https://i.iplsc.com/tor-formuly-1-w-szanghaju/0009SVT8C70F6J8I-C122-F4.jpg
Tor Formuły 1 w Szanghaju /AFP

Grzegorz Gac: Czy koronawirus zatrzyma Formułę 1?

by

Rozprzestrzeniający się w zastraszającym tempie koronawirus szybko opuścił terytorium Chin i zaczął atakować świat. Nie ogłoszono jeszcze pandemii, ale wirus może być storpedować między innymi Grand Prix Formuły 1 zaplanowane w Szanghaju w dniach 17 – 19 kwietnia - pisze ekspert Interii Grzegorz Gac.

Sprawa wygląda bardzo poważnie. Wiele chińskich miast zostało odciętych od świata. Niektóre przejścia graniczne z Chinami są zamknięte, a na lotniskach całego świata trwa gorączkowe wyszukiwanie pasażerów z objawami choroby. Chińskie władze, świadome zagrożenia, zawiesiły rozgrywki sportowe wszystkich kategorii i wszystkich szczebli. Tu pojawia się pytanie: czy zaplanowany wyścig Formuły 1 się odbędzie? Na razie odwołano lub przełożono kilka dużych imprez, także międzynarodowych, zaplanowanych na luty i marzec, między innymi zawody alpejskiego Pucharu Świata, które miały odbyć się niedaleko Pekinu, halowe mistrzostwa świata w lekkoatletyce w Nankingu oraz narodowe igrzyska zimowe w prowincji Mongolia Wewnętrzna, w północnej części Państwa Środka.

Coraz więcej krajów odradza swoim obywatelom wyjazdy do Chin. Jednym z nich jest Wielka Brytania, gdzie większość zespołów Formuły 1 ma swoje siedziby. Brytyjskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych ostrzega również, że chińskie władze wprowadzają coraz to nowe zakazy i wkrótce trudno będzie opuścić kraj. British Airways odwołały wszystkie loty do Chin. Chociaż do Grand Prix Chin w Szanghaju pozostało jeszcze niespełna trzy miesiące, pytań i wątpliwości jest coraz więcej, tym bardziej, że ostateczna decyzja o rozegraniu lub odwołaniu wyścigu będzie musiała zapaść znacznie wcześniej. Na razie końca zagrożenia nie widać. Ciemne chmury, kto wie, czy nie jeszcze ciemniejsze ze względu na bliższy termin wiszą także nad wyścigiem Formuły E w kurorcie Sanya na wyspie Hainan, zaplanowanym na marzec. Obok British Airways kolejnymi liniami, które odwołały loty do Chin są szwajcarski Swiss oraz niemiecka Lufthansa.

Światowa Organizacja Zdrowia czyli WHO ostrzega, że ryzyko zarażenia się koronawirusem w Chinach jest bardzo wysokie. Kryzys wirusowy spowodował przerwę produkcyjną w chińskiej fabryce Toyoty. Kolejne przypadki wirusa stwierdzono w zakładzie Webasto. Europejscy producenci i dostawcy różnych branż już opracowują scenariusze kryzysowe, przewidując poważne zagrożenie dla ciągłości łańcucha dostaw. Obyśmy nie przekonali się, jak bardzo gospodarka europejska jest zależna od chińskiej...

Coraz więcej stwierdzonych przypadków koronawirusa w Europie i na innych kontynentach potwierdza, że nie trzeba być w Chinach, aby zarazić się wirusem. Wystarczy kontakt z zarażoną osobą, która tam przebywała.

Poważnym problemem są obchody nowego roku chińskiego, które generują ogromny ruch pasażerski. Dziesiątki, a może setki milionów ludzi, którzy wyjechali w poszukiwaniu pracy do wielkich ośrodków przemysłowych jedzie właśnie w tym czasie do swoich domów. Dla wielu jest to jedyna okazja w roku, aby odwiedzić najbliższych.

Narastają problemy komunikacyjne. Linie lotnicze decydują się na dezynfekowanie samolotów, a lotniska są zaopatrywane w sprzęt wysokiej jakości, aby jak najszybciej znaleźć i zlokalizować podróżnych z objawami wirusa. W ekspresowym tempie budowane są szpitale, ale coraz bardziej brakuje rąk do pracy, a lekarze z przemęczenia i utraty sił nie są w stanie należycie opiekować się chorymi. Najgorsze jest to, że wciąż nie ma skutecznej szczepionki, a do tego podejrzewa się, że władze chińskie zaniżają faktyczną ilość zachorowań.

Czy w tej sytuacji zaplanowane wyścigi się odbędą? FIA monitoruje sprawę i jest w stałym kontakcie z chińskim władzami oraz organizatorami. Wydaje się, że ryzyko odwołania lub przełożenia tych imprez na inny termin jest bardzo wysokie, nawet jeżeli głośno się o tym nie mówi. Można sądzić, że jeżeli w ciągu najbliższych dwóch - trzech tygodni sytuacja nie zostanie opanowana, decyzja o odwołaniu zawodów będzie nieunikniona, bo póki co nie widać żadnego światełka w tunelu, jakiejkolwiek wizji zażegnania kryzysu.

Grzegorz Gac