Premier Morawiecki dla "Gazety Polskiej": liczą się dni, a nawet godziny, żeby Polacy nie tracili swoich miejsc pracy
By go (red. system obsługi Tarczy Finansowej) wdrożyć, musieliśmy połączyć ze sobą niemal pół tysiąca projektów – dokładnie 420 – i zrobić to tak, by one realnie współdziałały. Dokonaliśmy tego w ciągu około 20 dni. Wykorzystaliśmy do tego sztuczną inteligencję, analizę wielkich baz danych, znakomitych programistów i analityków - powiedział premier Mateusz Morawiecki w wywiadzie z Tomaszem Sakiewiczem i Michałem Rachoniem dla tygodnika "Gazeta Polska". Obszerny wywiad z premierem Mateuszem Morawieckim, ukaże się w najbliższym numerze "Gazety Polskiej, w środę, 27 maja.
by M.N.Premier pytany o Tarczę Finansową zaznaczył, że "oferta jest bardzo szeroka, zatem to nie jest tak, że to kryterium pozbawia wsparcia".
– Jest mikropożyczka dla samozatrudnionych, są̨ zwolnienia z płatności ZUS, jest postojowe i dopłaty państwa do pensji, są wreszcie gwarancje de minimis oraz bezpośrednie dotacje i subwencje. Proszę pamiętać, że na każde rozwiązanie pomocowe musieliśmy uzyskać́ nie tylko zielone światło parlamentu, lecz także zgodę Komisji Europejskiej, a regulacje unijne nie pozwalają na wszystko. Czekamy dziś na zatwierdzenie ze strony UE jednego z bardzo ważnych programów adresowanych dla dużych firm. W naszym odczuciu czekamy zresztą zbyt długo, bo w dzisiejszych okolicznościach każdy dzień jest na wagę złota, i to powinno dotrzeć też do Brukseli i przyspieszyć procedowanie. Apeluję o to. Ale chciałbym uświadomić wszystkim, że w ciągu dwóch i pół tygodnia udało nam się stworzyć system informatyczny, który zasysa dane w GUS, ZUS, KAS, KIR, jednocześnie weryfikuje, czy ktoś nie zalega z płatnościami, czy uczciwie wykorzystał środki unijne i w ciągu 24 do 48 godzin wydawana jest decyzja, a pieniądze znajdą się̨ na koncie przedsiębiorcy. Tak działa Tarcza Finansowa Polskiego Funduszu Rozwoju – mówi w wywiadzie dla „Gazety Polskiej premier Mateusz Morawiecki.
Wyjaśnił, że "gdyby proces weryfikacji nie był automatyczny, to ludzie czekaliby na środki miesiącami. A tu liczą się dni, a nawet godziny, żeby Polacy nie tracili swoich miejsc pracy".
– Stworzyliśmy nasz rodzimy model. Polski model obsługi wniosków. I jestem przekonany, że wielu innych, łącznie z Amerykanami, będzie się od nas uczyć. Ostatnio rozmawiałem z właścicielem polskiej firmy, która ma swoje oddziały w Belgii i Danii. On otrzymał 2 mln zł z subwencji PFR w ciągu 24 godzin. Jego koledzy z Belgii i Danii są w szoku. Tarcza Finansowa działa niecały miesiąc, a już popłynęło do polskich firm 40 mld złotych! To naprawdę – jak podkreślają sami przedsiębiorcy – nowa jakość́ relacji na linii państwo–firmy. A wszystko dla ratowania polskich miejsc pracy - nadmienił szef rządu.
– By go (red. system obsługi Tarczy Finansowej) wdrożyć, musieliśmy połączyć ze sobą niemal pół tysiąca projektów – dokładnie 420 – i zrobić to tak, by one realnie współdziałały. Dokonaliśmy tego w ciągu około 20 dni. Wykorzystaliśmy do tego sztuczną inteligencję, analizę wielkich baz danych, znakomitych programistów i analityków. Ale w czasie naszych rządów udało się uruchomić bardzo wiele programów informatycznych obsługujących nasze codzienne sprawy. Nie wiem, dlaczego w czasach naszych poprzedników – przypominam, że jednym z ministrów odpowiedzialnych w Polsce za cyfryzację był pan Trzaskowski – te sprawy leżały odłogiem. Najlepszym przykładem jest program P1 – wprowadzający informatyzację usług medycznych. Ogłoszono go, a nic konkretnego nie zrobiono. Albo Empatia – program dla bezrobotnych, który de facto okazał się niewypałem. E-recepty czy e-zwolnienia to zasługa wyłącznie ministrów Szumowskiego i Cieszyńskiego. W czasie epidemii one miały znaczenie kluczowe, bo minimalizowały odwiedziny ludzi w przychodniach. Nie mówiąc już o tym, że po prostu ułatwiają ludziom codzienne życie - dodał.