https://ocdn.eu/pulscms-transforms/1/mYUk9kpTURBXy82MTkyYTA1OTY1NTVkMzFmZTlkZDlhNmU3MmVmNmIxYi5qcGeTlQMCzQEtzQv6zQa9kwXNAxTNAbyTCaY3MjM1MTMGgaEwAQ/wladimir-putin-i-emmanuel-macron-w-wersalu.jpg
Władimir Putin i Emmanuel Macron w Wersalu , Foto: Pool/ABACA/ / PAP

Przyjazne gesty Macrona wobec Putina to gra w rosyjską ruletkę i może się źle skończyć [ANALIZA]

Francuski prezydent Emmanuel Macron wyciąga dłoń do Władimira Putina z nadzieją, że ten na jego prośbę spełni oczekiwania Zachodu i powstrzyma się od agresywnych globalnych działań, w tym zwłaszcza na Ukrainie. Macron jednak łatwo może narazić się na zarzut naiwności, jeśli okaże się, że zachęcił jedynie prezydenta Rosji do kontynuowania negatywnych zachowań, pisze Rym Momtaz z POLITICO.

by

Artykuł w oryginale na stronie POLITICO.eu

Emmanuelowi Macronowi nigdy nie brakowało pewności siebie. Tym razem jest przekonany, że może odnieść sukces tam, gdzie nie udało się to Angeli Merkel, Barackowi Obamie i innym: może uczynić Władimira Putina partnerem w sprawie europejskiego bezpieczeństwa.

Próbując otworzyć się na Moskwę, Macron bierze na siebie jedno z największych geopolitycznych wyzwań stojących przed demokracjami europejskimi – jak poradzić sobie z wielkim, uzbrojonym w broń jądrową sąsiadem, który w ostatnich latach staje się coraz bardziej agresywny, prowadzi wojnę na Ukrainie, anektuje Krym, próbuje zabijać swoich przeciwników na terenie europejskich państw i przeprowadza cyberataki na cele na Zachodzie.

Podejście Macrona, którego w ostatnich tygodniach wielokrotnie bronił, jest częścią szerszej zmiany, do której dąży prezydent Francji: zmniejszenia zależności Europy od Stanów Zjednoczonych i uczynienia kontynentu bardziej autonomicznym strategicznie, zdolnym do przejęcia inicjatywy w zakresie decyzji dotyczących własnego bezpieczeństwa.

Zdaniem wielu rządów oraz ekspertów do spraw Rosji, polityka Macrona jest nie tylko naiwna, ale także niebezpieczna, bo niesie ze sobą podwójne ryzyko: może podzielić Zachód i zachęcać Moskwę do dalszych negatywnych działań.

Naiwny Macron

Wielu obawia się, że młody francuski prezydent sprawujący swoją pierwszą kadencję zostanie po prostu przechytrzony przez jego doświadczonego, rosyjskiego odpowiednika, byłego oficera sowieckiego wywiadu, który pozostaje u władzy od dwóch dekad.

– Myślenie, że Putin da się uwieść takiej polityce dialogu, jest bardzo naiwne. Myślę, że prezydent Macron, który potrafi być uwodzicielski, przecenia siłę tego swojego uroku – mówi reżyserka Agnieszka Holland, która podczas wizyty Macrona w Warszawie w ubiegłym tygodniu wzięła udział w kolacji zorganizowanej przez prezydenta Francji dla małej grupy intelektualistów.

Macron, w typowy dla siebie sposób, przyjął słowa krytyki, ale działań nie zaprzestał. Regularnie podkreśla, że w sprawie Rosji nie jest zaślepiony, ale świadomie angażuje się w długoterminowy projekt mający na celu wspieranie interesów Europy.

Zobacz także

– Moim głównym celem jest poprawa zbiorowego bezpieczeństwa i równowagi w Europie – tłumaczył w ubiegłym tygodniu w Paryżu, w przemówieniu na temat polityki obronnej i atomowej. – To proces, który potrwa wiele lat.

Potrzeba "resetu"?

Przedstawiciele Francji argumentują, że powody, dla których prezydent próbuje nawiązać nowe stosunki z Rosją są oczywiste. Misterna tkanina sojuszy i porozumień, na których opiera się bezpieczeństwo Europy, jest mocno naciągnięta.

Stany Zjednoczone są dziś postrzegane jako partner mniej wiarygodny i mniej skupiony na sprawach Europy. Umowy w sprawie kontroli zbrojeń z czasów zimnej wojny, takie jak np. układ o siłach jądrowych średniego zasięgu (INF), rozpadają.

Macron uważa, że Europa powinna sama przejąć inicjatywę w budowaniu nowej architektury bezpieczeństwa, a to oznacza konieczność nawiązania współpracy z Rosją. Dodaje także, nie przejmując się subtelnościami, że Europa nie powinna zakładać, iż Waszyngton będzie dbał o interes naszego kontynentu.

