https://legia.net/uploads/base/n/i/niezgoda_jaroslaw8.jpg

Jarosław Niezgoda - kibice w Portland szybko powinni go polubić

by

Z Legią Warszawa oficjalnie rozstał się Jarosław Niezgoda. Wyjątkowy napastnik, ale i wyjątkowy człowiek. Będzie go brakować, bo jak mówi trener Aleksandar Vuković to typ niepodrabialny, nie da się go sklonować.

Pamiętam swoje pierwsze wrażenia, gdy poleciał z pierwszą drużyną na zgrupowanie na Maltę za czasów trenera Stanisława Czerczesowa. Jakiś taki nieśmiały, przygarbiony z miną, jakby był zmęczony choć trening jeszcze się nie rozpoczął. Nie wyglądał jak zawodowy piłkarz, ale to wrażenie od razu się zmieniło, gdy odbyła się pierwsza gierka na zmniejszonym boisku. Świetne przyspieszenie, dobra szybkość i ta zimna krew w polu karnym. Wokół niego czterech rywali, a on spokojnie przekłada piłkę i podcina nad bramkarzem. Zachowywał się, jakby nie miał układu nerwowego. I taki był i jest do dziś.

Na Malcie nie wytrzymał ciężkiego reżimu treningowego. Po powrocie leczył kontuzję, potem długo dochodził do siebie, ale jak już doszedł do formy to zaczął w rezerwach strzelać gola za golem – zatrzymał się na 10 bramkach. To druga twarz Niezgody – nie można go wrzucać pod względem obciążeń treningowych do jednego worka z innymi piłkarzami. Warto mu nieco odpuścić, potraktować ulgowo, to się potem zwraca z nawiązką w spotkaniach o stawkę.

Potem był etap wypożyczenia do Ruchu Chorzów – tam też strzelił 10 goli i został wybrany odkrycie roku w Ekstraklasie. Wrócił i walnie przyczynił się do zdobycia mistrzostwa Polski w sezonie 2017/18 zdobywając 15 bramek. Kolejny sezon miał być przełomowym, ale wtedy rozpoczął się dramat z kontuzjami – najpierw przewlekły uraz pleców, potem zabieg ablacji serca. Gdy wrócił do zdrowia, trener Ricardo Sa Pinto od razu zagonił go do ciężkiej pracy. Gdy obejrzał Niezgodę na kilku zajęciach, Jarek stał się napastnikiem ostatniego wyboru. Portugalczyk dał mu szansę w jednym ze sparingów, w samej końcówce. Jarek wszedł, przyjął sobie piłkę, zwiódł obrońców i posłał piłkę do siatki. Zrobił to na ogromnym luzie i jakby wyłamując się spod wypracowywanych schematów. Niestety wkrótce poznaliśmy skutek ciężkich treningów – kolejny uraz i sezon w zasadzie spisany na straty.

Odkurzył go trener Aleksandar Vuković, bo wiedział, że warto. Odciążył go też z części zadań taktycznych dotyczących gry w defensywie. Było warto – 14 goli w jednej rundzie ma swoją wymowę. A Jarek zdobywał je w swoim stylu, na luzie, jakby na treningu. Po trafieniach nawet przesadnie się nie cieszył, uśmiechał się tylko gdy kibice krzyczeli Ja-ro-sław, Ja-ro-sław! W Polsce nie ma takiego napastnika, który z taką łatwością pokonywałby bramkarzy rywali. Kiedyś takim zawodnikiem był Tomasz Frankowski, ostatnim chyba Nemanja Nikolić.

Jarek dał się też poznać jako świetny człowiek, bardzo bezpośredni. Rozmowy z nim nigdy nie były nudne. Miał do siebie dystans, potrafił się z siebie śmiać. Kiedyś po treningu na obozie w Warce podszedłem do niego i mówię – Jarek, jak na ciebie patrzę, to ty zawsze jesteś jakiś przygarbiony, niezadowolony, często wyglądasz na ekstremalnie wyczerpanego. Jakbym był trenerem i oceniał tylko po tym jak wyglądasz na zajęciach, to nigdy bym cię do składu nie wystawił. A Jarek spojrzał na mnie z uśmiechem i odpowiedział – Wiesz co, ja też bym się nie wystawił, nie wyglądam jak piłkarz, z którego mógłby być pożytek, ale taką mam mowę ciała.

Jeszcze przed wyjazdem śmiał się, że trener nawet nie próbuje już go zmieniać, przyzwyczaił się, że nawet jak siedzi, to wygląda na zmęczonego. Na pytanie czy 14 goli to dobry wynik odparł, że wstydu chyba nie ma. Cały Jarek, skromny i dowcipny, a przy tym naturalny.

Odchodzi, bo trafiła mu się świetna oferta, wydaje mi się, że idealnie dobrana dla niego. Pod względem finansowym bajeczna, pod względem sportowym skrojona na niego. MLS to liga, gdzie nie gra się przesadnie siłowo czy kontaktowo, piłkarze mają trochę miejsca, a to Niezgoda potrafi wykorzystać jak mało kto. Może będzie strzelał równie dużo jak wspomniany już Nikolić? Oby! Wypada mu życzyć powodzenia i zdrowia. Kibice w Portland szybko powinni go polubić, bo to taki typ, którego nie lubić się nie da.

Jarosław Niezgoda w 60 meczach zdobył dla Legii 29 bramek. Profil piłkarza znajdziemy w dzialehistoria.

https://legia.net/uploads/base/n/i/niezgoda_jaroslaw2.jpg
https://legia.net/uploads/base/n/i/niezgoda_jaroslaw1.jpg
https://legia.net/uploads/base/n/i/niezgoda_jaroslaw3.jpg
https://legia.net/uploads/base/n/i/niezgoda_jaroslaw4.jpg
https://legia.net/uploads/base/n/i/niezgoda_jaroslaw5.jpg
https://legia.net/uploads/base/n/i/niezgoda_jaroslaw6.jpg
https://legia.net/uploads/base/n/i/niezgoda_jaroslaw7.jpg