Tarcza antykryzysowa: areszt stosowany online to fikcyjne prawo do obrony - uważają prawnicy
by Agata ŁukaszewiczNie ma zgody na fikcyjne prawo do obrony – twierdzą prawnicy.
Przygotowany przez Ministerstwo Sprawiedliwości projekt tarczy 4.0 ma pozwolić sądom na powrót do orzekania. Mimo pandemii wymiar sprawiedliwości musi działać – twierdzi resort. I proponuje m.in zdalne posiedzenie aresztowe.
To farsa – oceniają adwokaci i ostro protestują.
Pod obstrzałem
Ministerstwo Sprawiedliwości proponuje uzupełnienie art. 250 kodeksu postępowania karnego regulującego stosowanie tymczasowego aresztowania, dodając nowe paragrafy – od 3b do 3g. Na ich mocy udział oskarżonego w posiedzeniu dotyczącym zastosowania aresztu może być zdalny (bezpośredni przekaz obrazu i dźwięku na odległość). Oskarżony brałby udział w posiedzeniu online w obecności referendarza, asystenta sędziego lub prokuratora albo urzędnika lub funkcjonariusza Służby Więziennej.
Czytaj także: Koronawirus: tymczasowe aresztowanie a COVID-19
Z kolei obrońca może towarzyszyć oskarżonemu lub być w sądzie. Nie jest to jednak jego wybór – sąd może go bowiem zobowiązać do udziału w posiedzeniu w budynku sądu. Powód? Konieczność uchylenia ryzyka nierozstrzygnięcia wniosku o zastosowanie tymczasowego aresztowania przed upływem dopuszczalnego czasu zatrzymania oskarżonego.
Jeśli obrońca bierze udział w posiedzeniu, przebywając w innym miejscu niż oskarżony, sąd na ich wniosek może zarządzić przerwę na czas oznaczony i zezwolić na telefoniczny kontakt obrońcy z oskarżonym. Nie zawsze jednak. Będzie to niemożliwe, kiedy uwzględnienie wniosku może zakłócić prawidłowy przebieg posiedzenia lub stworzy ryzyko nierozstrzygnięcia wniosku przed upływem dopuszczalnego czasu zatrzymania oskarżonego. Tyle projekt.
W uzasadnieniu autorzy piszą, że zmiany spełniają wszelkie gwarancje wynikające z prawa do obrony w aspekcie formalnym i materialnym.
Nie wszyscy są tego zdania. Szczególnie adwokaci, mówiący wręcz o farsie zamiast prawa do obrony.
Kamera nie wystarczy
– Utrwalonym standardem, wynikającym także z europejskiej konwencji o ochronie praw człowieka i podstawowych wolności, jest niezwłoczne postawienie zatrzymanego przed sądem i wysłuchanie go, a także umożliwienie pomocy obrońcy już od chwili zatrzymania – mówi „Rzeczpospolitej" adwokat Bartosz Przeciechowski. I dodaje, że wysłuchanie takie musi być nieskrępowane i swobodne oraz przebiegać pod całkowitą kontrolą sądu.
– Budzi obawy, czy dostateczny będzie kontakt przez kamerę internetową w tak istotnym momencie, często związanym z szokiem i niezrozumieniem swojej sytuacji przez podejrzanego – dodaje adwokat. Ale, jak się okazuje, nie jest to największy problem.
Najbardziej dyskusyjne jest to, że sąd mógłby w ogóle odmówić obrońcy kontaktu z podejrzanym.
– Prawo bezpośredniego kontaktu obrońcy z oskarżonym nie może doznawać tak daleko idącego uszczerbku. Co najwyżej możliwe byłoby wyjątkowe wprowadzanie przez sąd limitów czasu na taki kontakt – uważa.
Adwokat Mariusz Paplaczyk także bardzo krytycznie ocenia te propozycje.
– Po pierwsze, wypaczają prawo do obrony. Po drugie, są niemożliwe technicznie do spełnienia – żadne łącze internetowe tego nie udźwignie, w kryminałach brakuje pomieszczeń do takich posiedzeń itd. – wylicza dla „Rz".
Mówi, że można by rozmawiać o wprowadzeniu podobnych rozwiązań, ale jedynie wobec oskarżonych w kwarantannie lub zarażonych.
Z dezaprobatą
Prawnicy wskazują na jeszcze jedną wadliwość projektowanych przepisów. Chodzi o rezygnację z doręczenia podejrzanemu postanowienia o aresztowaniu na rzecz ogłoszenia tego postanowienia przez wideopołączenie. Tymczasem, jak wskazują, konstytucja w art. 41 ust. 3 jest jednoznaczna: zatrzymanego należy zwolnić, jeżeli w ciągu 24 godzin od przekazania do dyspozycji sądu nie zostanie mu doręczone postanowienie sądu o tymczasowym aresztowaniu wraz z przedstawionymi zarzutami. Dotychczasowy art. 248 § 2 k.p.k. dosłownie powtarza ten standard i bez zmiany konstytucji nie jest możliwe ogłoszenie postanowienia przez wideorozmowę – twierdzą.
Ostro zareagowała Okręgowa Rada Adwokacka w Szczecinie. W specjalnej uchwale adwokaci wyrażają dezaprobatę dla rządowych propozycji. Za sprzeczne z konstytucją uznają procedowanie o areszcie bez fizycznej obecności obywatela, wobec którego środek ma być stosowany, oraz uniemożliwienie mu fizycznej obecności obrońcy, a także bez możliwości składania oświadczeń i wniosków bezpośrednio sądowi.
Radosław Baszuk, adwokat
Zmiana dopuszcza sytuację, w której przy podejrzanym w chwili rozstrzygania o jego wolności obecny będzie prokuratorski urzędnik, ale nie obrońca. To farsa. Farsą jest także rozwiązanie, zgodnie z którym obrońca ma ustalać z podejrzanym telefonicznie sposób obrony i stanowisko procesowe w przerwie posiedzenia aresztowego. Totalną kpiną z prawa do obrony jest uzależnienie zezwolenia na choćby tak ułomny kontakt obrońcy i podejrzanego od zgody sądu. Podejrzany, któremu grozi aresztowanie, na pewno nie będzie miał możliwości poufnego kontaktu z obrońcą, a może się zdarzyć, że jakiegokolwiek z nim kontaktu. Koncepcja, że kontaktu podejrzanego z obrońcą należy zakazać, bo może to „zakłócić prawidłowy przebieg posiedzenia", mogła się zrodzić tylko w umysłach urzędników Ministerstwa Sprawiedliwości. Takie rozwiązania to już znak rozpoznawczy ich filozofii tworzenia prawa. Zgodnie z nią wartością podlegającą ochronie prawnej nie jest wolność człowieka, ale rozstrzygnięcie wniosku aresztowego w przewidzianym czasie.