https://limanowa.in/app/default/assets/news/319446d003a2905cffd17c0ebc7a8b77.jpg?v=1590549017

Radny miał zastrzeżenia do polityki informacyjnej starosty

Radny Artur Żaba zarzucał staroście nieprawidłową politykę informacyjną i unikanie kontaktu z mediami w chwilach kryzysu, związanego z zakażeniami w limanowskim szpitalu. - Wystarczyło zrobić dobrą konferencję prasową. Przespał pan troszkę pewne dni - wskazał Mieczysławowi Urydze. Ten z kolei zapewniał, że nie uciekał od odpowiedzi na pytania dziennikarzy. - Konferencje prasowe? Można robić różne rzeczy. Ja zajmowałem się bezpieczeństwem mieszkańców. Walczyłem z tym, co nas dotykało: z koronawirusem, a nie z mediami – powiedział starosta.

Podczas ostatniej sesji starosta Mieczysław Uryga przedstawił sprawozdanie z pracy Zarządu Powiatu Limanowskiego, skupiając się przede wszystkim na kwestiach związanych z epidemią COVID-19.

W odniesieniu do zaprezentowanych informacji, radny Artur Żaba zgłosił swoje zastrzeżenia co do aktywności starosty Mieczysława Urygi w obszarze polityki informacyjnej. - Szpital jest naszą jednostką powiatową, oczekiwałbym, że w takich sytuacjach, gdzie spotykamy się z wielkimi naciskami ze strony opinii publicznej, to starosta będzie odgrywał główną rolę w przepływie informacji. Wystarczyło zrobić dobrą konferencję prasową, która zdementuje pewne fakty albo rzeczy, które są nieprawdziwe, gdzie my jesteśmy na Limanowszczyźnie w walce z koronawirusem. Panie starosto, przespał pan troszkę pewne dni, ale nie urągam, by myślę że stanie pan na wysokości zadania, by obronić swoją jednostkę, bo to pana rola – zarzucił Mieczysławowi Urydze. 

Dalej wskazał, że następująca po wystąpieniu starosty wypowiedź dyrektora szpitala, Marcina Radzięty, brzmiała jak expose. - Nie wiem, czy zamieniliście się rolami, ale byłoby to trudne, bo macie różne zawody. Dziękuję dyrektorowi, bo ufam panu i dziękuję z to, że uspokoił pan naszą społeczność – powiedział. 

Radny przypomniał, że w ostatnich tygodniach „przyjeżdżały media, ustawiające się pod szpitalem”. - Dobry gospodarz wychodzi (do mediów – przyp. red.). Przekaz medyczny jest ważny, ale przekaz zarządzający powinien być kompatybilny – ocenił. 

Starosta odniósł się później do słów radnego, zapewniając że nie unikał kontaktu z dziennikarzami. - Jeżeli chodzi o media, to nigdy nie uciekałem od odpowiedzi. Naszym lokalnym portalom udzielałem sprawdzonych informacji, zgodnie z posiadaną wiedzą. Mówiłem o procedurach, można odczytać strony, o tym, że te procedury zmieniały się z dnia na dzień czy z tygodnia na tydzień. Po to są ustawy i rozporządzenia ministerstwa zdrowia czy głównego sanitariatu, żeby to stosować. Musieliśmy działać. Panie radny, nie miałem zaproszenia do innych mediów; do tych, do których miałem, udzielałem odpowiedzi bardzo często. Nie izolowałem się, byłem dostępny dla każdego i oczywiście pracowałem. Dziękuję radnym, którzy mnie wspierali słowem, poradą. Człowiek jest tylko człowiek, dlatego było to dla mnie bardzo ważne – mówił Uryga.

Przyznał, że nie decydował się na organizowanie konferencji prasowych. - Można robić różne rzeczy. Ja zajmowałem się bezpieczeństwem mieszkańców, bo nie wiadomo, w jakim stanie epidemii jesteśmy. Walczyłem z tym, co nas dotykało – z koronawirusem, a nie z mediami – powiedział. 

Starosta przekonywał też „o ogromie pracy” sztabu zarządzania kryzysowego, który w ramach swojej działalności „wyprzedzał nieprzepracowane kwestie” związane z koordynacją służb działających na terenie powiatu. - Z wielką dumą dziękuję m.in. szpitalowi, wszystkim tym którzy swoją pracą niosą pomoc – mówił Mieczysław Uryga. 

Polemizując ze starostą, radny Artur Żaba przekonywał, że zamiast konferencji prasowej z udziałem dziennikarzy, wystarczyło opublikować kilkuminutowy briefing, który dałby obywatelom informacje. Dyskusję uciął sam Mieczysław Uryga, odpowiadając, że nie potrzebuje doradcy.