Mnożenie sztucznych wątpliwości wobec procedury wyboru I Prezesa SN jest wstrzykiwaniem trucizny do organizmu państwowego
by Jacek KarnowskiTrudno o bardziej jednoznaczny zapis w konstytucji niż ten, który wyraźnie mówi, że prezydent wybiera I Prezesa Sądu Najwyższego spośród przedstawionych kandydatów (Art. 183.3):
Pierwszego Prezesa Sądu Najwyższego powołuje Prezydent Rzeczypospolitej na sześcioletnią kadencję spośród kandydatów przedstawionych przez Zgromadzenie Ogólne Sędziów Sądu Najwyższego.
A mimo to ludzie, którzy na dobranoc, zamiast bajek, czytają swoim dzieciom ustawę zasadniczą, i którzy noszą koszulki krzyczące konstytucją, próbują wmówić społeczeństwu, że I Prezesem SN powinien zostać sędzia Wróbel - bo dostał najwięcej głosów. Gdyby chodziło o głosy, autorzy konstytucji z pewnością by to jasno napisali.
Wyjątkowo bezczelny numer. Ale także bardzo charakterystyczny, ujawniający szerszą taktykę wpływowych środowisk III RP w sytuacji, gdy władza wymyka się im z rąk. Taktykę niszczenia tego, co uważane było za własne, za niemal prywatne, może nawet dziedziczne. Taktykę podpalania domu, w którym kończy się czas najmu. Taktykę podkładania gdzie się da ładunków wybuchowych.
Mnożenie sztucznych i fałszywych wątpliwości prawnych wobec procedury wyboru I Prezesa jest w istocie wstrzykiwaniem trucizny do organizmu państwowego. Jest próbą naznaczenia następców stygmatem podejrzenia, rzekomej nieprawości. Z czystej zemsty, czystej złośliwości.
Ciekawe podsumowanie boju o „niezależność sądownictwa”, toczonego od kilku lat. Świadectwo, które mówi wiele o intencjach środowiska i o jego kondycji. I również, co najważniejsze, o szacunku do państwa polskiego.