Polscy liderzy nie są jedyni w Europie, o których mówią: "niektórym wolno więcej"
Niestosowanie się do ograniczeń spowodowanych epidemią koronawirusa, które zarzucono premierowi Mateuszowi Morawieckiemu i prezesowi PiS Jarosławowi Kaczyńskiemu, to nie jest jakaś polska specyfika. Przez Wielką Brytanię przetacza się właśnie fala oburzenia w sprawie bezkarnego łamania przepisów o kwarantannie przez najbliższego współpracownika premiera Borisa Johnsona, a tłumaczyć się z podobnych zachowań musieli także liderzy Austrii, Hiszpanii, Niemiec czy Rumunii, piszą Laurenz Gehrke i Aitor Hernández-Morales z POLITICO.
by Politico- Dominic Cummings, człowiek, który jest szarą eminencją brytyjskiego rządu, kilkakrotnie naruszył zasady kwarantanny, po tym, gdy jego żonę zdiagnozowano jako zarażoną koronawirusem
- Prezydenta Austrii Alexandra Van der Bellena przyłapano, jak siedział w restauracji po godzinie policyjnej, a premier Sebastian Kurz spotykał się z obywatelami bez maski na twarzy
- W niemieckich mediach poruszenie wywołało zachowanie lidera opozycji, którego wyśledzono, jak obejmuje znajomego na pożegnanie po obiedzie w restauracji
- W Rumunii władze nie zareagowały, gdy tysiące ludzi wzięły udział w pogrzebie prawosławnego arcybiskupa, choć w takiej uroczystości może uczestniczyć najwyżej 8 osób
- Wicepremier Hiszpanii Pablo Iglesias pojawiał się na posiedzeniach rządu, choć jego partnerka była akurat na kwarantannie po pozytywnym wynik testu na koronawirusa
Artykuł w oryginale na stronie POLITICO.eu
W kilku europejskich krajach obywatele mają powody, by skarżyć się, że władze obowiązują inne zasady niż wszystkich nas.
Premier Wielkiej Brytanii Boris Johnson i jego najważniejszy doradca Dominic Cummings boleśnie odczuli, że nic nie jest tak toksyczne w brytyjskiej polityce, jak oskarżenie o stosowanie podwójnych standardów.
Cummings, człowiek, którego strategia doprowadziła do zwycięstwa w referendum zwolenników brexitu, a potem poprowadził torysów, partię Borisa Johnsona do wielkiego zwycięstwa w jesiennych wyborach, od dawna był człowiekiem budzącym ogromne spory.
Jednak niedawne rewelacje, że zapewne złamał zasady lockdownu, spotkały się wśród Brytyjczyków z ostrą krytyką, niezależnie od tego, gdzie leży ich polityczna lojalność.
Premier broni działań swojego doradcy, mówiąc, że działał "odpowiedzialnie i legalnie", najwyraźniej kalkulując, że usługi jego najbardziej zaufanego człowieka są mu bardziej potrzebne niż społeczne poparcie. Sam Cummings twierdzi, że "zachował się rozsądnie".
Ale nie tylko w Wielkiej Brytanii poczucie, że władze stosują podwójne standardy, wywołuje ostrą reakcję społeczną. Politycy i urzędnicy ignorujący zasady blokady irytują obywateli w całej Europie. I niektórzy z nich uznali, że przeprosiny są lepszą strategią niż próby pójścia w zaparte.
Austria
Prezydent Austrii Alexander Van der Bellen wygłosił w niedzielę przeprosiny po tym, jak wraz z żoną został przyłapany przez policję w restauracji na łamaniu przepisów dotyczących godziny policyjnej.
W Austrii ograniczenia koronawirusowe obejmują obowiązkowe zamykanie restauracji i barów o 23.00, ale policja stwierdziła, że para prezydencka jeszcze po północy nadal popijała drinki przy swoim stoliku. Van der Bellen napisał na Twitterze, że wyszedł do restauracji z żoną i dwojgiem przyjaciół po raz pierwszy od wprowadzenia lockdownu.
"Straciliśmy poczucie czasu podczas rozmowy i niestety przeoczyliśmy godzinę", napisał. "Szczerze mi przykro. To był błąd. Jeśli gospodarz restauracji ucierpi z tego powodu, wezmę za to odpowiedzialność."
Przekroczenie Van der Bellena miało miejsce kilka dni po tym, jak kanclerz Austrii Sebastian Kurz został zmuszony do przeproszenia za pojawienie się bez maski wśród tłumu ludzi we wsi niedaleko granicy niemieckiej.
– Są pewne rzeczy, których nie da się zaplanować – powiedział później Kurz, przyznając, że niektórzy ludzie na spotkaniu nie dotrzymali zasad społecznego dystansu.
Niemcy
Na początku tego miesiąca w Niemczech, lider liberalnej partii FDP Christian Lindner został przyłapany na tym jak obejmuje na pożegnanie przyjaciela przed restauracją Borchardt, która jest ulubionym lokalem berlińskiej elity.
Po tym incydencie, który był szeroko komentowany w niemieckich mediach, Lindner przeprosił na Twitterze.
