https://ocs-pl.oktawave.com/v1/AUTH_2887234e-384a-4873-8bc5-405211db13a2/spidersweb/2020/05/koronawirus-w-brazylii-1180x826.jpg

Brazylia nie radzi sobie z koronawirusem. Ameryka Południowa jest nowym epicentrum pandemii

by

Najnowsze wieści dochodzące z Brazylii nie nastrajają pozytywnie. Ponad 24 tys. zgonów z powodu koronawirusa, światowy rekord, jeśli chodzi o dzienną liczbę ofiar i prezydent, który upiera się, że wszystko jest w porządku.

Rekordowo szybko rośnie też liczba osób zakażonych COVID-19. Aktualnie jest to ok. 376 tys., z czego 12 tys. przypadków potwierdzono w ciągu ostatniej doby. W rzeczywistości liczby te mogą być nawet kilkukrotnie wyższe.

Tak przynajmniej wynika z analiz przeprowadzonych przez naukowców z Uniwersytetu w Pelotas, według których liczba zakażonych w większych miastach może być nawet siedmiokrotnie wyższa niż oficjalne statystyki publikowane przez ministerstwo zdrowia.

Jednym z powodów tej rozbieżności może być bardzo niska liczba przeprowadzanych testów na obecność koronawirusa. Jednak o wiele poważniejszym zarzutem ze strony świata nauki jest… podejście rządu Brazylii do panującej tam epidemii.

Koronawirus w Brazylii to sprawa polityczna

Obecny przebieg epidemii COVID-19 w Brazylii wynika z dość specyficznych przekonań tamtejszego prezydenta, Jaira Bolsonaro, który na początku roku kwestionował istnienie samego wirusa, potem dość mocno bagatelizował ten problem, a teraz po prostu twierdzi, że dotychczasowe błędy zarządzania kryzysowego absolutnie nie są jego winą, tylko nieudolnego ministerstwa zdrowia. A właściwie to ministrów, ale o tym zaraz.

Dodajmy jeszcze, że od początku pandemii Bolsonaro zwolnił już dwóch ministrów zdrowia, którzy próbowali przekonać go, że pandemia koronawirusa to jednak w miarę poważna sprawa i wypadałoby podjąć jakieś bardziej zdecydowane działania.

Aktualnym, mianowanym oczywiście przez Bolsonaro ministrem zdrowia jest Eduardo Pazuella, generał wojskowy i dobry przyjaciel prezydenta, który już dawno nauczył się, że wygodniej jest mu przytakiwać. Dlatego też Pazuella nie kwestionuje ślepej wiary swojego prezydenta w leczenie COVID-19 przy pomocy Hydroksychlorochiny. Środek ten już jakiś czas temu został zweryfikowany przez naukowców jako nieskuteczny, jednak prezydent Brazylii ma w zwyczaju upierać się przy swoich teoriach bez względu na to, czy mają one jakikolwiek sens, czy nie.

Bolsonaro jest tak bardzo przekonany o swojej racji (co prawda nie wiadomo, o której konkretnie, ponieważ racja ta zmienia się dość dynamicznie), że dość stanowczo oprotestował też wszystkie pomysły samorządowców związane z zamykaniem miast i wprowadzania lokalnych przepisów dotyczących izolacji społecznej.

Zdaniem prezydenta Brazylii takie działania uderzają w wolności obywatelskie Brazylijczyków, więc zamiast popierać te pomysły, stanowczo się im sprzeciwia i – uwaga – grozi samorządowcom, że zacznie zbroić społeczeństwo i namawiać ich do zbrojnego buntu przeciwko… no niby władzy, ale tylko samorządowej. Jak już pisałem, człowiek ten ma bardzo skomplikowane i oryginalne poglądy.

Sytuacja jest poważna

Światowa Organizacja Zdrowia w swoim oficjalnym komunikacie poinformowała, że Ameryka Południowa jest aktualnie centrum globalnej pandemii. Aktualna sytuacja w Brazylii określana jest jako tzw. trzecia faza, co oznacza, że tamtejsze szpitale nie nadążają z przyjmowaniem nowych chorych z objawami COVID-19.

Rozwój takiego scenariusza mogliśmy oglądać w Wuhan, zanim chińskie władze nie zdecydowały się na rekordowo szybką budowę dwóch ogromnych szpitali polowych, aby poprawić przepustowość tamtejszej służby zdrowia. Niewiele lepiej niż w Brazylii przedstawia się sytuacja Peru i Chile. Tamtejsze władze jednak starają się stosować do wytycznych lekarzy. Problem polega niestety na tym, że oba kraje dysponują dość mocno ograniczonymi środkami na walkę z koronawirusem.

Aktualny obraz sytuacji, który wyłania się z danych dotyczących Ameryki Południowej, daje dużo do myślenia. To z całą pewnością nie jest koniec pandemii. Nadal nie dysponujemy żadnym sprawdzonym sposobem na skuteczną walkę z wirusem. Niewykluczone też, że mniej rozwinięte państwa nie będą w stanie poradzić sobie z pandemią bez pomocy zagranicznej. A jeśli nie zostanie im udzielona, bardzo możliwe, że co jakiś czas koronawirus będzie powracał do Europy.