Komisarz UE Elisa Ferreira: Polityka spójności nie jest opcją do wyboru
by Anna SłojewskaPolska od wejścia do UE z PKB nieco ponad 50 proc. unijnej średniejndoszła do poziomu 70 proc. teraz. To jest ogromny postęp – mówi Elisa Ferreira, komisarz UE ds. spójności i reform.
Jaki będzie związek między funduszem odbudowy a wieloletnim budżetem UE na lata 2021–2027? Dla Polski ważne, żeby pieniądze na walkę ze skutkami pandemii były dodatkiem. Czyli żeby to co już obiecano we wcześniejszym projekcie wieloletniego budżetu na tradycyjne cele polityki spójności, zostało zachowane. Czy tak się stanie?
Elisa Ferreira: Celem jest wzmocnienie polityki spójności, zwiększenie dostępnych środków, żeby ożywić gospodarkę. Szczególnie regiony i kraje, które ucierpiały najbardziej na pandemii. W dłuższej perspektywie nie ma prostej zależności między skutkami dla zdrowia publicznego a skutkami dla gospodarki. To zależy od struktury gospodarki, czy zależy ona od handlu czy od turystyki, czy sektorów opartych na kontakcie fizycznym. Chciałabym bardzo chirurgicznych zmian w projekcie wieloletniego budżetu, tam, gdzie dotyczy to zarządzania, wprowadzenie elastyczności, szybkiej odpowiedzi na możliwe sytuacje kryzysowe, więcej nacisku na sektor zdrowia czy pomoc dla regionów zależnych od turystyki.
Czy będzie wystarczająco dużo pieniędzy? Jest grupa państw oszczędnych, która sprzeciwia się wzrostowi wydatków.
Nawet państwa przeciwne większym wydatkom bardzo korzystają z jednolitego rynku. Pamiętamy z kryzysu finansowego, że wystarczyły problemy takich krajów, jak: Grecja, moja ojczysta Portugalia, Irlandia i Cypr, czyli państw właściwie marginalnych, żeby zatrząść cały projektem europejskim. A teraz proszę sobie wyobrazić perspektywę przedłużającej się recesji w takich państwach, jak Włochy czy Hiszpania. To byłoby dewastujące dla całej Unii. Te tzw. kraje oszczędne wysyłają połowę swojego eksportu na wspólny rynek. A ten rynek nie będzie silny, jeśli połowa Europy będzie w przedłużającej się recesji. Zachowajmy się mądrze. Tym bardziej że reszta świata już wydaje wielkie pieniądze na wychodzenie z recesji.
Czytaj także: George Soros: UE może nie przetrwać kryzysu związanego z koronawirusem
Jaka powinna być rola funduszy z polityki spójności w najbliższych latach w równoważeniu tych nierówności na jednolitym rynku, w przywróceniu jego właściwego funkcjonowania?
Polityka spójności to nie jest opcja do wyboru. To jest integralna część wspólnego rynku, modelu, który stworzyliśmy. Bo Unia Europejska została stworzona na bazie strefy wolnego handlu, która przekształciła się potem także w strefę wolnego przepływu kapitału i pracy. Połączyliśmy terytoria o różnym zaawansowaniu gospodarczym. Gdy powstaje taka strefa między silnym partnerem a słabym, to silny bierze wszystko. Potrzebne zatem było przywrócenie równowagi. W budżecie jedna trzecia środków idzie na politykę spójności, tak, żeby słabsze regiony mogły przybliżyć się do bogatszych. Prawda jest taka, że bogatsze korzystają podwójnie. Po pierwsze, bo ich regiony też mają pieniądze w ramach polityki spójności. A po drugie, bo rynek wewnętrzny oparty jest na podaży bogatszych, żeby odpowiedzieć na popyt krajów biedniejszych. To są dwie strony medalu. Jeśli nie ma silnej polityki spójności, to nie możemy żądać od biedniejszych krajów, żeby tylko kupowały, a nie sprzedawały, bo nie są dość konkurencyjne. A na koniec nie są w stanie zapłacić za to, co kupiły, i stają się coraz bardziej zadłużone.
Polityka spójności istnieje od dekad, ale nie udało jej się wyciągnąć z biedy wszystkich regionów. Co zrobić żeby uniknąć błędów z przeszłości – autostrad, po których nikt nie jeździ, czy lotnisk, z których odlatuje kilku pasażerów?
Nie zgodziłabym się z kilkoma tezami. Np. że na południu buduje się autostrady, po których nikt nie jeździ. Łatwo o taką karykaturę, często się ich używa i to jest trujące dla trwania Europy. Południe Europy produkuje mnóstwo, a północ rozwinęła rynek finansowy i mnóstwo importuje, często z południa, ale bardzo często spoza UE. I część tego importu nie spełnia naszych europejskich standardów dotyczących warunków pracy, środowiska, które zostały nałożone na południe. Uważam, że Europa nie byłaby taka, jaka jest, bez polityki spójności. Oczywiście były błędy. Nie jestem w stanie powiedzieć ile. Ale mogę powiedzieć, ile było oszustw. Tylko 0,47 proc. w ostatnich latach. Produktywność w krajach południa i wschodu masowo się zwiększyła, popatrzcie na Polskę, jak bardzo wzrosła w ostatnich latach, masowo wsparta polityką spójności.
Ale np. Włochy od dekad korzystają z polityki spójności i z jakim słabym skutkiem? Proszę spojrzeć na południe tego kraju.
Rozumiem argument, ale raczej skupiałabym się na całych krajach, a nie poszczególnych regionach. Mój kraj rozwinął się niesamowicie dzięki polityce spójności, zarówno pod względem ilościowym, jak i jakościowym. Proszę spojrzeć na Polskę. Od wejścia do UE z PKB nieco ponad 50 proc. unijnej średniej, doszła do poziomu 70 procent teraz. To jest ogromny postęp. Nie skupiajmy się zatem na jednym przypadku, o którym zresztą dużo myślano, i gdzie ma to uzasadnienie historyczne obecnej sytuacji. Jeśli jest przerwa w rządzeniu, w rozwoju społecznym, rozpad więzi społecznych, to mamy wyjaśnienie części problemu. To nie oznacza jednak, że polityka spójności nie działa, ale że Włochy mają problem, nad którym musimy się zastanowić. Bo jednocześnie świetnie sprawdza się polityka spójności w Portugalii, Irlandii, Polsce czy na Węgrzech. Nie mówię więc, że wszystko działa doskonale, bo z pewnością są miejsca, gdzie można to poprawić. Ale ogólnie uważam, że polityka spójności jest wielkim sukcesem.