"Spontaniczny pożegnalny uścisk w piątek był błędem, ale to się niestety zdarza się wśród przyjaciół po prywatnym wieczorze", napisał. "To nie było celowe... w końcu wszyscy jesteśmy ludźmi. Przepraszam!"
Lindner nie był pierwszym niemieckim politykiem, który złamał zasady koronawirusowe.
Wcześniej, premier Saksonii Michael Kretschmer został zauważony, jak spiera się z demonstrantami w Dreźnie bez maski na twarzy. Natomiast premier Turyngii Bodo Ramelow przyznał się do złamania zasad, kiedy uczestniczył w pogrzebie sąsiada.
Nie wszyscy politycy łamią zasady, jeśli chodzi o ostatnie chwile ich bliskich. Ujawniono właśnie, że 13 maja zmarła 96-letnia matka holenderskiego premiera Marka Rutte, który nie mógł się z nią zobaczyć w ostatnich tygodniach jej życia z powodu kwarantanny, w jakiej przebywała. Jej pogrzeb odbył się w gronie kilku osób z rodziny.
Rumunia
Tymczasem w Rumunii tysiące osób uczestniczyło w zeszłym tygodniu w pogrzebie arcybiskupa Suczawy, Pimena Zainei. Niektórzy żałobnicy nawet całowali trumnę.
Według lokalnych mediów, Rumuńska Cerkiew Prawosławna uzyskała wcześniej specjalną zgodę Departamentu ds. Sytuacji Kryzysowych i Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego.
Ale niektórzy Rumuni zareagowali gniewnie na tę wiadomość, ponieważ krajowe przepisy COVID-19 nakazują, aby pogrzeby odbywały się w obecności maksymalnie ośmiu żałobników.
Hiszpania
Wicepremier Hiszpanii Pablo Iglesias był w marcu krytykowany za łamanie zasad samoizolacji i pojawianie się na posiedzeniach rządu.
Partnerka Iglesiasa, minister ds. równości, Irene Montero, miała pozytywny wynik testu na koronawirusa i była w tym okresie poddana kwarantannie, co doprowadziło do obaw, że Iglesias mógł nieumyślnie zainfekować innych członków rządu podczas jego cotygodniowych obrad.
W kwietniu z kolei znów były wobec niego pretensje o niezakładanie w sklepie maski na twarz.
Zobacz także
- Jak branża transportowa przejechała się na koronawirusie
- Jak koronawirus wpływa na kwestię dostępności aborcji
- W czasach zarazy dziennikarze pokazali moc uczciwego i wnikliwego dziennikarstwa – nie wolno tego zmarnować
W pogrzebie byłego przywódcy Komunistycznej Partii Hiszpanii Julio Anguity przyciągnął w zeszłym tygodniu w Kordobie, tysiące ludzi. Anguita, który pełnił funkcję burmistrza Kordoby w latach 1979-1986, zmarł niespodziewanie 16 maja na atak serca.
Sceny tłumów na jego pogrzebie wywołały oburzenie wśród Hiszpanów, którzy skarżyli się, że podczas ceremonii nie przestrzegano zasad społecznego dystansu. Wielu zwykłych ludzi, którzy zmarli w ostatnich tygodniach, grzebano w samotności i nie dopuszczano do pożegnania nawet członków rodziny.
Polska
W ubiegłym miesiącu w Polsce premier Mateusz Morawiecki i wielu innych funkcjonariuszy rządzącego PiS zebrało się, by uczcić rocznicę śmierci prezydenta kraju Lecha Kaczyńskiego w katastrofie lotniczej w 2010 roku.
Podczas uroczystości złożenia wieńców ani premier, ani pozostali uczestnicy nie nosili masek na twarz, ani nie stosowali się do wytycznych dotyczących społecznego dystansu.
Tego samego dnia Jarosław Kaczyński, lider PiS-u i brat bliźniak Lecha, został zawieziony limuzyną na warszawski cmentarz w czasie, gdy był on zamknięte dla zwykłych obywateli. Powszechne niezadowolenie z tego najwyraźniej podwójnego standardu znalazło odzwierciedlenie w skierowanej do Kaczyńskiego satyrycznej piosence "Twój ból jest większy niż mój".
Utwór został potem usunięty z listy przebojów w kontrolowanej przez rząd stacji radiowej, co niektórzy w kraju postrzegają jako akt cenzury.
W kolejnym kontrowersyjnym incydencie, w zeszłym tygodniu premier zasiadł do posiłku we właśnie otwartej restauracji, nie zachowując zasady 1,5-metrowego dystansu.
W trakcie weekendu Morawiecki wyjaśnił, że "pewne odległości są zalecane, ale nie są nakazywane" przez rządowe przepisy koronawirusowe, ale później zaprzeczył temu jego rzecznik, który powiedział, że Morawiecki "został przez swoje zaplecze … źle poinformowany".
– Pan premier z naszej winy nie miał świadomości tego, że to zalecenie ma jednak charakter obowiązujący – poinformował Piotr Müller.
Redakcja: Michał Broniatowski