https://media.wplm.pl/thumbs/ODI1L3VfMS9jY19mNzRhMi9wLzIwMjAvMDUvMjcvODIzLzM2NS85OTdjYjcxZDZlM2I0ODg4YjFmMDE5MDBkOGQxNGU2Zi5qcGVn.jpeg
autor: Bundesarchiv, Bild 183-1984-1206-523 / CC-BY-SA 3.0

Flirt współczesnej Rosji ze Stalinem trwa nadal. Już wkrótce rehabilitacja paktu Ribbentrop-Mołotow

by

W tle pandemii koronawirusa, która w Rosji zbiera dość obfite żniwo, tli się cały czas awantura historyczna, którą w 2019 roku rozdmuchał Kreml w odpowiedzi na rezolucję Parlamentu Europejskiego potępiającą pakt Ribbentrop-Mołotow.

Unieważnienie uchwały potępiającej pakt?

Oto, zgodnie z wcześniejszymi zapowiedziami, deputowany do rosyjskiej Dumy Państwowej Aleksiej Żurawliew złożył projekt ustawy unieważniającej uchwałę Zjazdu Deputowanych Ludowych ZSRR z 1989 roku, w której potępiono pakt Ribbentrop-Mołotow. Żurawliew pisze w uzasadnieniu, że uchwała ówczesnego parlamentu sowieckiego „nie jest zgodna z zasadami sprawiedliwości historycznej i została przyjęta w warunkach niestabilności politycznej i pod naciskiem sił zewnętrznych”. Deputowany stwierdza dodatkowo, że pakt Ribbentrop-Mołotow był normalną praktyką w ówczesnej dyplomacji i nie przewidywał on zmian granic państwowych [sic!]. Oznacza to, że – zdaniem Żurawliewa – tajnego protokołu dołączonego do paktu, w którym dokonano podziału terytoriów Polski i innych państw Europy Środkowo-Wschodniej, nie należy łączyć z samym układem sowiecko-niemieckim. Ta zagmatwana interpretacja różni się wprawdzie od propagandy sowieckiej, która w ogóle przemilczała istnienie tajnego protokołu, ale w praktyce idzie w podobnym kierunku. Bo skoro tajny protokół można jakoby oddzielić od paktu, to oznacza to, że sam pakt był zwykłą umową międzynarodową. I nie ma żadnego powodu, aby go potępiać.

Jednocześnie proceduje się inne zmiany prawne, zgodnie z którymi zakazane będzie w Rosji rozpowszechnianie oświadczeń lub publikacji, które „utożsamiają cele, decyzje i działania kierownictwa ZSRR, dowództwa i personelu wojskowego ZSRR z celami, decyzjami i działaniami kierownictwa nazistowskich Niemiec, dowództwa i personelu wojskowego nazistowskich Niemiec oraz państw Osi”. Taki zapis ma się pojawić – wedle propozycji przewodniczącej Komisji Kultury Dumy Państwowej Jeleny Jampolskiej – w znowelizowanej ustawie „o uwiecznieniu zwycięstwa narodu radzieckiego w Wielkiej Wojnie Ojczyźnianej 1941-45” przyjętej pierwotnie w 1995 roku. Jampolska twierdzi, że dzięki tej nowelizacji będzie można wycofać z obiegu np. tłumaczone z obcych języków „niesłuszne” publikacje historyczne.

Co w Rosji oznacza „rehabilitacja nazizmu”?

Zresztą cenzura historyczna, którą proponuje deputowana partii rządzącej, nie jest w Rosji niczym nowym. Odpowiednie paragrafy „za rehabilitację nazizmu” znajdują się w rosyjskim kodeksie karnym od 2014 roku. Przy czym „rehabilitacją nazizmu” jest np. przypisywanie Związkowi Sowieckiemu odpowiedzialności za wybuch II wojny światowej. Jampolska nie wyklucza jednak dodatkowych kar za próby zrównania działań sowieckich władz z działaniami nazistów, które – jej zdaniem – mogą pojawić się w kodeksie wykroczeń administracyjnych lub jako dodatkowy punkt do artykułu kodeksu karnego przewidującego odpowiedzialność za „rehabilitację nazizmu”.

O tym dlaczego współczesnej Rosji tak wadzi przypominanie dawnego sojuszu Stalina z Hitlerem pisał na początku roku publicysta amerykańskiego Bloomberga Leonid Bershidsky. Jeśli Rosja pozwoli na to, aby w powszechnej świadomości zrównywano komunizm z nazizmem a Związek Sowiecki z Trzecią Rzeszą, to – jako spadkobierczyni ZSRR – zostanie symbolicznie usunięta z grona moralnych zwycięzców II wojny światowej i zaliczona do „obozu zła”. A to spowoduje poważne konsekwencje dla dzisiejszej pozycji Rosji na arenie międzynarodowej. Kraj, który podbijał w przeszłości swoich sąsiadów i nigdy się z tej polityki nie rozliczył, musi być nadal uważany za zagrożenie. Oznacza to w praktyce odmowę uznania „szczególnych praw” Rosji w Europie Wschodniej i uznanie, że sprzeciw wobec jej imperialnych ambicji jest moralnie uzasadniony.

Moskwa ma tego świadomość, dlatego rozpoczęła bezprecedensową ofensywę w obronie własnej narracji historycznej, uruchamiając w tym celu całą swoją machinę propagandową. Rosja próbuje zagłuszyć niewygodne dla niej fakty historyczne i przedstawiać je jako „fałszowanie historii”. Kreml zdaje sobie sprawę z tego, że kluczem do powodzenia tej ofensywy jest skompromitowanie Polski jako państwa, które stanowi dziś poważną przeszkodę na rosyjskiej drodze do odbudowy wpływów w Europie. Dlatego nie powinniśmy ulegać złudzeniu, że wojna o przeszłość została rozstrzygnięta. Przeciwnie, Kreml szykuje kolejną ofensywę, zwłaszcza że w obliczu trudnej sytuacji gospodarczej, coraz bardziej doskwiera mu brak innych osiągnięć.