Brazylia, sojusznik aliantów z Ameryki Południowej
by Hubert KoziełTo, że brazylijskie wojska walczyły na froncie włoskim przeciwko Niemcom, było jednym ze skutków śmiałej prowokacji brytyjskich służb specjalnych, ale też efektem racjonalnej kalkulacji ekonomicznej.
Brazylię można nazwać „zapomnianym sojusznikiem” aliantów. Była jedynym państwem Ameryki Południowej, które wysłało swoje wojska do Europy w trakcie II wojny światowej. Brazylijski Korpus Ekspedycyjny walczył na froncie włoskim, gdzie brał udział w zaciętych starciach na Linii Gotów i w zwycięskiej alianckiej ofensywie z 1945 r. Jego oddziały wzięły do niewoli ponad 20 tys. Niemców i doszły do Turynu. Brazylijska marynarka wojenna dzielnie zaś wspierała aliantów w trakcie bitwy o Atlantyk. Cennym wsparciem w tym starciu okazały się brazylijskie bazy lotnicze udostępnione Amerykanom. Nie bez znaczenia było również to, że surowce z tego wielkiego południowoamerykańskiego państwa zasilały aliancki wysiłek wojenny.
Tak silne zaangażowanie Brazylii po stronie aliantów było o tyle zadziwiające, że przed wojną ten kraj utrzymywał dobre stosunki z państwami Osi, a mniejszość niemiecka i włoska stanowiły w nim silne lobby. Jeszcze na początku 1943 r. zwykli Brazylijczycy wątpili w to, że ich żołnierze będą walczyć na odległym europejskim froncie. „Jest bardziej prawdopodobne, że wąż zapali fajkę, niż że Brazylijski Korpus Ekspedycyjny ruszy do walki” – mówiono wówczas. Korpus wyruszył jednak do Włoch i w nawiązaniu do tego powiedzenia przyjął jako swój symbol węża palącego fajkę. Cobras Fumantes (Palące Węże, jak o sobie mówili żołnierze Brazylijskiego Korpusu Ekspedycyjnego) trafili na front włoski w wyniku decyzji prezydenta Getúlio Vargasa rządzącego Brazylią – raz na sposób demokratyczny, innym razem na sposób autorytarny – od 1930 r. Na postanowienia Vargasa niebagatelny wpływ miała bezczelna prowokacja brytyjskich służb specjalnych.
Perfekcyjna fałszywka
Silne wpływy państw Osi w Ameryce Łacińskiej wywoływały zrozumiałe zaniepokojenie tajnych służb USA i Wielkiej Brytanii. Kreślono wówczas czarne scenariusze mówiące, że niemieckiej piątej kolumnie uda się potajemnie przechwycić kontrolę nad państwami Ameryki Południowej, zbudować tam instalacje służące siłom zbrojnym III Rzeszy i zadać od południa niespodziewany cios Stanom Zjednoczonym. Do zwalczania nazistowskiej infiltracji alianckie służby podchodziły więc śmiertelnie poważnie. Swoją tajną wojnę w Ameryce Łacińskiej prowadziła FBI i miała w niej ciche wsparcie w założonej w połowie 1940 r. organizacji British Security Coordination (BSC) kierowanej przez ekscentrycznego kanadyjskiego przedsiębiorcę Williama Stephensona.
BSC działała za nieformalnym przyzwoleniem administracji Roosevelta. Oficjalnie była grupą lobbystyczną. Miała swoje biura na 35. i 36. piętrze wieżowca Rockefeller Center w Nowym Jorku, a podlegał jej personel liczący ponad 1000 osób. Jej główne wysiłki skupiały się na zwalczaniu niemieckich wpływów w USA i przekonywaniu Amerykanów do wspierania walczącej o przetrwanie Wielkiej Brytanii. Jedna z najbardziej zadziwiających operacji BSC dotyczyła jednak nie tyle USA, ile Brazylii.
Początkowo południowoamerykański kolos starał się trzymać z daleka od europejskiego konfliktu. Kraj prowadził handel ze wszystkimi stronami wojny i pozwalał włoskim liniom lotniczym LATI na utrzymywanie połączeń z Europą. Były one często wykorzystywane przez szpiegów państw Osi realizujących swoje misje w Ameryce Łacińskiej. Władze Brazylii okazywały jednak coraz większą nieufność wobec Niemców i Włochów. Niemiecka piąta kolumna opierała się rządowej polityce asymilacji mniejszości, a tajne służby Berlina i Rzymu udzielały w 1938 r. wsparcia nieudanemu puczowi tzw. brazylijskich integralistów. Prezydent Getúlio Vargas zdradzał zaś swoją rosnącą fascynację Stanami Zjednoczonymi. Swój program gospodarczo-społeczny „Estado Novo” („Nowe Państwo”) w sposób oczywisty wzorował na rooseveltowskim New Dealu, a w oficjalnej propagandzie starał się wizerunkowo przypominać amerykańskiego prezydenta. Brytyjscy agenci zdawali sobie sprawę z jego ewolucji ideowej i postanowili sprowokować go do ostrych działań przeciwko Niemcom i Włochom.
