https://www.rp.pl/apps/pbcsi.dll/storyimage/RP/20191209/SWIAT/312099914/AR/0/AR-312099914.jpg?imageversion=Artykul&lastModified=
Shutterstock

Mińsk teraz pod rękę z NATO

by

Białoruś szykuje wspólne ćwiczenia wojskowe z sojuszem północnoatlantyckim

– Jesteśmy gotowi do wspólnych manewrów z NATO, trwają nawet rozmowy o ich formach. Ale pod warunkiem że NATO będzie rozumieć: naszym strategicznym sojusznikiem jest Rosja – powiedział opozycyjnej „Naszej Niwie" białoruski deputowany Oleg Biełokoniew.

Zwykły członek parlamentu jeszcze w zeszłym tygodniu był pierwszym wiceministrem obrony i szefem sztabu generalnego. Prezydent Łukaszenko odesłał go do rezerwy w czwartek w związku z wybraniem na deputowanego, ale na internetowej stronie ministerstwa nadal figuruje na poprzednim stanowisku.

Rosyjskie media sugerują, że białoruskie oddziały mogą wziąć udział w manewrach „Defender Europe 2020". Jednak wcześniej sam prezydent wyrażał obawy z ich powodu, a Ministerstwo Obrony – na jego polecenie – zapowiedziało wysłanie dodatkowych oddziałów w pobliże litewskiej granicy. Największe od 30 lat ćwiczenia wojsk amerykańskich i sojuszniczych sił z NATO odbędą się wiosną przyszłego roku na terenie dziesięciu państw, w tym Polski i Litwy.

Formalnie Białoruś od 1995 roku uczestniczy w programie „Partnerstwo dla pokoju", ale jej wojska nigdy nie ćwiczyły z wspólnie z natowskimi. Do niedawna jeszcze sojusz był w białoruskiej propagandzie wrogiem nr 1. Jednak fiasko rosyjsko-białoruskiego szczytu zjednoczeniowego w Soczi może prowadzić do ocieplenia stosunków Mińska z zachodnimi sąsiadami. Co prawda – jak się dowiedziała „Rzeczpospolita" – dziennikarze „Naszej Niwy" rozmawiali z generałem deputowanym jeszcze w piątek, ale zdecydowali się na publikację dopiero po rozmowach Łukaszenki z Putinem.

Rezultatem nieudanego szczytu zjednoczeniowego jest też poniedziałkowa zapowiedź Mińska skierowania do sądu żądań 70 mln dol. odszkodowania za wpompowanie przez Rosję zanieczyszczonej ropy do rurociągu Przyjaźń. Incydent miał miejsce jeszcze wiosną, ropa dopłynęła przez Białoruś nawet do Polski.

– Wydawało mi się, że na spotkaniu premierów 6 grudnia rozwiązano ten problem. (...) Ale w sobotę (na spotkaniu prezydentów – red.) to już jakoś inaczej wyglądało – powiedział białoruski ambasador w Moskwie Władimir Siemaszko.

– Na rozmowach (w Soczi) doszło do brutalnego pata – zderzyły się dwie wykluczające pozycje. Rosjanie chcieli zakończyć ostatecznie sprawę integracji, Białorusini – podpisać tylko umowy (o cenie) ropy i gazu. Było wiele ostrych wypowiedzi (...), trzeba było przerywać, po prostu by ochłonąć – opowiadał rosyjskiej agencji Rosbałt jeden z uczestników spotkania.

– Łukaszenko wpadł w szał i wyszedł z rezydencji Putina – dodał.