Operacja „Dubler”. Janecki w "Sieci": Zamiana Kidawy-Błońskiej na Trzaskowskiego dalece wybiega poza partyjne cele PO
by "Sieci" - Największy konserwatywny tygodnik w PolsceZamiana Małgorzaty Kidawy-Błońskiej na Rafała Trzaskowskiego dalece wybiega poza partyjne cele Platformy Obywatelskiej. To próba odrodzenia III RP w jej wersji z lat 90 – pisze Stanisław Janecki na łamach „Sieci” omawiając zamianę Małgorzaty Kidawy-Błońskiej na Rafała Trzaskowskiego w wyborach prezydenckich.
Publicysta wskazuje, że…
Operacja „Dubler”, wedle tego, co udało mi się ustalić, zaczęła być przygotowywana co najmniej miesiąc, a może nawet sześć tygodni przed 10 maja br. I od tego czasu wszystkie działania zmierzające do tej podmiany nie miały już nic wspólnego z kampanią i wyborami, lecz były częścią planu wielkiej dezinformacji, manipulacji oraz dezintegracji(rywali).
Autor zaznacza:
Co najciekawsze, o operacji „Dubler” nic nie wiedziała Małgorzata Kidawa-Błońska, którą co najmniej miesiąc przed wyborami po cichu porzucono i zaczęto przygotowywać się na wariant z Rafałem Trzaskowskim. Janecki przytacza również informacje, kto był zaangażowany w realizację zamierzeń: Z tego, co udało się ustalić, w operację „Dubler” na poziomie politycznym zaangażowani byli przede wszystkim były premier i przewodniczący Rady Europejskiej Donald Tusk, przewodniczący PO Borys Budka, marszałek Senatu Tomasz Grodzki oraz prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski […]. Marszałek Tomasz Grodzki miał tak opóźniać prace Senatu nad ustawą umożliwiającą powszechne głosowanie korespondencyjne, żeby niemożliwe było zorganizowanie wyborów 10 maja albo generalnie w maju […]. Donald Tusk miał urabiać i przygotowywać nowego kandydata, czyli Rafała Trzaskowskiego. I nic dziwnego, że gdy już plan wdrożono, Trzaskowski zaczął mówić Tuskiem, choć oczywiście bez jego talentu i swego rodzaju wdzięku, co spowodowało, że jego pierwsze wystąpienie w roli oficjalnego, nowego kandydata było sporym zawodem (Trzaskowski nie potrafił trzymać emocji i nerwów na wodzy, co Tusk potrafi doskonale).
Zachować pozory
Janecki podkreśla, że…
Wszystko to uczyniono po to, żeby do 10 maja br. zachować pozory. Ale najpierw nie dopuszczono do wyborów tego dnia, bo bez tego cała operacja nie miałaby sensu. Pandemia była tylko przykrywką, a opowieści o strasznych skutkach głosowania w maju (m.in. „koperty śmierci”) – zwykłą manipulacją i dezinformacją […]. Operacja „Dubler” zakładała sprowokowanie i wykorzystanie buntu Jarosława Gowina w obozie Zjednoczonej Prawicy, żeby storpedowanie konstytucyjnego terminu wyborów nie wskazywało tylko na Platformę Obywatelską i jej bezprecedensową w historii wyborów akcję. Żeby to wszystko miało też ponadpartyjny wymiar oraz uwzględniało troskę o Polaków mających głosować. Janecki opisuje też cele akcji: W operacji „Dubler” chodziło o uratowanie PO (KO) przed rozpadem i marginalizacją oraz zachowanie pozycji lidera po stronie opozycji […]. Chodziło również o zmobilizowanie wszystkich zasobów obozu III RP i antypisu, który przez Kidawę-Błońską był mocno zniechęcony, a przy Trzaskowskim ma nie tylko się ożywić, ale wręcz buchać agresją.
Odebrać głosy Hołowni i Kosiniaka-Kamysza
W podsumowaniu publicysta stwierdza:
Rafał Trzaskowski ma odebrać głosy stracone na rzecz Hołowni i Kosiniaka-Kamysza, ma odwojować poparcie tych grup interesów i środowisk, które już postawiły krzyżyk na PO. Zawsze można też liczyć na łut szczęścia, splot sprzyjających okoliczności, aferę bądź jakiś ważny czynnik zewnętrzny, który kandydata bez większych szans 10 maja, pod koniec czerwca lub na początku lipca br. wzmocni i wywinduje co najmniej do drugiej tury. To wszystko oznacza bardzo agresywną, mocną kampanię, co ma uniemożliwić wygraną Andrzeja Dudy w pierwszej turze, a potem takie zmobilizowanie elektoratu III RP i antypisu, żeby zawalczyć nawet o zwycięstwo w całych wyborach.