– Jeśli Europa nie będzie mówić do Rosji własnym głosem i jeśli będzie chować się za karykaturą, którą czasami z siebie czynimy, za byciem reprezentantem amerykańskich wpływów w tej części świata, to nigdy nie posuniemy się naprzód – powiedział w przemówieniu do społeczności francuskiej w Warszawie w ubiegłym tygodniu. – Kto dzisiaj cierpi z powodu sankcji gospodarczych, zamrożonych konfliktów, niemożności ustabilizowania architektury zaufania w Europie, poza Europą i Europejczykami? Przecież nie ci, którzy żyją po drugiej stronie świata i popychają nas do podążania dalej w tym kierunku.

Przedstawiciele Francji twierdzą także, że polityka Macrona, którą prowadzi od początku swojej prezydentury prawie trzy lata temu, jest mniej kontrowersyjna niż się ją maluje, a w całej Europie panuje zgoda co do tego, że przywódcy muszą rozmawiać z Rosją.

– Nie wiem o nikim, włączając w to Polskę i kraje bałtyckie, kto kwestionowałby konieczność negocjacji z Rosjanami na temat warunków bezpieczeństwa na kontynencie – powiedział wysoko postawiony francuski dyplomata, zaangażowany w politykę kontaktów z Rosją. – To zdecydowanie nie są działania bilateralne. Ktoś musiał zająć się tym, żeby to Europa ustalała warunki dyskusji na temat kontroli rakiet i bezpieczeństwa na kontynencie. I to właśnie robi prezydent.

Jednak wielu europejskich partnerów Macrona wyraża głęboki sceptycyzm – zarówno wobec jego wysiłków, jak wobec intencji Putina.

Przywódcy krajów wschodnioeuropejskich i bałtyckich, które najpierw żyły pod radzieckim butem, a od końca zimnej wojny w zagrożeniu rosyjskim ekspansjonizmem, nie wierzą, że Putin jest zainteresowany bardziej konstruktywnymi relacjami i skarżą się, że Francja i Macron nie przejmują się ich obawami dotyczącymi bezpieczeństwa.

Metoda Macrona

W podejściu Macrona do Rosji na pierwszy plan wysuwają się dwa kluczowe elementy jego polityki zagranicznej – dążenie do tego, aby Francja znalazła się w centrum spraw międzynarodowych oraz wiara w umiejętność budowania silnych osobistych relacji z innymi przywódcami.

Jego bardzo osobiste, a czasami wręcz empatyczne podejście do Putina irytuje wielu jego europejskich partnerów.

Macron często wspomina o traumie, jaką była śmierć starszego brata Putina w czasie oblężenia Leningradu, chcąc w ten sposób podkreślić, że korzenie prezydenta Rosji są głęboko europejskie. Przedstawiciele Francji mają nadzieję, że Putina uda się przekonać, iż w najlepszym interesie Rosji leży partnerstwo z Europą, a nie wiązanie się z Chinami, bo w takim związku byłaby zdecydowanie słabszym partnerem.

– Chodzi o poczucie, że takie osobiste relacje są konstruktywne, a wokół prezydenta Rosji są doradcy i ministrowie, którzy mają bardziej sztywne podejście, dlatego warto utrzymywać takie relacje prezydenta z prezydentem – mówi osoba z bliskiego otoczenia Macrona. – To działania taktyczne i geopolityczne. Jeśli nie chcemy, aby Rosja izolowała się albo dryfowała w stronę innych sojuszy, trzeba nieustannie przypominać jej o tym, że w realiach historycznych, politycznych i kulturowych jest ona krajem europejskim.

Macron wyraża także zrozumienie przynajmniej dla części poglądów Putina.

W 2016 roku, jeszcze jako minister gospodarki, Macron powiedział grupie francuskich biznesmenów, że opowiada się za zniesieniem sankcji nałożonych na Rosję przez USA i UE po aneksji Krymu w 2014 r. Francja pod rządami Macrona popiera utrzymanie tych sankcji, ale sam prezydent nie jest uważany za ich zdecydowanego zwolennika – uważa je za nieskuteczne i narzucone przede wszystkim w celu dostosowania się do polityki amerykańskiej.

Macron często także powtarza, że Rosja "nie jest wrogiem" i zgadza się z rosyjską krytyką rozszerzania NATO na wschód. – Nie ulega wątpliwości, że Europa nie realizuje własnej strategii i sprawia wrażenie, jakby była koniem trojańskim Zachodu, którego ostatecznym celem jest zniszczenie Rosji – powiedział w sierpniu w przemówieniu do francuskich ambasadorów.

Przedstawiciele Francji podkreślają, że w ich podejściu nie chodzi jedynie o wyrażanie współczucia i sympatii. Sugerują, że działania oddają styl Macrona, który zawsze stara się spojrzeć na problem z różnych stron, łącząc partnerstwo ze zdecydowaną postawą i twardą siłą.

