https://pikio.pl/static/media/images/2136/213665/c/szpitalny-oddzial-ratunkowy-featured.jpg
Źródło: Pixabay fernandozhiminaicela

Lekarze łapią się za głowy, widząc, co wyczyniają Polacy. Pojawił się kluczowy apel do wszystkich pacjentów

by

Szpitalny Oddział Ratunkowy może w tym momencie stanowić zagrożenie dla zdrowia. Mowa oczywiście o obecnej sytuacji epidemiologicznej. Niestosowanie się do obowiązującego rygoru sanitarnego i niezachowanie odpowiedniej odległości od innych osób mogą być tragiczne w skutkach. Przerażeni lekarze wystosowali kluczowy apel do wszystkich pacjentów.

Kolejne etapy odmrażania gospodarki wiążą się ze stopniowym znoszeniem obostrzeń. Od jutra zniknie między innymi nakaz noszenia maseczek. Otwartych zostanie także wiele miejsc użyteczności publicznej. Wielu Polaków traktuje łagodzenie obostrzeń jako koniec zagrożenia epidemiologicznego, rezygnując tym samym z środków ostrożności. Jednym z miejsc, które przeżywają oblężenie po dwumiesięcznej kwarantannie, są Szpitalne Oddziały Ratunkowe.

Szpitalny Oddział Ratunkowy przeżywa oblężenie

Liczne odwiedziny w placówkach szpitalnych sprawiają, że lekarze łapią się za głowę. Taka sytuacja jak teraz nie miała miejsca nawet przed epidemią koronawirusa. To, co w ostatnich dniach wyczyniają Polacy, jest niebezpieczne dla zdrowia i życia innych ludzi.

- Jakby czekali w blokach startowych. W okresie epidemii przyjmowaliśmy 30 pacjentów dziennie, przed nią normą było ok. 100. Teraz to 130-150 osób – powiedział prof. Andrzej Basiński, kierownik Klinicznego Oddziału Ratunkowego Uniwersyteckiego Centrum Klinicznego w Gdańsku, w rozmowie z "Rzeczpospolitą".

Podobną obserwacją podzielił się z mediami Krzysztof Hałabuz, prezes Stowarzyszenia Chirurgów, rezydent chirurgii ogólnej w jednym z mazowieckich szpitali wojewódzkich.

- O ile przed pandemią na dyżurze przyjmowaliśmy 20-30 chorych, o tyle teraz jest ich 50. To głównie krwawienia z przewodu pokarmowego, ale też urazy, pobicia czy upadki. Chorych nie ma gdzie kłaść, bo nadal działamy w reżimie sanitarnym, a na oddziałach jest mniej miejsca - mówi Hałabuz.

Szpitalny Oddział Ratunkowy nadal działa w trybie epidemii

W tym momencie wiele polskich szpitali ciągle funkcjonuje w trybie epidemii. Szpitalny Oddział Ratunkowy w wielu placówkach jest oddziałem buforowym dla osób, które czekają na wykonanie testu na koronawirusa. Wiele sal szpitalnych przekształconych zostało w izolatki dla zarażonych. Stan ten nie ulegnie zmianie, póki sytuacja epidemiologiczna w kraju nie ustabilizuje się.

Dzisiaj grzeje: 1. Nie było innego wyboru. Od 1 czerwca zostanie jednak wprowadzone nowe obostrzenie

2. RMF: Są już zalecenia na sezon letni. Wiadomo, jak będą wyglądać tegoroczne wakacj

Liczba zakażeń w Polsce nie spada, złagodzenie obostrzeń daje więc iluzoryczne poczucie bezpieczeństwa, przez co osoby, których stan zdrowia nie zagraża życiu, zdecydowały się na wizytę u lekarza. Wielu specjalistów nie przyjmuje w normalnym trybie, co owocuje oblężeniem SOR-ów, które również cierpią z powodu braków kadrowych.

Lekarze wystosowali apel do wszystkich Polaków, w którym proszą o rozwagę i troskę o bezpieczeństwo - zarówno własne, jak i społeczne. Oblężenie Szpitalnych Oddziałów Ratunkowych może być tragiczne w skutkach. Odradza się takie wizyty, jeśli sytuacja zdrowotna nie jest zagrożeniem życia i do zachowania zdrowia wystarczy standardowa wizyta lekarska.

Najlepsze newsy dnia:

 

Źródło: Polsat News

Nie przegap żadnych najciekawszych artykułów! Kliknij obserwuj pikio.pl na: Google News