Rosja wchłonie Białoruś? Putin chce przekupić Łukaszenkę
by SGRosja sugeruje Białorusi zjednoczenie i w zamian proponuje takie same jak w Rosji ceny surowców – powiedział w piątek białoruski prezydent Alaksandr Łukaszenka, cytowany przez agencję prasową BiełTA.
– Władze Rosji sugerują przyłączenie Białorusi (do Rosji) w zamian za wspólne ceny surowców – oświadczył Łukaszenka. Jego zdaniem jednak ani białoruskie, ani rosyjskie społeczeństwo „nigdy nie zechcą pójść tą drogą”.
Łukaszenka powiedział także, że rozmowy na temat pogłębienia integracji w ramach państwa związkowego Białorusi i Rosji będą kontynuowane. Nie będzie jednak rozmów na temat utworzenia organów ponadnarodowych.
Od grudnia 2018 roku Moskwa naciska na ściślejszą realizację umowy związkowej z 1999 roku i pogłębienie integracji Rosji z Białorusią, warunkując tym dalszą pomoc gospodarczą dla Mińska.
Umowa, którą Aleksandr Łukaszenka zawarł z Borysem Jelcynem zakładała, że Białoruś i Rosję łączyć będą: wspólna waluta, służby celne i sądownictwo. Umowę podpisano w 1999 roku. Od tamtego czasu Rosjanie mieli „wpompować” w białoruską gospodarkę ponad 130 mld dolarów. Wspomagali również Białorusinów umożliwiając im sprzedawanie gazu Zachodowi.
Obie strony obecnie widzą, że tego stanu rzeczy nie da się dłużej utrzymywać. Rosjanie nie chcą dalej sponsorować Białorusi nie dostając nic w zamian. Władimir Putin wystawił Łukaszence rachunek już w zeszłym roku. Po drodze Rosja stosowała również różne formy nacisku – np. wstrzymywała dostawy gazu – wszystko po to, by 8 grudnia 2019 roku ogłosić dobrowolną inkorporacje Białorusi.
Tak się jednak nie stało. W samym grudniu Białorusini zorganizowali pięć ogromnych protestów. Sytuacja wyglądał naprawdę poważnie. Istniało ryzyko, że skończy się tak jak w Hongkongu lub na Ukrainie.
Łukaszenka, niechętny zresztą do oddawania kraju Rosjanom, grał więc na zwłokę. Tymczasem aż 15 partii politycznych na Białorusi włączyło się do akcji „Obronimy Białoruś”. Odpowiedzią Putina były przygraniczne ruchy rosyjskich wojsk.
Łukaszenka nie dał się jednak przestraszyć. Zagrał na nosie Putinowi, gdy na Białoruś przyjechał Mike Pompeo (była to pierwsza taka wizyta od 1994 roku!).
8 lutego znów doszło do spotkania Putina z Łukaszenką. Tym razem w Soczi. Tam miały zapaść już wiążące decyzje. Te jednak po raz kolejny odroczono, a obaj prezydenci… zagrali w hokeja. Grali w jednej drużynie, której kapitanem był Putin.
Pytanie brzmi jednak – jak długo Łukaszence uda się tak balansować? Sprawa zdaje się być coraz groźniejsza dla niepodległej Białorusi.
Źródło: PAP/Nczas.com