https://media.wplm.pl/thumbs/ODI1L3VfMS9jY19hMzAwMy9wLzIwMjAvMDUvMjkvNDkwNS8zMjcwLzczM2JiNjU5ZWY4YzQyNjI4MTVhNzYxODg0MDIyYTY0LmpwZWc=.jpeg
autor: PAP/ Lech Muszyński

Ostatnie dni to "próba generalna" przed wyborami. Kto ją wygrał? "Spotkały się dwie fale, Andrzej Duda nie dał się wybić z rytmu"

by

W ostatnich dniach spotkały się dwie fale. Z jednej strony kłopoty Zjednoczonej Prawicy (ataki na ministra Szumowskiego, afera wokół radiowej Trójki), z drugiej optymizm opozycji, która po podmianie kandydata przywołała z „emigracji” swój elektorat i znów ma nadzieję na zwycięstwo. Rezultat? Zdecydowane prowadzenie Andrzeja Dudy w pierwszej turze i minimalne zwycięstwo w drugiej.

CZYTAJ: Druga tura wyborów prezydenckich - najnowszy sondaż dla wPolityce.pl. To będzie bardzo wyrównany bój! SPRAWDŹ wyniki

Choć do wyborów jeszcze miesiąc, mieliśmy takie spiętrzenie emocji, że można mówić o próbie generalnej. Próbie, z której obóz Dobrej Zmiany wychodzi zwycięsko. Różnica jest co prawda niewielka, ale przecież tu od dawna nie było wątpliwości. Siły obu stron są dziś w Polsce bardzo wyrównane, i taki też będzie wynik wyborów.

Jedno warto zauważyć: prezydent Andrzej Duda nie dał się wybić z rytmu. Robi swoje, spotyka się z ludźmi, odwiedza małe i większe miasta, zabiera głos w najważniejszych sprawach. Nie popełnił błędu Bronisława Komorowskiego, który po pierwszy niepowodzenia spanikował, rozedrgał swoją kampanię i zdecydował się na gwałtowne zmiany kursu.

Warto zauważyć, że Rafał Trzaskowski szybko zebrał rozproszony elektorat Platformy, ale jednocześnie zrobił to w taki sposób, że znacznie utrudnił sobie możliwość pozyskiwania wyborców spoza twardego rdzenia opozycji. Ataki na dziennikarzy TVP, pokrzykiwania, zapowiedź wycofania państwa polskiego z kluczowych inwestycji - to wszystko daje mu poklask, ale jednocześnie zraża znaczną część elektoratu. Prezydent Warszawy w roli jednoczyciela narodu będzie wyjątkowo mało wiarygodny.

Zdaniem sztabowców Andrzeja Dudy, najbardziej zaszkodziły mu w ostatnim czasie dwie sprawy. Po pierwsze, słynny rap, będący odpowiedzią na wezwanie jednego z raperów; nie chodzi o sam występ prezydenta, ale o nagłośnienie i wypromowanie całej akcji nagrywania tego typu utworów, która w sumie miała wydźwięk opozycyjny. Po drugie, sprawa radiowej Trójki, która dotarła do Polaków w postaci prostego komunikatu: wraca cenzura. Obie te sprawy nie będą jednak żyły wiecznie. Wydaje się, że podobnie jak setki innych „game changerów” umrą po paru dniach.

Warto zwrócić uwagę na eksponowanie w ostatnich dniach zgodnej współpracy prezydenta i premiera. Z pogłębionych badań wynika, że znaczna część wyborców - także opozycyjnych - mocno obawia się kolejnej „wojny na górze”, która będzie nie do uniknięcia w razie wygranej kandydata opozycji. To jest ten czynnik, który może przeważyć w czerwcowych wyborach.

Inna sprawa, że akcentowanie jedności rządu i prezydenta jest także ryzykowne; wybór prezydenta to w istocie wybór konkretnego człowieka, przywódcy, lidera, i nic nie powinno tej perspektywy przesłaniać. Prezydent to prezydent, a nie współpracownik rządu.

W sumie obóz dobrej zmiany nie powinien wpadać w panikę. Musi walczyć, musi mobilizować swoich zwolenników, unikając jednocześnie działań, które mobilizują druga stronę. Szanse na wygraną wciąż są bardzo duże. Rywal także nie powinien przerażać: to dość leniwy, pretensjonalny, kartonowy polityk, który w cuglach wygrywa w Lemingradzie, ale już w Polsce chcącej być Polską będzie miał bardzo pod górę.