Tajemnice ośrodka zagłady Soldau
by Marek Kozubal27 maja mija 79. rocznica śmierci abp. Antoniego J. Nowowiejskiego, jednej z ofiar utajnionego ośrodka zagłady KL Soldau w Działdowie.
Dlatego w Działdowie zostanie zorganizowana konferencja naukowa o obozie koncentracyjnym Soldau. Od kilku miesięcy prokurator IPN poszukuje miejsc, w których Niemcy mordowali tamtejszych więźniów. Historycy szacują, że ofiar mogło być od 3 tys. do 30 tys. To dlatego, że dokumentacja obozowa została zniszczona. Wśród ofiar był m.in. błogosławiony biskup płocki abp Antoni J. Nowowiejski i bp pomocniczy tej diecezji Leon Wetmański oraz konsul RP w Olsztynie Bogdan Jałowiecki.
Obóz został utworzony w 1939 r., po zajęciu Działdowa przez Niemców. Na terenie koszar powstał wtedy przejściowy obóz dla polskich jeńców wojennych, a także tymczasowy obóz jeniecki Selbstschutzu, w którym więziono m.in. polskich działaczy społecznych, przedstawicieli inteligencji, ziemiaństwa i duchowieństwa. Do końca okupacji był to również obóz przejściowy, wychowawczy obóz pracy, obóz pracy przymusowej i obóz karny.
– Pamiętam, że obóz podzielony był na trzy zasadnicze części: dla księży, dla Żydów i dla nas – zwykłych Polaków – wspominała Halina Rogozińska, więźniarka obozu Soldau.
Na jego terenie nie było krematorium. Zwłoki mordowanych były wywożone do okolicznych lasów i tam grzebane w masowych grobach.
Od jesieni poprzedniego roku pion śledczy IPN w Gdańsku prowadzi śledztwo w sprawie zbrodni popełnianych w tym obozie przez Niemców w latach 1939–1945.
W czasie badań przeprowadzonych pomiędzy wsią Iłowo a Białutami naukowcy pod nadzorem śledczego odkryli miejsce masowych pochówków. Odnaleźli szczątki co najmniej 50 osób.
Z informacji, które otrzymaliśmy od naczelnika gdańskiego pionu śledczego IPN prokuratora Tomasza Jankowskiego wynika, że znaleziono też ok. 250 artefaktów, m.in. guziki, monety, łuski, klucze, a także medalik szkaplerzowy z wizerunkiem Matki Boskiej z 1925 roku (nie ma pewności, czy należał do duchownych).
Natrafiono też na spalone szczątki kilkuset osób, zebrano ok. 1,5 tony popiołów.
– Odkrycie miejsca, w którym zdeponowano popioły wraz ze szczątkami ludzkimi, stanowiło dowód innej nazistowskiej zbrodni polegającej na zacieraniu na terenie Europy Wschodniej śladów wojennego ludobójstwa. Zwłoki pomordowanych były wykopywane z masowych grobów i palone lub niszczone w inny sposób – opisuje prokurator Tomasz Jankowski.
Jego zdaniem mogły tam znajdować się szczątki od 300 do 1000 osób. Śledczy przypomina, że na początku 1942 r. została zarządzona przez Główny Urząd Bezpieczeństwa III Rzeszy – pod kryptonimem „Aktion 1005" – akcja odkopywania dawnych grobów masowych i spalania wydobytych zwłok, co miało na celu zatarcie śladów zbrodni.
Prokurator chce jeszcze przeprowadzić prace poszukiwawcze ofiar w lesie koło Białut, ale też uroczysku Narzym-Dwukoły, Burszu i na Górze Komornickiej. Na razie nie wiadomo jednak, kiedy zostaną one przeprowadzone.