https://ocdn.eu/pulscms-transforms/1/fG_k9kpTURBXy8wNTM0YzY1MzhiOTVmMTZmOTc0NzU2ZTcwNWFkMTU3Ny5qcGeTlQMAzOLND8DNCNyTBc0DFM0BvJMJpjVmMzU5ZgaBoTAB/sejmik-woj-lubelskiego.jpg
Sejmik woj. lubelskiego , Foto: Sebastian Białach / Onet

Awantura po tekście Onetu. Radni zostali skorumpowani w sprawie stanowiska "anty-LGBT"?

Sejmik województwa lubelskiego odrzucił skargę Rzecznika Praw Obywatelskich ws. uchwały "anty-LGBT". Jednak zanim do tego doszło radni pokłócili się o ubiegłoroczne słowa wojewody Przemysława Czarnka, który przed głosowaniem obiecał medale i dyplomy za walkę LGBT. Istnieje podejrzenie, że była to forma korzyści osobistej dla radnych.

by

Bez niespodzianek odbyło się głosowanie uchwały ws. działań Rzecznika Praw Obywatelskich, który skrytykował stanowisko "anty-LGBT". Sejmik woj. lubelskiego, głosami 24 radnych PiS i PSL odrzucił skargę Adama Bodnara. Jednak zanim do tego doszło, rozpętała się emocjonalna dyskusja dotycząca "ideologii LGBT" i podejrzeń o korupcję.

"Homoseksualizm to zaburzenie. Mogą się leczyć"

Zgodnie z przewidywaniami dyskusja koncentrowała się wokół spraw ideologicznych. Radna KO Bożena Lisowska stanęła w obronie osób LGBT, przypominając, że akty podejmowane przez samorządy mają charakter dyskryminujący oraz homofobiczny. - Wywołuje akty przemocy i nienawiści wobec tych mniejszości - podkreślała Bożena Lisowska.

Z przeciwnej strony barykady padały argumenty, że stanowisko sejmiku było obroną przed kartą LGBT, którą przyjął prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski. - Tu chodzi o ideologię, a nie o ludzi. Dlaczego Adam Bodnar nie reagował wtedy na groźną sytuację i protesty rodziców - pytał Mieczysław Ryba, wiceprzewodniczący sejmiku z PiS. Czuję się w obowiązku, by walczyć z tak agresywną propagandą - dodał wicemarszałek Michał Mulawa.

Jeszcze dalej poszedł radny PiS Ryszard Majkowski: - Musimy mieć świadomość, że homoseksualizm to zaburzenie niezależne od człowieka. Nie można ich winić za to, że czują pociąg do tej samej płci. Mają wybór: mogą się leczyć lub nie.

Korzyść osobista za przyjęcie stanowiska

Ale największe zamieszanie zaczęło się, kiedy głos zabrał radny KO Krzysztof Komorski. Był jedną z trzech osób, które w kwietniu 2019 r. zagłosowali przeciwko stanowisku "anty-LGBT". Były wiceprezydent Lublina zaapelował o uchylenie poprzedniej decyzji sejmiku, ponieważ jest obciążone wadą prawną.

- Zostaliście wpuszczeni w maliny. Cały sejmik może znaleźć się w kłopotliwej sytuacji. Przed głosowaniem głos zabrał funkcjonariusz publiczny, który wyraził intencję i chęć przyjęcia odpowiedniego sposobu głosowania. Po czym przyznał, że zostaną wręczone medale za głosowanie za tym stanowiskiem - mówi Krzysztof Komorski.

Radny KO wyraził przekonanie, że nikt z radnych PiS i PSL nie głosował po to, by otrzymać korzyść osobistą, którą definiuje Kodeks Karny w art. 115. A doprecyzowanie tego przepisu można znaleźć w podręczniku CBA, gdzie jest dokładnie mowa o wręczaniu orderów i poprawianiu sytuacji wizerunku medialnego.

Marszałek nie dopełnił obowiązku?

Taka argumentacja rozwścieczyła niektórych działaczy PiS. - To bardzo daleko idąca interpretacja. To straszenie nas i opowiadanie głupot przez radnego Komorskiego - powiedział Ryszard Szczygieł, szef klubu radnych PiS. - Jestem oburzony tymi słowami. Niech pan powiadomi policję i prokuraturę. Z przyjemnością tam się stawię - grzmiał wicemarszałek Michał Mulawa.

Mulawa powołał się na art. 304 Kodeksu postępowania karnego, który mówi, że każda osoba, która dowiedziała się o popełnieniu przestępstwa ściganego z urzędu, ma społeczny obowiązek zawiadomić o tym organy ścigania. Nie dodał tylko, że to obecny na sesji marszałek z PiS sam powinien powiadomić odpowiednie służby.

Mówi o tym art. 304 KPK w par. 2: "Instytucje państwowe i samorządowe, które w związku ze swą działalnością dowiedziały się o popełnieniu przestępstwa ściganego z urzędu, są obowiązane niezwłocznie zawiadomić o tym prokuratora lub policję oraz przedsięwziąć niezbędne czynności do czasu przybycia organu powołanego do ścigania przestępstw lub do czasu wydania przez ten organ stosownego zarządzenia, aby nie dopuścić do zatarcia śladów i dowodów przestępstwa."

- Uważam, że głosowałem i uzyskałem z tego korzyść osobistą. Mam nadzieję, że ta ideologia nie będzie promowana i nie będzie rozpowszechniać się na terenie naszego województwa. Będę miał z tego osobistą korzyść, bo będę mieszkał w takim województwie - stwierdził radny PiS Leszek Kowalczyk.

Obietnica udzielenia korzyści osobistej

Wątpliwości radnego Komorskiego pojawiły się po naszym wczorajszym tekście, w którym wypowiedziała się ekspertka od prawa karnego z UMCS. Zdaniem prof. Katarzyny Dudki, można rozważyć kwestię odpowiedzialności ówczesnego wojewody Przemysława Czarnka za przestępstwo z art. 229 kodeksu karnego. Przepis brzmi: “Kto udziela albo obiecuje udzielić korzyści majątkowej lub osobistej osobie pełniącej funkcję publiczną w związku z pełnieniem tej funkcji, podlega karze pozbawienia wolności od 6 miesięcy do lat 8”.

- Nie ulega wątpliwości, że radni pełnią funkcję publiczną. W związku z tym, to do czego zachęcał ich wojewoda wiązało się z pełnieniem przez nich funkcji. Obiecał im udzielić korzyści osobistej w postaci zaproszenia na uroczystość i przyznania odznaczenia - mówi w rozmowie z Onetem prof. Katarzyna Dudka z UMCS.

Należy zwrócić uwagę też na to, że obietnicy udzielenia korzyści majątkowej towarzyszy również przyjęcie tej korzyści. Zgodnie z zapowiedzią Przemysława Czarnka, taka uroczystość odbyła się 16 maja 2019 r. w Lubelskim Urzędzie Wojewódzkim. Medal i dyplom odebrali radni wojewódzcy z PiS i PSL, którzy zagłosowali za przyjęciem tej uchwały. Jednak udowodnienie tego, że doszło tu do przyjęcia takiej korzyści, o jakiej mowa w art. 228 k.k., może być niezwykle trudne.