Polacy wygumkowani z Monte Cassino. Jak nasz „sojusznik” widzi II wojnę
W tej wersji historii II wojny światowej Polacy odgrywają marginalną rolę. Na pierwszy plan wychodzi zaś państwo, które samo nie potrafi sobie poradzić z czarnymi kartami własnej historii...
Maciej Rosalak
Kto zatknął zwycięską chorągiew na szczycie Monte Cassino? Francuzi, naturellement! Tak wynika z sugestywnego obrazu w dokumentalnym filmie pokazywanym ostatnio na kanale National Geographic. Zrealizowano go we francuskiej telewizji publicznej France 2, trwa niemal trzy godziny, a nosi tytuł „Apokalipsa. II wojna światowa”. Z niego właśnie dowiadujemy się, że klasztor zdobyły oddziały francuskie „przy udziale polskich”. Widzimy przy tym jakiś szczyt z ruinami, nad którymi powiewa flaga francuska, a ponieważ słyszymy o klasztorze, skojarzenie jest proste: nikomu innemu nie udało się zająć słynnego opactwa benedyktynów tylko Francuskiemu Korpusowi Ekspedycyjnemu właśnie. Tymczasem sztandar ponad wszelką wątpliwość zatknęli Polacy z 2. Korpusu gen. Władysława Andersa i jeszcze odegrali tam w samo południe 18 maja 1944 r. hejnał mariacki.
W sierpniu tegoż roku alianci ostatecznie rozgromili Niemców w zachodniej Francji, a decydujące znaczenie miała bitwa pod Falaise i 1. Dywizja Pancerna gen. Stanisława Maczka odgrywająca tam rolę korka od butelki, w której zamknięto wrogie dywizje. Wszystkich widzimy na mapie – Amerykanów, Brytyjczyków, Kanadyjczyków, Francuzów (a jakże!), tylko nie Polaków.
Nadal sierpień. Oglądamy wielkie, zacięte, krwawe powstanie. W Warszawie? Ależ skąd! W Paryżu oczywiście, gdzie niemiecki komendant nie wykonał rozkazu Hitlera i nie spalił miasta, ale poddał się na widok pierwszego amerykańskiego czołgu. A dlaczego czołgi innego sojusznika nie wjechały do polskiej stolicy? Dzięki France 2 tego się nie dowiemy. Usłyszymy tylko, że „Sowieci zatrzymali się nad Wisłą”. A walczono nad Sekwaną...
Nad Wisłą, Bugiem i Niemnem w czasie wojny panował – jak się wydaje – spokój. Nie ma powodu mówić o jakimś Państwie Podziemnym i Armii Krajowej, o przejęciu tajemnic V1 i V2, o dywersji i partyzantce, o „Burzy” i tragedii Żołnierzy Wyklętych. Z okupantem walczyła Resistance. Podobnie u boku aliantów walczyli Wolni Francuzi z gen. Charles'em de Gaulle'em, nie zaś polscy żołnierze, lotnicy i marynarze. Dodajmy, że w momencie zakończenia wojny w Europie polskie siły zbrojne (na wschodzie i na zachodzie) zajmowały czwarte miejsce (po USA, ZSRS i Wielkiej Brytanii, a przed Francją!) pod względem liczby żołnierzy.
Wreszcie mamy kapitulację III Rzeszy. Przyjmują ją od feldmarszałka Wilhelma Keitla, wysokiej rangi dowódcy armii sowieckiej, amerykańskiej, brytyjskiej i... francuskiej. Generał Bernard de Lattre de Tassigny dostąpił owego zaskakującego zaszczytu, co Keitel skwitował złośliwym pytaniem: – A pan tu przyjmuje czy składa kapitulację? Twórcy filmu jakoś tę celną anegdotę pominęli. A oddaje ona hańbę pozostawienia Polski przez Francję w samotnym boju Września '39, tchórzliwego poddania się w roku następnym, kolaboracji w okresie Vichy. Polska z okresu II wojny światowej – walcząca, choć przegrana, opuszczona i zdradzona – siłą rzeczy stanowi dla Francuzów, ale nie tylko dla nich, dość wstydliwy punkt odniesienia. Lepiej go pominąć, bo jeszcze ktoś pomyśli o honorze.