać polskiej opozycji kolejne narzędzie do walki w Polsce o odzyskanie władzy (a czas wyborów prezydenckich jest wyjątkową okazją do takiej próby) - te nasze waśnie polsko-polskie są wykorzystywane przez inne kraje członkowskie, które zacierają ręce i, nie mając pojęcia o tym, co naprawdę dzieje się w Polsce, liczą na to, że naszym kosztem uzyskają większe fundusze. Bo jeśli ktoś straci, ktoś inny zyska. I, niestety, pomagają im w tym niektórzy z naszych europosłów, tak jak Sylwia Spurek, nawołująca w PE do ukarania Polski i Węgier: „Nie wystarczy analizować, monitorować, apelować. Najwyższy czas powiązać przestrzeganie przez państwa zasady praworządności z funduszami UE i karać”. Pani europoseł ma pełne prawo do wyrażania na forum Parlamentu Europejskiego swoich krytycznych uwag na każdy temat, choć plucie na Polskę może być różnie oceniane w kraju, jednak żałosne jest, iż nawet nie zdaje sobie sprawy, że jej rękoma wyciąga się z ogniska gorące kartofle, które kto inny spożyje. Ani opozycyjni posłowie z Hiszpanii nie alarmują, że premier Pedro Sánchez pod pretekstem walki z pandemią wprowadza cenzurę mediów, ani Francuzi z ugrupowania Marine Le Pen, w swoim kraju ostro atakujący prezydenta Macrona, nie żądają ukarania Francji za to, że prezydent od dawna rządzi dekretami, ograniczając rolę parlamentu, a ostatni z nich, oprotestowany przez francuskich prawników, przedłuża areszt tymczasowy do sześciu miesięcy

Próba włączenia niezapisanego w żadnym z traktatów mechanizmu naruszania praworządności do decyzji budżetowych i związanych z przyznawaniem środków krajom członkowskim jest już od dawna sprawą, o której się w Brukseli mówi, ale Unia nie ma definicji praworządności, a takiego nieostrego kryterium do budżetu unijnego wprowadzać jako procedury nie można, jest tego zdania zarówno Europejski Trybunał Obrachunkowy, strażnik budżetu Unii, jak i prawnicy Rady Europejskiej. Poza tym decyzja o zatwierdzeniu budżetu musi być jednomyślna, więc polski premier też musi za nią zagłosować.

Unia musi być zjednoczona, żeby przyjąć budżet, a nie zajmować się tym, że rząd, zdaniem opozycji, w naszym państwie nie zachowuje się tak, jakby ona sobie życzyła. Ale koledzy europosła Radosława Sikorskiego, na czele z przewodniczącym LIBE, który jeszcze coś więcej chce zrobić dla polskiej opozycji, nie ustają w wysiłkach. Chcą dodać do raportu informacje o nowych, wstrząsających wydarzeniach, które „ mają wpływ na praworządność, demokracje i prawa podstawowe”. Otóż miały miejsce w  Polsce protesty artystów(?) przeciwko „wyborom kopertowym” przed Sejmem. „Demonstrantom wymierzano sięgające 2,2 tys. euro grzywny za łamanie obostrzeń sanitarnych” a  polski RPO złożył skargę do sądu administracyjnego za przekazanie danych osobowych obywateli przez ministerstwo cyfryzacji do Poczty Polskiej. Pojawiały się też zarzuty dyscyplinarne przeciwko sędziom, którzy podpisali list do OBWE.

Chadecy fanami Trójki

No i wreszcie okazało się, że do grona fanów Trójki należą chadecy z EPL, którzy chcą do raportu dodać poprawkę poruszającą sprawę…piosenki Kazika, jako przykład sytuacji w mediach publicznych, bowiem „należąca do państwa radiowa „Trójka” została oskarżona o cenzurowanie kultowej listy przebojów, po tym jak pierwsze miejsce zajęła piosenka wycelowana w Jarosława Kaczyńskiego”.

I choć Kazik odżegnuje się od prób wykorzystywania go przez polityków wszystkich opcji, może się okazać, że jego piosenka w debacie nad raportem LIBE w Parlamencie Europejskim stanie się najważniejszym argumentem w oskarżeniu Polski o naruszanie praworządności.


W związku z problemami z dystrybucją drukowanej wersji tygodnika „Sieci” (zamykane punkty sprzedaży, ograniczona mobilność społeczna) zwracamy się do państwa z uprzejmą prośbą o wsparcie i zakup prenumeraty elektronicznej - teraz w wyjątkowo korzystnej cenie! Z góry dziękujemy.