Gmyz ostro o zachowaniu niemieckich polityków: Niebywała hipokryzja
- Nie ma drugiego takiego kraju w Unii Europejskiej jak Niemcy, który miałby tak upolityczniony wymiar sprawiedliwości - ocenił publicysta "Do Rzeczy" i berliński korespondent TVP Cezary Gmyz na antenie Polskiego Radia 24.
Niemcy, krytykując reformę polskiego sądownictwa, wykazują się niebywałą hipokryzją. Nie ma drugiego takiego kraju w Unii Europejskiej jak Niemcy, który miałby tak upolityczniony wymiar sprawiedliwości – mówił na antenie Polskiego Radia 24 Cezary Gmyz. Berliński korespondent TVP był gościem Antoniego Trzmiela. Jak dalej dodał, upolitycznienie to dotyczy nie tylko niemieckiego sądownictwa, ale także innych sfer, takich bezpieczeństwo narodowe. – W Polsce mamy zakaz przynależności politycznej dla czterech grup zawodowych. Są to sędziowie, prokuratorzy, policjanci i wojskowi. Wszystkie te cztery grupy w Niemczech nie tylko mają prawo przynależności do partii politycznych, ale należą do nich. Kariera w niemieckim sądownictwie jest wprost związana z kolorem legitymacji partyjnej – tłumaczył Gmyz.
Publicysta "Do Rzeczy" i korespondent TVP wspomniał też o niedawnym przypadku Stefana Harbartha - niemieckiego polityka i sekretarza klubu parlamentarnego chadecji, który został przewodniczącym niemieckiego sądu konstytucyjnego. – Harbarth w swej niebywałej bucie i hipokryzji śmiał krytykować reformę polskiego wymiaru sprawiedliwości. A to jest facet, który przez ten niemiecki wymiar sprawiedliwości był chroniony. To podobny przypadek do Małgorzaty Gersdorf - przed wybraniem go na prezesa sądu konstytucyjnego, on ani razu nigdy nie orzekał. Nie jest profesorem prawa, był czynnym adwokatem, ale nawet do jego praktyk adwokackich są rozliczne zastrzeżenia. Był także zamieszany w aferę spalinową w Niemczech, reprezentował te firmy, które się tego dopuściły – wyjaśniał Gmyz.
Gość Antoniego Trzmiela przywołał też historię niemieckiego systemu prawnego i tego, jak się on kształtował. – W latach powojennych tak naprawdę system sądownictwa w Niemczech narzucili Amerykanie, a sami Niemcy nie rozliczyli się z tego, co działo się w czasie II wojny światowej. Członkowie tzw. trybunałów ludowych czy sądów doraźnych, którzy mają na rękach nie tylko krew podbitych przez Hitlera narodów, ale także członków ruchu oporu, nigdy nie ponieśli odpowiedzialności, a członkowie NSDAP przez cały okres powojenny chronili zbrodniarzy – zaznaczył Cezary Gmyz.