Kłopoty irańskiego tira w Koziegłowach. Odsiecz z Mediolanu
by magPan Wojciech, będąc w Mediolanie, przeczytał w mediach społecznościowych, że irańskiemu kierowcy zepsuła się ciężarówka w Koziegłowach. Ponieważ stamtąd pochodzi i też jest kierowcą, skrzyknął pomoc. Problem był tylko w komunikacji i znalezieniu mechanika, bo zepsute auto to stary amerykański model, niespotykany na polskich drogach.
We wtorek na drodze krajowej numer 1 w okolicach miejscowości Koziegłowy zepsuła się ciężarówka z 1988 roku, amerykański model.
Za kierownicą siedział irański kierowca, który nie mówi ani po polsku, ani po angielsku.
Zabytkowy rozrusznik
Tymczasem Wojciech Głąb, pochodzący z okolic Koziegłów, siedział wtedy w swojej ciężarówce Mediolanie. Przeczytał w mediach społecznościowych o kłopotach kierowcy z Iranu.
- Nie mógł wrócić do domu - opowiada pan Wojciech. - A ja zjeżdżałem do domu na weekend. Zebraliśmy się na grupie społecznościowej, żeby pomóc koledze po fachu. Umówiliśmy się w niedzielę na szóstą rano i walczyliśmy.
Pan Wojciech podziwia irańskiego kolegę, że jeździ czymś takim. - To kawał historii, pokazuje młodym, że kiedyś nie było wygód. Tam nie ma klimatyzacji, szyberdachu, nie ma nic - mówi o amerykańskiej ciężarówce.
Barierę komunikacyjną udało się pokonać za pomocą translatora Google. Ściągnięto mechaników z Opola i z Łodzi. Znaleźli przyczynę awarii - to rozrusznik.
- Dwa razy go wyciągaliśmy i próbowaliśmy reanimować, ale nic to nie dało - mówi pan Wojciech.
Czekają na kolejnego mechanika, tym razem z Myszkowa. Dzisiaj ma dotrzeć. Jeśli nie da się naprawić rozrusznika, polscy kierowcy planują zbiórkę na nowy.
- Mam na imię Fardin. Bardzo, bardzo dziękuję Polakom za pomoc - powtarza łamana angielszczyzną irański kierowca.
Jeden z Polaków, który pomagał Fardinowi, zaproponował mu obiad i kąpiel. - Ale on odmówił, bo chce być w ciężarówce.