https://www.rp.pl/apps/pbcsi.dll/storyimage/RP/20200527/EKO/305279892/AR/0/AR-305279892.jpg?imageversion=Artykul&lastModified=
AFP

Paweł Rożyński: Unia jednak jest solidarna

by

Mimo licznych obaw Polska będzie jednym z głównych beneficjentów planu uzgodnionego przez Angelę Merkel i Emmanuela Macrona. To zgryz dla krytyków Brukseli w naszym kraju.

Jeszcze niedawno wydawało się, że albo pieniądze dostaną naszym kosztem kraje z południa, jak Włochy i Hiszpania, co oznaczałoby przełomowe uwspólnotowienie długu, albo to wszystko okaże się jedynie ustawką Berlina i Paryża z grupą tzw. skąpców z północy. Wtedy pieniędzy nie dostałby nikt. Owszem, naobiecują, a potem taka Holandia i tak wykorzysta liberum veto. A Niemcy rozłożą ręce i powiedzą: „Przecież chcieliśmy". Ten scenariusz wydaje się coraz mniej prawdopodobny.

https://static.presspublica.pl/marketing/rzeczpospolita/cce/2020/032020/koronawirus-otwarte_tresci.png

Wygląda na to, że Unia, wbrew rządowej propagandzie w Polsce, wciąż jest solidarna i wiele możemy na tym skorzystać. To raczej my – z przykrością trzeba to przyznać – traktujemy ją transakcyjnie jak Donald Trump. Różnica jest taka, że o ile prezydent USA nie bierze regularnie wsparcia finansowego z Brukseli, o tyle my już tak. Na co dzień flagę unijną chowamy za kotarę, ale kiedy płyną pieniądze, to na chwilę wyjmujemy. A kraje zachodu Europy, tzw. płatników netto, delikatnie mówiąc, irytuje ten polski dr Jekyll i Mr Hyde.

Teraz unijną flagę znów wyciągnęliśmy zza kotary. Premier Mateusz Morawiecki na tle unijnych gwiazdek chwalił Brukselę, jak nie on. Co prawda najwięcej pieniędzy otrzymają najbardziej dotknięte pandemią Włochy, a następnie Hiszpania i Francja, ale i dla Polski, która okazała się czwartym największym beneficjentem pomocy, przewidziano ponad 63 mld euro. Z tego ponad 37 mld euro w formie grantów, czyli darowizny.

Unia zmaga się z bezprecedensowym kryzysem zdrowotnym i gospodarczym, ale informacje o jej śmierci, parafrazując Marka Twaina, są mocno przesadzone, podobnie jak zapowiedzi śmierci strefy euro przed dekadą. Niedawno wieszczono ciężki kryzys Unii, a nawet jej rozpad za sprawą pandemii. Bezprecedensowy kryzys gospodarczy mamy, ale rozpadu nie. I z tego pierwszego też wyjdziemy jako wspólnota obronną ręką.

Unijna pomoc jest dla Polski na wagę złota. Wydatki antykryzysowe są potężne, nie będziemy tym razem zieloną wyspą, ekonomiści i instytucje finansowe szacują spadek PKB w tym roku na co najmniej 4 proc., przy czym deficyt ma być rekordowy i wynieść nawet 12 proc. PKB, o połowę więcej niż przed dekadą, w roku kryzysu finansowego. Drastycznie spadają wpływy podatkowe. Tymczasem pieniądze, szczodrze rozdawane w ostatnich latach, już się skończyły. Bank centralny trochę ich jeszcze wydrukuje, za co kiedyś drogo zapłacimy. Ale wielkich możliwości ruchu nie mamy. Czasem więc warto powiedzieć tym, którzy dają: dziękuję.

Plan pomocy, który się właśnie wykuwa (nie wiadomo jeszcze m.in., jaka część pieniędzy trafi na pożyczki, a jaka na granty), to świadectwo unijnej solidarności i dowód na to, że warto w tej Unii – mimo jej licznych słabości – być.

Trzeba tylko pamiętać, że od lat, także dzięki Unii i łatwemu dostępowi do jej ogromnego rynku, bogacimy się i wcześniej czy później staniemy się płatnikami netto. Może z naszych pieniędzy będą kiedyś finansowane Bośnia, Serbia czy Ukraina. Czy wtedy też będziemy wykazywać się solidarnością, czy dołączymy do grupy skąpców z północy, uznając, że jak solidarność, to dla nas?