Kiedy w 2017 r. podejmował Putina w Wersalu, wkrótce po objęciu urzędu, Macron zaproponował mu współpracę w sprawie Syrii, ale też stanowczo i publicznie potępił wojnę informacyjną Kremla wymierzoną we Francję i inne zachodnie demokracje.

Przedstawiciele Paryża zauważają, że francuskie okręty patrolują Bałtyk, francuscy żołnierze w ramach Wysuniętej Obecności NATO (Enhanced Forward Presence, EFP) stacjonują w krajach Europy Wschodniej i Północnej, aby odpierać ewentualne akty rosyjskiej agresji, a francuskie samoloty bombardowały pozycje syryjskiego reżimu po tym, jak Baszszar al-Asad – sojusznik Putina – użył broni chemicznej.

Paryż nawiązuje także do zimnej wojny, starając się upewnić swoich sojuszników, że stosuje klasyczną mieszankę środków odstraszających i dialogu – tak, jak przedstawiono to w przełomowym dokumencie NATO z lat sześćdziesiątych XX w., tzw. raporcie Harmela.

Francuzi zwracają także uwagę na bardziej subtelne metody przekazu – to, że w 2017 r. Macron gościł Putina w Wersalu w galerii obrazów przedstawiających wielkie zwycięstwa Francji, albo to, że w czasie wizyty Putina w Fort de Brégançon w widocznym miejscu zakotwiczono tę samą francuską fregatę, która brała udział w ostrzale Syrii.

Postęp zakwestionowany

Krytycy Macrona mówią jednak, że tego typu sygnały niemal na pewno nie zrobią na Putinie żadnego wrażenia, a niektóre z tych "zdecydowane działań" zostały podjęte jeszcze przed objęciem urzędu przez obecnego prezydenta Francji.

Co więcej, mówi się, że na razie wysiłki Macrona przynoszą niewielkie efekty. Wszystko wskazuje na to, że polityka Putina wobec Ukrainy, jego stosunek do UE i NATO oraz rola Rosji w Syrii się zmieniły niewiele albo wcale.

Sam Macron zwraca uwagę na ponowne rozpoczęcie rozmów tzw. normandzkiej czwórki w sprawie konfliktu na Ukrainie, które w grudniu ubiegłego roku zgromadziły w Paryżu przywódców Rosji, Ukrainy, Francji i Niemiec. Jego zdaniem jest to konkretny znak postępu w relacjach z Rosją.

Niestety, inicjatywa ta jest zupełnie inaczej postrzegana na Ukrainie, która jest przekonana, że Putin wykorzystuje ją jako platformę do forsowania specjalnego statusu dla kontrolowanych przez Rosjan regionów na wschodzie kraju, co uniemożliwiłoby Kijowowi dążenie do zacieśnienia więzi z NATO i UE.

– Taki specjalny status byłby wsparciem dla Rosji, umożliwiłby tym regionom zablokowanie wszystkiego, co nie podobałoby się Rosji – mówi Leo Litra, starszy pracownik naukowy think tanku New Europe Center. – Macron w pewnym sensie rozbija jedność Zachodu wobec Rosji. Wśród krajów zachodnich panowała zgoda co do tego, że od Rosji należy wymagać deeskalacji konfliktu. To nie nastąpiło, a Macron mimo to próbuje ponownie wchodzić w dialog z Putinem.

Nawet wśród tych, którzy zgadzają się z Macronem co do potrzeby wznowienia dialogu, panuje sceptycyzm co do jego zdolności do osiągnięcia konkretnych efektów. I, jak na ironię, dla prezydenta starającego się uniezależnić Europę od Stanów Zjednoczonych, ostatecznym zwycięzcą jego wysiłków dyplomatycznych może być lokator Białego Domu.

– Rosjanie skłaniają się ku euroatlantyckiemu porządkowi, chcą po prostu odgrywać w tym porządku zupełnie inną rolę niż my jesteśmy skłonni im przyznać – powiedział Matthew Rojansky z waszyngtońskiego think tanku Wilson Center. – Sądzę, że prędzej czy później musi pojawić się możliwość skutecznych negocjacji między Rosją a Zachodem, które doprowadziłyby do normalizacji stosunków.

– Zasadniczym pytaniem jest jednak to, czy ludźmi zdolnymi do takich negocjacji są akurat Władimir Putin i Emmanuel Macron? Nie jestem o tym przekonany, ponieważ w całym tym obrazie wciąż ogromne znaczenie ma relatywna siła Stanów Zjednoczonych – dodał Rojansky. – Najlepszym scenariuszem dla Macrona byłoby stworzenie odpowiednich warunków, a potem, jeśli Donald Trump wygra wybory, Macron spróbuje "resetu" relacji z Rosją, zaś cała chwała przypadnie w udziale Trumpowi.

Redakcja: Michał Broniatowski

Holland: prezydent Francji wie, kto tak naprawdę rządzi w Polsce