Boso, po ciemku, przez las. 4-latki wydostały się z rozbitego auta i szukały pomocy dla taty
by mbl//mro4-letnie bliźniaczki Rosaline i Aurora ocalały z wypadku samochodowego, do którego doszło w stanie Waszyngton w USA w piątkowy wieczór 6 grudnia. Ojciec dziewczynek Corey Simmons, który kierował autem - nie przeżył. 4-latki wydostały się z wraku, wspięły na zalesione zbocze i dotarły do pobliskiej drogi. Tam znalazła je przejeżdżająca kobieta.
Z niewyjaśnionych dotąd przyczyn samochód marki Nissan Sentra zjechał z drogi na wyspie Whidbey, kilkadziesiąt kilometrów od Seattle. Wypadek miał miejsce 6 grudnia koło godziny 18.
Rozpędzone auto stoczyło się 30 metrów w dół wąwozu i zatrzymało wśród drzew. Wewnątrz auta znajdował się 47-letni budowlaniec Corey Simmons z 4-letnimi córkami bliźniaczkami - Rosaline i Aurorą.
Mężczyzna nie przeżył. Jak donosi miejscowa prasa, Simmons - w przeciwieństwie do córek - nie miał zapiętych pasów. 4-latki wydostały się z wraku przez rozbite, tylne okno. Następnie wspięły się przez zalesione zbocze wąwozu i dotarły do drogi.
Tam znalazła dzieci przejeżdżająca kobieta. Ogrzała je i zadzwoniła po policję.
- Była w odpowiednim miejscu, w odpowiednim czasie. Dziewczynki nie miały na sobie butów i powtarzały "tatuś, tatuś, tatuś" - relacjonuje matka dziewczynek Esther Crider w rozmowie z "The Seattle Times".
Małe bohaterki
Jak mówi Crider jedyne obrażenia, jakich doznały bliźniaczki, to guz na czole u Rosaline i zadrapania na ramieniu u Aurory. - Poza psychicznym urazem, wszystko z nimi w porządku - zapewnia matka dziewczynek.
- Corey był niezastąpionym ojcem. Był naszą "złotą rączką". Uwielbiał skakać z dziewczynkami na trampolinie i słuchać z nimi muzyki country. To wszystko łamie mi serce. Kiedyś Rosaline chichotała przez sen, teraz płacze - opowiada kobieta.
- To bardzo smutna historia, ale jednocześnie też pełna bohaterstwa. Gdyby te dziewczynki nie wykazały się niesamowitym instynktem przetrwania, szukalibyśmy teraz zaginionej rodziny - stwierdziła Trooper Heather Axtman, rzeczniczka prasowa policji stanu Waszyngton w rozmowie z miejscową prasą.
- Pokonały dziecięcy strach przed lasem i ciemnością - dodała funkcjonariuszka.
Policja bada okoliczności wypadku i próbuje odpowiedzieć na pytanie, dlaczego auto zjechało z drogi.
Czytaj też: "Gdzie to się stało? Tam, gdzie ostrzyłeś narty. U tego Józka"