https://media.wplm.pl/thumbs/ODI1L3VfMS9jY180NzdjOC9wLzIwMjAvMDUvMjUvMTIwMC82NzAvMGYxNGM0YjE2ZDA0NGM5ZDgxODRkZjE1NWU1MDFjN2EuanBlZw==.jpeg
Szkoła podstawowa / autor: PAP/Darek Delmanowicz

Powrót do szkół klas I-III. Minister edukacji: "Wysyłanie dzieci teraz do szkoły jest możliwością, a nie obowiązkiem"

by

Uczniowie klas I-III szkół podstawowych, którzy wrócą do szkoły będą mieli częściowo zajęcia dydaktyczne, a ci wszyscy, którzy do szkoły nie wrócą będą mieli nadal nauczanie na odległość - powiedział minister edukacji narodowej Dariusz Piontkowski.

CZYTAJ TEŻ:

-Minister Szumowski: Myślę, że dzisiaj lub jutro zapadnie decyzja ws. zniesienia obowiązku noszenia maseczek na ulicach

Zajęcia dla klas I -III

Od poniedziałku w szkołach podstawowych będą organizowane zajęcia dla klas I-III i konsultacje dla ósmoklasistów. Forma zajęć dla uczniów klas I-III będzie uzależniona od warunków epidemicznych panujących na terenie danej gminy, w której szkoła się znajduje oraz od możliwości spełnienia wytycznych ministra edukacji, ministra zdrowia i Głównego Inspektora Sanitarnego.

Minister edukacji pytany był w poniedziałek w Polskim Radu 24 m.in. o to jak będzie organizowana opieka i nauka dla uczniów, którzy wrócą do szkoły.

Przypomnę, że od 25 marca obowiązek szkolny w Polsce realizowany jest poprzez nauczanie na odległość. Ze względu na epidemię koronawirusa musieliśmy inaczej zorganizować naukę. Ten obowiązek nadal będzie w ten sposób realizowany zwłaszcza wobec tych dzieci, które nie zostaną posłane do szkół. Przypomnę, że to nie jest pierwszy etap, kiedy dzieci mogą wracać do placówek opiekuńczo-wychowawczych, czy dydaktycznych, bo od 6 maja umożliwiliśmy otwarcie przedszkoli, a teraz otwarcie szkół dla klas I-III

—powiedział Piontkowski.

Nie zgodzę się z opinią, że nie wiadomo jak ta opieka ma wyglądać, jak ma wyglądać pobyt dzieci w szkole. Zarówno przy otwieraniu przedszkoli, jak i teraz przy otwieraniu szkół dla klas I-III wydaliśmy bardzo szczegółowe wytyczne, które są uzgodnione z Głównym Inspektorem Sanitarnym oraz Ministrem Zdrowia, gdzie wskazaliśmy, że chociażby grupy dzieci, które znajdą się w szkołach powinny być zdecydowanie mniejsze niż tradycyjnie. Będę one liczyły nie więcej niż 12 dzieci, a w szczególnych przypadkach 14 dzieci. Mówimy też o takiej zmianowości pobytu dzieci w przestrzeniach wspólnych, jak korytarze, stołówki, sale gimnastyczne, bądź boiska szkolne, bo dzieci będą mogły tam być

—przypomniał szef MEN.

Pomoc dla rodziców

Jak mówił, zakładane jest, że w pierwszej kolejności poślą dzieci do szkoły ci rodzice, którzy mają kłopot z połączeniem życia zawodowego, pracy lub powrotu do pracy z opieką nad dzieckiem.

To oni w pierwszej kolejności powinni z tej możliwości skorzystać

—wskazał.

Dzieci, które trafią do szkoły będą miały częściowo zajęcia dydaktyczne, a ci wszyscy, którzy do szkoły nie wrócą będą mieli nadal nauczanie na odległość

—powiedział minister.

Nauczanie zdalne

Pytany o możliwość pogodzenia tych dwóch rodzajów nauczania zaznaczył, że „od początku wyraźnie mówiliśmy w rozporządzeniach dotyczących zdalnego nauczania, że to nie zawsze musi być nauczania tylko i wyłącznie on-line przed komputerem”. Zwrócił uwagę na to, że w domach uczniów jest różna możliwość dostępu do komputera, gdy jest kilkoro dzieci i rodzice pracujący zdalnie.

Nie da się tego zorganizować tak, że zajęcia będą tylko i wyłącznie w czasie rzeczywistym przed ekranem monitora

—zaznaczył.

Wyraźnie mówiliśmy, że praca na odległość, to także kontakt z dziećmi w innej formule, czy poprzez dziennik elektroniczny, przez pocztę mailową. Część zadań dziecko może wykonać samodzielnie, czy we współpracy z rodzicami i dopiero potem jakimś efektem swojej pracy może dzielić się przez maila wysłanego z powrotem do nauczyciela

—zaznaczył Piontkowski.

Przypomniał, że także telewizja i radio oferują cykl programów dla dzieci, które można wykorzystać w nauczaniu.

Zachowanie odległości w szkołach

Minister edukacji odniósł się też do tego, że małe dzieci trudniej jest upilnować tak by zachowały dystans.

My nie zakładamy, że dzieci będą cały czas w odległości dwóch metrów od siebie, bo wydaje się to absurdalne i nie do spełnienia. Dlatego zakładamy, że będzie to ta sama, stała grupa uczniów, którą będzie się opiekowała podobna grupa nauczycieli, tak, aby był to kontakt tej samej grupy ludzi. Gdyby - nie daj Boże - doszło do zarażenia, któregoś z dzieci, czy nauczyciela, to będzie to wąska grupa osób, a nie całe przedszkole, czy cała szkoła

—mówił Piontkowski.

