Przekuwanie kości - rozgrywka analogowa zupełnie na nowo
by Adrian JaworekGrywacie w planszówki? Ja tak. Przyznaję, że najwięcej czasu spędzam w cyfrowych światach, jednak wciąż dużym uczuciem darzę analogową rozrywkę. Gry planszowe często wyróżniają się designem, mają ciekawy pomysł na interakcje między graczami a poszczególnymi elementami. Nie ma tutaj klawiatury, myszki lub kontrolera z konsoli. Są za to karty, pionki, fragmenty planszy oraz kości. Właśnie, kości. Ostatnio w moje ręce wpadała gra, która ciekawie interpretuje ten aspekt zabawy.
Mnie zawsze kości będą kojarzyły się z sesjami „Dungeons & Dragons”. W trakcie kampanii musieliśmy wykonywać różnego rodzaju rzuty sprawdzające skuteczność wybranej akcji. Do tego potrzebne były różne kostki, nie tylko ta najbardziej popularna, czyli sześciościenna. K6 kojarzą absolutnie wszyscy, często występuje w grach planszowych, jako wskaźnik ruchu. Gracz rzuca i wie, jak daleko może się przesunąć na planszy.
A teraz wyobraźcie sobie, że może edytować ścianki kości. Sprawić, że szansa na szóstkę będzie większa. Kuszące, prawda? W przypadku, w którym kostka jest wskaźnikiem ruchu, może to prowadzić do zmiany dynamiki w grze.
Trzeba odpowiedzieć na wiele pytań, które wpłyną na to, w jakie interakcje będą wchodzić w odbiorcy. Zostawmy wskaźnik ruchu, potraktujmy kość jako przedmiot pozwalający na pozyskiwanie zasobów. W każdej turze będzie określała przyrost danego materiału. Robi się ciekawie!
Nie odkrywam Ameryki, na rynku gier planszowych znajdziecie już tytuł, który świetnie realizuje opisane przeze mnie rozwiązanie. Dominantą „Kowali losu” jest modyfikowanie (przekuwanie) dwóch sześciościennych kości, które posiada gracz. Ścianki są nagrodą za pokonanie potwora, ale można je także kupić za złoto. Tworzy to prostą, ale absorbującą pętlę. Rundę otwiera się poprzez rzucenie dwoma kostkami, następnie należy dodać zasoby, które z nich wypadły. Teraz gracze decydują, jak je wydadzą. Czy zdecydują się na pokonanie potwora i zdobycie karty z ciekawą umiejętnością?
A może po prostu warto wydać złoto? Dzięki temu do kolekcji trafi nowa ścianka, która znacząco może wpłynąć na rozgrywkę. Dlaczego?
Edytowanie ścianek kości to modyfikowanie prawdopodobieństwa zdobycia określonego zasobu wykorzystywanego w „Kowalach losu”. Pojawia się możliwość wyspecjalizowania kości, a tym samym określenia, jaką drogą chce się iść po zwycięstwo. W równoważeniu śmiałych decyzji graczy pomagają akcje, które pojawiają się na kartach z potworami.
Można sobie wzajemnie przeszkadzać lub wzmacniać własne kości. Możliwości jest mnóstwo i warto pamiętać o tym, że strategię definiują przede wszystkim kości.
To jak zostały przekute i jak wpływają na zabawę. Dlatego uważam, że „Kowale losu” to przyjemna i szybka gra. Na dodatek jej pętla jest niezwykle intuicyjna, łatwo się wciągnąć. Ma świetny rytm, który wybijają turlające się kości. Ciągle trzeba reagować na decyzje innych graczy, walczyć o najlepsze ścianki i odpowiednio dobrać karty z akcjami, aby osiągnąć zwycięstwo.