Ekspert o koronawirusie: Ryzyko wybuchu epidemii w Polsce jest w tej chwili niewielkie

by
https://static.ftpn.pl/imgcache/750x430/c//uploads/cropit/15804544661d3a3fff9e90f37a15a1de260cc0b372d779f88f3a3c62734706dbf5ea571656.jpg
Zdjęcie ilustracyjne / pixabay.com

Teoretycznie są możliwe trzy scenariusze rozprzestrzeniania się koronawirusa wykrytego w Wuhanie – uważa konsultant krajowy w dziedzinie chorób zakaźnych prof. Andrzej Horban.

"Albo będzie to ograniczone do rejonu Wuhanu i okolic, albo ograniczone do terytorium Chin i krajów ościennych lub innych krajów jako zakażenia przywlekane, dotyczące tylko ludzi, którzy ulegli zakażeniu w Wuhan, albo pojawią się wtórne ogniska w innych krajach, na innych kontynentach, kiedy zaczną się zarażać ludzie tam mieszkający"

– wymienił możliwe scenariusze rozwoju wypadków prof. Horban. Dodał, że w tym ostatnim przypadku będziemy wtedy mówili o pandemii.

Według niego prawdopodobieństwo wystąpienia powyższych trzech scenariuszy nie jest równe.

"Na razie jest niewiele osób, które tym wirusem zaraziły się od osób z Chin. Są to nieliczne przypadki. Może być tak, że nie będzie tych transmisji (zarażanie wirusem – red.) lub będzie ich niewiele" – powiedział.

Dodał też, że wirus "pasażowany", czyli przekazywany z człowieka na człowieka, może złagodnieć lub – co jest mniej prawdopodobne – może stać się bardziej zjadliwy. Jednocześnie uspokoił, że ryzyko wybuchu epidemii w Polsce jest w tej chwili niewielkie, choć oczywiście nie można tego wykluczyć.

Ponadto profesor zaznaczył, że w polskich laboratoriach trwają prace nad testami diagnostycznymi dla koronawirusa 2019-nCoV. Są one zaawansowane. Zapewnił, że testy przygotowywane przez laboratorium Wojewódzkiego Szpitala Zakaźnego w Warszawie powinny być gotowe w ciągu kilku dni.

"Jeśli jest już podana sekwencja nukleotydów, która jest charakterystyczna dla danego wirusa, to potem złożyć test, który to wyłapuje, jest relatywnie proste. Robi się to zarówno w laboratoriach naukowych, jak i tych należących do firm diagnostycznych"

– wytłumaczył.

Jego zdaniem obecna sytuacja wygląda tak, że epidemia jest ograniczona do Wuhanu i okolic, a realnym zagrożeniem są osoby, które zetknęły się z tym wirusem w Wuhanie.

"Chorych w tym mieście jest dotąd góra 10 tys. osób, więc szansa na to, że w ponad 10-milionowym mieście spotka się zarażonego jest niewielka. Ryzyko zatem dla nas jest, na razie, jeszcze mniejsze" – zapewnił.

"Nie znaczy to, że sytuacja nie może się zmienić. Rośnie liczba zakażonych w Wuhanie mimo energicznych działań mających na celu ograniczenie epidemii, rośnie liczba chorych w innych rejonach Chin, ale pocieszająco – nie tak dynamicznie wzrastając jak w pierwotnym ognisku"

– wyjaśnił.

Epidemia wywołującego zapalenie płuc koronawirusa, która wybuchła w grudniu w Wuhanie w środkowych Chinach, zabiła już – jak wynika z czwartkowych szacunków chińskiej państwowej komisji zdrowia – w tym kraju co najmniej 170 osób, a u ponad 8,1 tys. wykryto zakażenie.

Aby powstrzymać rozwój epidemii, chińskie władze praktycznie odcięły od świata Wuhan i wiele okolicznych miast w prowincji Hubei. Przypadki zarażonych osób zanotowano w kilkunastu innych krajach, w tym we Francji, Niemczech i w Finlandii.