Zaznaczył, że „podobne metody wprowadzają inne kraje w Europie, tylko nieliczne, tak jak kraje skandynawskie, próbują w pełni wracać do szkół”.

W większości krajów europejskich jest jakaś forma ograniczenia czy to liczby dzieci, czy sposobu prowadzenia zajęć

—powiedział szef MEN.

Powrót do szkoły to możliwość

Przede wszystkim trzeba wyraźnie powiedzieć, że wysłanie dzieci z tych najmłodszych klas do szkoły, nie było obowiązkiem, ale raczej możliwością (…). Chodzi o możliwość zapewnienia opieki w sytuacji, kiedy rodzic wraca do pracy, a nie ma, kto zaopiekować się dzieckiem. To od samorządu, czy innego organu prowadzącego - bo są też szkoły niepubliczne prowadzone przez stowarzyszenia, czy osoby prywatne - ostatecznie zależy, czy dane szkoła otwiera się na potrzeby dzieci najmłodszych. My staraliśmy się ze strony Ministerstwa Edukacji Narodowej, Ministerstwa Zdrowia, Głównego Inspektora Sanitarnego zapewnić wytyczne według, których ta opieka powinna się odbywać, tak, aby pobyt dzieci był bezpieczny, by rodzice mogli posłać je do szkoły jeśli jest taka potrzeba

—powiedział Piontkowski.

Do 12 uczniów w klasie

Przypomniał, że zgodnie z tymi wytycznymi w grupie będzie może przebywać do 12 uczniów. W uzasadnionych przypadkach za zgodą organu prowadzącego można zwiększyć liczbę dzieci – nie więcej jednak niż o dwoje. W miarę możliwości do grupy przyporządkowani mają być ci sami nauczyciele. Wskazano, by ograniczyć aktywności sprzyjające bliskiemu kontaktowi pomiędzy uczniami. Należy też tak korzystać z przestrzeni wspólnych, takich jak korytarze, stołówki, sale gimnastyczne, bądź boiska szkolne, by grupy nie stykały się ze sobą.

Są miejsca, gdzie kilkanaście, nawet więcej procent dzieci korzysta z takiej formy opieki. Są też takie (miejsca), gdzie są pojedyncze zgłoszenia. Czasami bywa też tak, że samorząd uznaje, że jeszcze nie jest gotowy do otwarcia szkół i odwleka moment otwarcia ich na najmłodsze dzieci

—poinformował szef MEN.

Zaznaczył, że podobnie było z przedszkolami, które od 6 maja mogą przyjmować dzieci.

W Polsce widać było, że różnych terminach ostatecznie dzieci rozpoczynały ponowny pobyt w przedszkolach

—zauważył.

Decyzje samorządów

Minister edukacji pytany był też o to, co z rodzicami, którzy nie zdecydowali się od poniedziałku wysłać dzieci do szkoły, ale obserwując sytuację epidemiczną i to jak wygląda opieka w szkołach, będą chcieli posłać do nich dzieci za tydzień lub dwa.

Zakładamy taką sytuację. Rozumiem, że część rodziców nie jest jeszcze na to gotowa mentalnie i chce zobaczyć, jak to będzie wyglądało. Dajemy samorządom dosyć dużą swobodę, nie narzucamy im jednego schematu organizacyjnego, ale zakładamy, że zbierają na bieżąco od rodziców zapotrzebowanie i gdy zgłosi się kolejna grupa rodziców to będą organizowali kolejną grupę, w której nauczyciele będą opiekowali się uczniami

—odpowiedział Piontkowski.

W pierwszej kolejności zakładamy, że będą to zajęcia opiekuńczo-wychowawcze, a więc (poprowadzą je) nauczyciele świetlicy, także ci nauczyciele mniej obciążeni kształceniem na odległość. Ale też zakładamy, że dzieci te jakąś część czasu przebywając w szkole będą mieli przeznaczoną na zajęcia dydaktyczne, tak by to nie była tylko i wyłącznie sama opieka, lecz także zdobywanie nowej wiedzy, nowych umiejętności

—dodał.

Zdaniem szefa MEN, „pewnie podobnie, jak w przypadku przedszkoli, w miarę upływu czasu nie tylko więcej placówek będzie otwartych, ale i coraz większa grupa dzieci, będzie korzystać z opieki”.

Od 6 maja, przedszkola, oddziały przedszkolne w szkołach i inne formy wychowania przedszkolnego oraz żłobki mogą być otwarte. Decyzje w sprawie konkretnych placówek podejmują dyrekcja i organy prowadzące. Część samorządów zdecydowała o otwarciu placówek w późniejszych terminach.

W pierwszym dniu uruchomienia opieki w przedszkolach i oddziałach przedszkolnych otwarto ponad 1 tys. 600 placówek, przeważnie w małych miejscowościach. Opiekę znalazło w nich prawie 11 tys. dzieci.

W piątek MEN podało, że z możliwości otwarcia przedszkoli skorzystało już 8,6 tys. przedszkoli oraz innych form wychowania przedszkolnego; opiekę znalazło w nich prawie 74 tys. dzieci.

aes/(PAP)


W związku z problemami z dystrybucją drukowanej wersji tygodnika „Sieci” (zamykane punkty sprzedaży, ograniczona mobilność społeczna) zwracamy się do państwa z uprzejmą prośbą o wsparcie i zakup prenumeraty elektronicznej - teraz w wyjątkowo korzystnej cenie! Z góry dziękujemy!