Tata, syn i niedźwiedź. Było groźnie!
by INTERIA.PLDolomity Brenty, piękny, jasny dzień. Nastoletni chłopiec pozował na tle malowniczego górskiego krajobrazu, a tata chciał uwiecznić tę chwilę. Sympatyczna scenka rodzinna? Nie tym razem. Za plecami dziecka ni stąd ni zowąd pojawił się niedźwiedź!
Zwierzę było bardzo blisko - przez chwilę, która ojcu i synowi z pewnością wydawała się całą wiecznością, wyglądało na to, że chce ruszyć w kierunku ludzi. Sam drapieżnik sprawiał wrażenie zaniepokojonego, stawał na tylnych łapach i czujnie obserwował - wszystko mogło skończyć się tragicznie. Ojciec nie tracił zimnej krwi, uspokajał syna, jednocześnie instruując go, co ma robić. Chłopak odwrócił się i zobaczył, jakie mają towarzystwo. Na szczęście nie poddał się panice. Schodził z góry spokojnie, krok za krokiem. Nagle zwierzę wyraźnie straciło zainteresowanie dwojgiem intruzów, skręciło i pognało w dół. Można sobie tylko wyobrazić, jaką ulgę poczuli turyści!
Jak należy się zachować, gdy na górskim szlaku spotkamy niedźwiedzia? Takie sytuacje w Tatrach wbrew pozorom wcale nie należą do rzadkości, zwłaszcza gdy wyprawa nieco się przedłuży i nie zdążymy opuścić górskiej ścieżki przed zmrokiem. Choć to niełatwe, trzeba zachować spokój. Pod żadnym pozorem nie wolno rzucać w zwierzę żadnymi przedmiotami ani biec. Należy bardzo powoli ruszyć w przeciwnym kierunku, nie wykonując przy tym gwałtownych ruchów. Niedźwiedź najprawdopodobniej uspokoi się szybko, gdy tylko zobaczy, że człowiek się od niego oddala.
Pamiętajmy, by nie zbaczać z wytyczonych tras i tak planować wyjścia, by wrócić do schroniska przed zmierzchem.