Szokujące manipulacje Matczaka w „Wyborczej”: „NeoKRS jest jak ognisko zarazy: jest nielegalna, przez to produkuje nielegalnych sędziów”
by Wojciech Biedroń„Kasta” i jej sojusznicy w coraz większej panice! Świadczy o tym ton i skala manipulacji w „analizie” prof. Marcina Matczaka, która ukazała się dziś w „Gazecie Wyborczej”. W tekście znanego konstytucjonalisty znalazły się stwierdzenia, które z opinią prawną mają niewiele wspólnego, ale z histerycznym atakiem już całkiem sporo. Czy ta nerwowość to efekt nieudanej próby puczu konstytucyjnego, którego 5 grudnia podjęła się trójka sędziów Izby Pracy Sądu Najwyższego? A może chodzi o rozczarowanie wyrokiem TSUE z 19 listopada, w którym Trybunał nie wydał żadnej wiążącej wykładni tego co stało się w polskim sądownictwie?
CZYTAJ RÓWNIEŻ:Gorący spór o SN. Patryk Jaki: Jeśli uznać to orzeczenie Sądu Najwyższego, to nie mamy w Polsce demokracji, a sędziokrację
NeoKRS jest jak ognisko zarazy: jest nielegalna, przez to produkuje nielegalnych sędziów, a ci produkują nielegalne wyroki. Z każdym mianowaniem i z każdym orzeczeniem choroba roznosi się coraz dalej.
– pisze Marcin Matczak w swojej analizie.
Matczak nerwowo „zabezpiecza” też fałszywe wnioski i narrację płynące z wyroku Sądu Najwyższego.
Wyrok Sądu Najwyższego z 5 grudnia jest dla prawników oczywisty: aby sąd był sądem, musi być niezależny od polityków. Sądy, w których zasiadają sędziowie powołani przez neoKRS, nie spełniają tego wymogu, więc sądami nie są. Dlaczego nie spełniają? Ponieważ zostali powołani przez ciało, które samo jest od polityków zależne oraz swoim działaniem dobitnie wykazuje, że tę zależność pielęgnuje i pogłębia. (…).
– pisze Marcin Matczak.
Konstytucjonalista nieudolnie próbuje też podważyć wnioski płynące z opublikowanej przez portal wPolityce.pl „listy Zaradkiewicza”, czyli spisu sędziów, których powołała Rada Państwa PRL, a których duża część orzeka do dzisiaj w polskich sądach. Widać, że „kasta” i jej sojusznicy panicznie boją się tego spisu. Dobrze wiedzą, że z wyroku TSUE wynika, iż możliwa jest kontrola nominacji również tych sędziów, których nominowano przed 1989 rokiem. Przecież Rada Państwa była organem pozbawionym jakichkolwiek walorów niezależności i apolityczności. Czy tych kilkuset sędziów mamy więc traktować jak „zarazę”? Tego obrzydliwego określenia używa Matczak wobec obecnego składu KRS i sędziów przez nią opiniowanych. Czy „prawica” atakuje tych sędziów, stygmatyzuje ich? To kompletna bzdura, którą dla propagandowych celów używa Matczak w swoim tekście w „Gazecie Wyborczej”. Lista ma uzmysłowić rozgrzanym politycznie sędziom, że interpretacyjny” miecz jest bronią obosieczną.
Mamy więc problem. Mamy w środku naszego systemu prawnego neoKRS – źródło poważnej choroby, która z każdą nominacją sędziowską rozsiewa tę chorobę po tym systemie. Wyrok TSUE i wyrok SN oznaczają, że neoKRS jest nielegalna, przez to produkuje nielegalnych sędziów, a ci produkują nielegalne wyroki. Im więcej tych nielegalnych nominacji, tym więcej nielegalnych sędziów i tym więcej nielegalnych wyroków. Więcej z każdym posiedzeniem, z każdą decyzją, z każdym dniem orzekania.
– pisze Matczak.
NA jakiej podstawie pan profesor stwierdza „nielegalność” KRS? Kto tak orzekł? Niewielki składzik sędziów z Izby Pracy? Przypominamy więc Matczakowi, że tę kwestię zamknął już Trybunał Konstytucyjny, który jest w Polsce sądem „ostatniego słowa”. Pupil „kasty” sędziowskiej przechodzi więc do straszenia Polaków, czyli do ulubionego zajęcia różnych Sadurskich, Markiewiczów i Żurków.
Jakie koszta poniosą obywatele i cała Polska? Ten obywatel idzie do sądu po to, żeby otrzymać ostateczną i wiążącą wszystkich decyzję – wyrok, na którym będzie mógł w zaufaniu do państwa oprzeć swoje życie. Ten wyrok nie będzie abstrakcyjny, jak marzenia ministra Ziobry o wszechpotężnej władzy. Ten wyrok będzie bardzo konkretny – będzie temu obywatelowi pozwalał zbudować na konkretnej działce dom, będzie mu lub jej pozwalał opiekować się konkretnym dzieckiem po rozwodzie, będzie pozwalał prowadzonej przez nią lub niego firmie odzyskać konkretne, ciężko zarobione pieniądze. Ten wyrok będzie bardzo często efektem kilkuletniej drogi przez mękę, przez kolejne rozprawy i instancje, które odrywają od codziennych zajęć, będzie obarczony wielkim kosztem osobistym i finansowym. I wtedy, kiedy zostanie wreszcie wydany, okaże się, że nic nie jest wart – bo zostanie przez inny sąd uchylony z powodu tego, że wydał go sędzia nieprawidłowo powołany.
– twierdzi Markiewicz.
CZYTAJ TAKŻE:Ustne uzasadnienie wyroku trzech sędziów Sądu Najwyższego przejdzie do historii. Największych aberracji i uzurpacji
Widać wyraźnie, że prof. Matczak sięga po ostateczność. To jednocześnie instrukcja dla skrajnie upolitycznionego środowiska sędziowskiego. To wezwanie do buntu, chaosu i degrengolady. To jednocześnie fikcja. Większoci sędziów nie interesuje krucjata „Iustitii” i tych środowisk, które toczą polityczną wojnę ze Zjednoczoną Prawicą.
Najwyraźniej jednak ważniejsze jest to, żeby publiczna telewizja w rytm skocznego disco polo mogła przedstawiać Polskę jako zaczarowaną wyspę i ukrywać przed suwerenem, że właśnie palimy jeden z ostatnich mostów, który łączą nas z Europą.
– twierdzi Markiewicz.
To ostatnie zdanie niech będzie całym komentarzem do „analizy” prof. Marcina Matczaka i merytoryczną oceną jego eseju. Prawnicze discopolo „eksperta” elit sędziowskich, to wyraz bezsilności i frustracji całego środowiska.