Pandemia otworzyła Polaków na nowe technologie. Nie na długo
by Michał DuszczykNie jesteśmy skłonni dzielić się danymi, a akceptacja dla innowacji spadnie wraz z końcem epidemii – wynika z badań rodzimych naukowców.
Obecne, ekspresowe przejście na działanie w trybie kryzysowym, a raczej w tryb cyfrowy, częściowo zdało egzamin. Analizy przeprowadzone przez ekspertów Wydziału Zarządzania Uniwersytetu Łódzkiego (UŁ) i Politechniki Gdańskiej (PG) pokazują, że podstawowe rozwiązania technologiczne, pozwalające np. na zdalną pracę, naukę i telemedycynę, są akceptowane przez społeczeństwo.
CZYTSJ TAKŻE: W Polsce siadła sprzedaż komputerów. Zaskakujący hit
– Aż 87 proc. respondentów uważa, że zaawansowane technologie mogą pomagać w ograniczaniu rozprzestrzeniania się wirusa SARS-CoV-2. Niemniej jednak, jeśli przyjrzeć się wynikom cząstkowym, to sytuacja nie jest już tak oczywista, jak mogłoby się wydawać – mówi dr Dorota Sikora-Fernandez z Katedry Zarządzania Miastem na UŁ.
Podstawowe rozwiązania technologiczne, pozwalające np. na zdalną pracę, naukę, ewentualnie telemedycynę, zostały w czasie pandemii zaakceptowane przez szerokie grono użytkowników – 65 proc. respondentów ma dostęp do zdalnych usług medycznych (choć głównie są to konsultacje medyczne przez telefon), ponad 60 proc. pracuje zdalnie, a prawie 70 proc. wskazało, iż ma możliwość zdalnego zrealizowania sprawy w urzędzie.
– Nie są to jednak rozwiązania, które w trzeciej dekadzie XXI w. zaskakują swoją innowacyjnością – ocenia Sikora-Fernandez. I wskazuje, że w badaniach zapytano też o inne, bardziej zaawansowane technologicznie i jednocześnie dość kontrowersyjne działania władz publicznych, takie jak np. noszenie elektronicznych opasek lokalizujących i przesyłających dane biomedyczne odpowiednim służbom, mikroczipy o podobnych funkcjach, czy tzw. technologie ubieralne (z ang. wearables), służące do zdalnej diagnostyki medycznej.
CZYTAJ TAKŻE: W pandemii siada psychika. Polski startup ma rozwiązanie
Okazuje się, że o ile w czasie pandemii Covid-19 tolerancja dla takich technologii jest większa, to już później niezbyt chętnie korzystalibyśmy z takich nowatorskich narzędzi. Zgodę na zdalny pomiar temperatury w przestrzeni publicznej wskazuje dziś ponad 78 proc. ankietowanych. Jednak już podczas zwykłej sezonowej grypy odsetek ten spadłby do niecałych 43 proc. – dowodzą wyniki badań przeprowadzonych przez UŁ i PG.
Co ciekawe, w trakcie epidemii prawie 40 proc. respondentów deklarowało zgodę na noszenie elektronicznej opaski przekazującej służbom medycznym nasze dane biomedyczne online (ciśnienie, tętno, temperatura itp.). W innym wypadku akceptacja dla takiego rozwiązania spada, i to radykalnie – do niecałych 15 proc. Podobnie jest z obowiązkowym korzystaniem z aplikacji pozwalającej na lokalizację każdego obywatela – takie rozwiązanie popiera prawie 21 proc. z nas. Jednak zastosowania go w przypadku sezonowych chorób zakaźnych chciałoby ledwie 3 proc.
O tym, jak pandemia otworzyła Polaków na cyfrowe technologie, mogą świadczyć również najnowsze dane płynące z Polskiego Instytutu Ekonomicznego (PIE).
CZYTAJ TAKŻE: Polski automat wykryje chorego z 4 metrów
Według nich w trzy tygodnie od rozpoczęcia procesu odmrażania polskiej gospodarki ruch w sieci ustabilizował się na poziomie aż o 30 proc. powyżej poziomu sprzed pandemii. A to znacznie wyżej niż średni wzrost ruchu w Europie. – Pierwszy weekend po majówce charakteryzował się najmniejszym ruchem w sieci od początku pandemii, ze wzrostem o mniej niż 10 proc. w stosunku do stycznia i lutego. Z kolei w weekend 16–17 maja odnotowano najwyższy poziom ruchu, przewyższający o 40 proc. ten z początku roku – tłumaczy Ignacy Święcicki, kierownik zespołu gospodarki cyfrowej w PIE. – Porównując z Europą, gdzie po 18-proc. wzroście w marcu na koniec pierwszej dekady maja wzrost ruchu w sieci wynosił już tylko 11 proc. w relacji do końcówki lutego, widać, iż Polacy są intensywniej zanurzeni w rzeczywistości cyfrowej – dodaje.
Nowocześnie płacimy też za e-zakupy. Topnieje odsetek kupujących za pobraniem. – Pandemią mocno przyspieszyła zmiany. Szybkie płatności elektroniczne są wybierane dziś niemal trzykrotnie częściej niż pobranie – komentuje Krystian Wesołowski, ekspert Blue Media.