Stephenson pisał do swoich agentów: „Proponujemy dostarczyć brazylijskiemu rządowi list sugerujący, że został napisany przez członka władz włoskich do urzędnika w Brazylii. Celem jest doprowadzenie do skompromitowania włoskich transatlantyckich linii lotniczych, które umożliwiają bezpieczną podróż wrogim agentom, dokumentom wywiadu i materiałom strategicznym”.
Agenci BSC ostro wzięli się do działania. We Włoszech skradli list od Aurelio Liotty, prezesa linii LATI. Dysponowali więc próbką jego pisma. W ciągu kilku tygodni w Nowym Jorku podrobiono list od Liotty do Vincenza Coppoli, dyrektora brazylijskiego biura LATI i zarazem włoskiego superagenta. Zdobyto papier taki sam, jak wykorzystywany w korespondencji przez te linie lotnicze. Pieczołowicie podrobiono ich nadruk. Odtworzono też maszynę do pisania z lekko uszkodzonymi czcionkami wykorzystywaną w gabinecie prezesa LATI i sfałszowano jego podpis. W podrobionym liście zamieszczono „wybuchową” treść: „Dziękuję Ci za list i doniesienia. (…) Przedyskutowałem je natychmiast z naszymi przyjaciółmi. (…) Napawa mnie to dumą. (…) Bez wątpienia »mały grubas« siedzi w kieszeni Amerykanów i tylko gwałtowna akcja ze strony »zielonych dżentelmenów« może ocalić Brazylię. Rozumiem, że taka akcja zostanie przygotowana przez naszych szacownych współpracowników w Berlinie”. Określenie „zieloni dżentelmeni” miało odnosić się do wojskowych spiskujących przeciwko „małemu grubasowi” Vargasowi. Na koniec zamieszczono w liście rasistowską uwagę obrażającą Brazylijczyków: „Brazylijczycy, być może, tak jak mówisz, są »narodem małp«, ale są to małpy, które będą tańczyć dla każdego, kto pociągnie za sznurek!”.
Uwiecznioną na mikrofilmie kopię sfałszowanego listu przekazano człowiekowi z otoczenia prezydenta Vargasa. Brazylijscy specjaliści dokładnie ją zbadali i uznali, że dokument był autentyczny. Prezydent był wściekły. Kazał wyrzucić z kraju włoskie linie lotnicze LATI i wydał nakaz aresztowania Vincenza Coppoli, który został złapany w drodze do Argentyny z milionem dolarów zdefraudowanych z rachunków własnej firmy. Brazylia zaczęła przyjmować coraz silniejszy, proaliancki kurs, który skutkował przystąpieniem przez nią do wojny po stronie USA i Wielkiej Brytanii.
Korzystny sojusz
Prezydent Vargas, orientując kraj na współpracę z Waszyngtonem, kierował się oczywiście nie tylko emocjami, ale też racjonalnym rachunkiem ekonomicznym. USA zaoferowały mu tzw. politykę dobrego sąsiedztwa. Przekazywały Brazylii hojne kredyty, które Vargas umiejętnie wykorzystywał do budowy przemysłu i nadrabiania zapóźnień infrastrukturalnych. Amerykański przemysł chłonął na ogromną skalę brazylijskie surowce – a szczególnie kauczuk. Brazylijskie środowiska biznesowe słusznie uznały, że Stany Zjednoczone są dla nich bardziej wypłacalnym partnerem. Gdy w 1942 r. niemieckie U-Booty zaczęły atakować brazylijskie statki handlowe, opinia publiczna stała się wroga wobec Niemców. 22 sierpnia 1942 r. kraj włączył się do wojny przeciwko III Rzeszy. Udział w tym konflikcie kosztował go blisko 950 poległych.
W trakcie wojny Vargas liberalizował swoje rządy, a w październiku 1945 r. zrezygnował ze stanowiska. Wciąż cieszył się jednak ogromnym poparciem społecznym. Powrócił do pałacu prezydenckiego w 1950 r. i wykorzystał swoje rządy do przeprowadzenia wielu reform społecznych i rozbudowy przemysłu. Jego politykę cechował prospołeczny populizm połączony z nacjonalizmem i antykomunizmem. Kryzys polityczny wywołany przez nieprzychylne mu kręgi wojskowe doprowadził jednak do załamania jego władzy. Prezydent Getúlio Vargas popełnił samobójstwo, strzelając sobie z pistoletu w pierś, 24 sierpnia 1954 r. Dzisiaj jest wspominany jako jeden z najlepszych południowoamerykańskich przywódców w historii.
Pisząc tekst, korzystałem m.in. z prac amerykańskiego historyka Williama Breuera