Zamiast aut, ogródki gastronomiczne. Czterodniowa rewolucja na Wajdeloty w Gdańsku
Jak dowiedział się Onet, miasto zgodziło się, by na cztery dni (zaczynając od 11 czerwca) zamknąć ulicę Wajdeloty dla aut i tym samym rozszerzyć tam strefę ogródków gastronomicznych. O taką zmianę postulowali właściciele okolicznych restauracji i pubów, którzy przez pandemię i nowy reżim sanitarny tracą duże pieniądze.
by Piotr Olejarczyk- Od okolicznych mieszkańców będzie zależeć, czy "deptak na Wajdeloty" przyjmie się na dłużej. Bo to oni mają wziąć udział w przygotowanej przez miasto ankiecie
- Jeżeli większość reakcji będzie pozytywnych, deptak na ul. Wajdeloty wróci też np. w wakacje
- Są tacy, którym nie podoba się, że na Wajdeloty nie będzie można parkować
- W czasie pandemii obroty spadają na łeb, na szyję. Poszerzenie strefy gastronomicznej - jak podkreślają restauratorzy - ma pomóc uratować sytuację
- Jest też jeszcze jeden argument "na tak". Chodzi o kwestię, która zahacza o rewitalizację dzielnicy
- Jest decyzja, że zamykamy odcinek ulicy Wajdeloty na cztery dni. Później przeprowadzimy wśród mieszkańców ankietę. W zależności od wyników badań zapadnie kolejna decyzja, czy przedłużamy takie rozwiązanie np. na całe wakacje, czy też otwieramy z powrotem całą ulicę - mówi Onetowi Tomasz Wawrzonek z gdańskiego Zarządu Dróg i Zieleni.
Restauracje w czasach pandemii. Więcej miejsca to być, albo nie być
Chodzi o blisko 100 metrowy odcinek ulicy Wajdeloty - od skrzyżowania z ulicą Aldony do skrzyżowania z ulicą Grażyny. Jak pisaliśmy w połowie maja, kilku restauratorów i właścicieli pubów z tej części gdańskiego Wrzeszcza chce, by miasto zamknęło dla aut fragment ulicy, a "uwolnioną" przestrzeń (parkingi i jezdnię) przeznaczyło na ogródki gastronomiczne.
Jak przekonują pomysłodawcy, w ten sposób wzrośnie znacznie liczba klientów, a co za tym idzie także obroty restauratorów, które w czasie pandemii, ale i nowego reżimu sanitarnego spadły na łeb, na szyję. Spadki są tak duże, że niektórzy właściciele pubów i restauracji publicznie mówią, że jeszcze miesiąc lub dwa tak kiepskich obrotów, a ich biznesy mogą zostać zamknięte. Poszerzenie strefy gastronomicznej - jak podkreślają - ma pomóc uratować sytuację.
Miasto poszło na rękę restauratorom z ulicy Wajdeloty, a stosowną decyzję podejmował tutaj wiceprezydent Piotr Grzelak. Trzeba jednak podkreślić, że na ten moment program "zamknięcia fragmentu ulicy Wajdeloty" jest pilotażowy.
Rozpocznie się w czwartek 11 czerwca, zakończy w niedzielę, 14 czerwca. W tym czasie ogródki gastronomiczne "wyjdą" na jezdnię ulicy. "Zniknie" kilka miejsc parkingowych, chodnik nadal ma służyć pieszym.
Pomysł ma swoich krytyków. "To gdzie mamy parkować?"
Autorzy propozycji podkreślają, że rozwiązanie zostało przez nich tak pomyślane, by odpowiednie drogi dojazdu miały zapewnione służby, a także firmy dostawcze.
Miasto już poinformowało restauratorów z ulicy Wajdeloty o swojej decyzji. Zamknięcie ulicy dla aut i stworzenie tutaj deptaka z większą przestrzenią na ogródki gastronomiczne cieszy oczywiście najbardziej zainteresowanych.
- To rozwiązanie pozwoli mi przyjmować od 40 do 60 klientów więcej. Większy ogródek gastronomiczny naprawdę wiele zmieni. Przez pierwszy tydzień po otwarciu zdarzały się dni, że nie zarabiałem nawet na pokrycie kosztów pracowników - mówi Onetowi Jakub Stachula z AleBrowar Wajdeloty w Gdańsku.
Stachula zdaje sobie jednak sprawę, że zamknięcie ulicy jest tylko na cztery dni i nie jest powiedziane, że w wakacje znów wróci takie rozwiązanie. Wszystko zależy od mieszkańców, a tutaj - jak przyznaje sam Stachula - nastroje są różne.
Po tym jak w połowie maja w mediach ukazały się artykuły na temat "zamknięcia ulicy Wajdeloty dla aut", Stachula, ale i inni lokalni restauratorzy zetknęli się też z nieprzychylnymi komentarzami. Wiele z nich pojawiło się w internecie, ale były też bezpośrednie reakcje, np. w restauracjach. Niektórzy w dość ostry sposób dawali do zrozumienia, że nie podoba im się pomysł, że na Wajdeloty nie będzie można parkować.
Zmiany na Wajdeloty. Co jest tutaj najważniejsze?
Stachula podkreślał i nadal podkreśla, że pomysł jest tak pomyślany, by zapewnić dojazd odpowiednim służbom. - Niektórzy jednak chcą podjechać pod samą kamienicę. Warto jednak przypomnieć, że o takim deptaku na Wajdeloty mówiło się już w trakcie rewitalizacji tej części Wrzeszcza. Brakuje tutaj takich miejsc na zewnątrz. Mam nadzieję, że nasz pomysł się przyjmie i to na dłużej - dodaje rozmówca Onetu.
Restauratorzy i właściciele pubów z Wajdeloty sojuszników znajdą przynajmniej u niektórych radnych dzielnicy. Jeden z nich Tomasz Janiszewski podkreśla w rozmowie z Onetem, że cieszy go decyzja miasta ws. ulicy Wajdeloty. - Prototypowanie rozwiązań jest świetnym sposobem na ich sprawdzenie. Jestem przekonany, że te kilka dni pokażą, że ul. Wajdeloty nie jest niezbędna dla ruchu tranzytowego i powinna służyć przede wszystkim lokalnej społeczności.
- Mieszkańcy i kierowcy powinni jednak dostać więcej czasu na przyzwyczajenie do nowej organizacji. Deptak na ul. Wajdeloty może okazać się fantastyczną promocją naszej dzielnicy - uważa radny z Dolnego Wrzeszcza.
Koronawirus w Polsce. Restauracje ponownie otwarte. "Było bardzo ciężko"