Kary za krytykę Kaczyńskiego i Orbana. Choć mamy pandemię i zakaz zgromadzeń, a na Węgrzech stan wyjątkowy, „Wyborcza” atakuje policję
by Edyta HołdyńskaKażdy argument za zamordystyczną władzą Kaczyńskiego i Orbana jest przez „Gazetę Wyborczą” podejmowany w lot. Amunicji dostarczyły antyrządowe protesty w Polsce i na Węgrzech. Nie ma znaczenia, że prawo zakazuje obecnie zgromadzeń. Nie ma znaczenia, że pozwolenia na protesty nie było. Winna jest, zdaniem Wyborczej policja.
Mundurowi mają oczywiście tylko wykonywać polecenia złej, autorytarnej władzy Kaczyńskiego i Orbana. Policjanci mają wcale nie chcieć wypełniać swoich obowiązków. Muszą słuchać Mariusza Kamińskiego, ministra spraw wewnętrznych, który ma uwielbiać demonstrację siły przez władzę. Tego dowiadujemy się dziś z „Gazety Wyborczej”. Teza jest z góry narzucona, a na jej poparcie jest m.in. użycie pałek i gazu przez policjantów. Czyli standardowego wyposażenia mundurowych.
Fakt, że policjantów na weekendowym proteście było nieproporcjonalnie dużo. Ale byli tam po to, by strzec bezpieczeństwa nielegalnie protestujących i przechodniów. W samym środku Paweł Tanajno z zarzutami, który miał zaatakować funkcjonariuszy. Żal policjantów, którzy prowokowani, ale i zdający sobie sprawę z tego, że każdy ich ruch jest obserwowany i wykorzystywany potem przez media, jako argument przeciw zamordyzmowi PiS, musieli wyważyć swoje działania. I strzec bezpieczeństwa protestujących, i egzekwować prawo, i nie dopuszczać do znieważenia mundury polskiej policji. Oczywiście, że wykonywali rozkazy. Są po to, by strzec prawa i porządku publicznego.
Ale według dziennikarzy „Wyborczej” legitymowali tylko osoby z napisem „Konstytucja” na koszulkach. Mandaty też dostawali tylko ci, którzy są przeciw złemu Kaczyńskiemu. Kolejny dowód? Dla gazety to bliźniaczy, choć oczywiście z zupełnie innych powodów zorganizowany, protest na Węgrzech. Tam obowiązuje stan wyjątkowy, a wychodzić z domu można tylko z uzasadnionego powodu. Policja uznała, że protest nie jest powodem wystarczającym, by opuszczać cztery ściany w dobie pandemii. Ale dla „Wyborczej” to potwierdzenie autorytarnych rządów Orbana.
Jak to się ma do rzeczywistości? Jeżeli cokolwiek potwierdza, to tylko fakt, że każdy pretekst, by oskarżyć PiS o autorytaryzm jest dobry. I będzie wykorzystywany do tworzenia takiego obrazu rządu w Polsce i w kraju, i w Europie do skutku. Czyli do odbicia władzy przez opozycję. Oczywiste, ale warto przypominać choćby po to, by takich argumentów opozycji więcej nie dostarczać.