https://pliki.portalsamorzadowy.pl/i/15/41/54/154154_r0_940.jpg
Aż 27 proc. respondentów stwierdziło bowiem, że nie ma możliwości dotarcia do celu transportem publicznym (fot. M. Wroński / PTWP)

Boimy się smogu, ale nie chcemy rezygnować z auta

by

Niemal 3/4 Polaków uważa smog i zanieczyszczenie powietrza za jedną najpoważniejszych konsekwencji zmian klimatycznych. Równocześnie jednak zaledwie co trzeci z nas zmniejszył lub zamierza zmniejszyć korzystanie z prywatnego samochodu na rzecz transportu zbiorowego. Takie wnioski płyną z badania „Wyzwanie: eko-podróżowanie” przeprowadzonego przez SW Research na zlecenie FlixBus Polska.


W badaniu „Wyzwanie: eko-podróżowanie” zapytano respondentów o najpoważniejsze ich zdaniem skutki zmian klimatycznych, gotowość do wprowadzenia zmian proekologicznych, a także o czynniki, które przekonałyby ich do częstszego korzystania z transportu publicznego zamiast samochodu osobowego.

Czytaj: Nie tylko Łomża, Mielec czy Jastrzębie-Zdrój. W miastach pozbawionych dostępu do kolei żyją miliony Polaków

Jeśli idzie o konsekwencje zmian klimatycznych ankietowani Polacy najczęściej wskazywali smog i zanieczyszczenie powietrza. Takiej odpowiedzi udzieliło 74 proc. ankietowanych.

Na kolejnych miejscach w tych zestawieniu znalazły się: anomalie pogodowe (72 proc.), niedobory wody (65 proc.) i zanieczyszczenie odpadami (57 proc.). Na świadomość tych kwestii skłania ankietowanych do podjęcia konkretnych działań w swoim prywatnym życiu? Najwięcej, bo 80 proc. podało, że wprowadziło bądź planuje wprowadzić segregację śmieci, 72 proc. wskazało na ograniczenie zużycia plastiku, zaś 61 proc. na ograniczenie zużycia wody w gospodarstwie domowym. Jedynie co trzeci badany (36 proc.) zmniejszył natomiast lub zamierza zmniejszyć korzystanie z prywatnego samochodu na rzecz transportu publicznego. W kategorii ekonawyków więcej (43 proc.) osób wskazało nawet kupowanie lokalnych produktów.

– To, co mnie często zaskakuje, to sposób w jaki ludzie łączą fakty. Z jednej strony respondenci przyznają, że dostrzegają problem smogu i zagrożenia z nim związane, z drugiej zaś – niewielki procent wybiera transport publiczny, który przecież pozwala walczyć z tym zjawiskiem – mówi Maria Andrzejewska, dyrektor Centrum UNEP/GRID-Warszawa

– Dociera do nas głównie to, o czym dużo się mówi. Wpływ kampanii prowadzonych w mediach w ostatnim czasie widzimy w wynikach badania, wskazujących gotowość respondentów do zmiany w zakresie np. segregacji śmieci czy ograniczenia zużycia plastiku. Może więc najwyższy czas pomyśleć o kampanii promującej transport publiczny i ukazującej negatywne skutki tzw. „samochodozy” – dodaje.

Czytaj: Fundusz rozwoju przewozów autobusowych nie przyśpieszył. W 2020 roku wykluczenie transportowe nie zniknie

Tyle, że wspominane badanie powinno stanowić również impuls do poprawy jakości transportu zbiorowego. Aż 27 proc. respondentów stwierdziło bowiem, że nie ma możliwości dotarcia do celu transportem publicznym.

Z drugiej strony osoby nie korzystające z transportu zbiorowego nie są całkowicie zatwardziałe w swej decyzji, by stawiać na samochód (za największą przewagę tego środka transportu uznali możliwość dotarcia pod konkretny adres i brak ograniczenia rozkładem jazdy). Jedynie 3 proc. ankietowanych stwierdziło, że nic by ich nie było w stanie przekonać do przesiadki z auta do transportu publicznego. Najwięcej - odpowiednio 59; 58 i 57 proc. – wskazało na szybszy czas podróży, niższe ceny i bezpośrednie połączenia do miejsca docelowego. Nieco mniej (52 proc. ankietowanych) podało lepszą ofertę (dostępność), większy komfort podróży (39 proc.), spójny system zniżek ustawowych (28 proc.), natomiast 27 proc. uprzywilejowanie transportu publicznego.

Czytaj: Do transportu publicznego nie przekona ludzi ekologia, ale wygoda

– Aby zachęcić do transportu publicznego nowe grupy pasażerów czy kierowców, którzy w podróżach międzymiastowych od lat z niego nie korzystali, kluczowe jest przełamanie pewnego wizerunku. Przede wszystkim należy uświadomić, że transport publiczny w Polsce staje się naprawdę atrakcyjny, może być przystępny cenowo i posiada rzeczywiście nowoczesny tabor. Co więcej, nawet jeśli czas podróży transportem publicznym jest nieco dłuższy, może być tzw. czasem aktywnej pracy, kiedy możemy popracować czy nadrobić inne zaległości – komentuje Michał Beim z Instytutu Sobieskiego.

Czytaj: Są miejscowości, do których autobus od lat nie wjeżdżał. FlixBus chce to zmienić

- Polacy są chętni przesiąść się z samochodu do autobusu czy pociągu, natomiast potrzebują lepszej oferty, w ramach której mogliby bezpośrednio podróżować z punktu A do punktu B. Należy jednak pamiętać, że poza samym uruchamianiem połączeń, istotna jest także ich częstotliwość oraz skomunikowanie z resztą oferty transportu publicznego – dodaje Michał Leman, dyrektor zarządzający FlixBusa w Polsce i na Ukrainie.