https://pliki.portalsamorzadowy.pl/i/15/10/76/151076_r0_940.jpg
Konsekwencją wykluczenia transportowego jest to, że mieszkańcy w ogóle odzwyczajają się od transportu publicznego – zwraca uwagę Michał Leman, dyrektor zarządzający FlixBusa w Polsce i na Ukrainie.

Są miejscowości, do których autobus od lat nie wjeżdżał. FlixBus chce to zmienić

by

O wpływie wykluczenia transportowego na rynek przewozów w Polsce, stanie infrastruktury dworcowej oraz perspektywach, jakie dla przewoźników autobusowych może stworzyć Centralny Port Komunikacyjny, rozmawiamy z Michałem Lemanem, dyrektorem zarządzającym FlixBusa w Polsce i na Ukrainie.


FlixBus w Polsce właśnie podsumował dwa lata działalności. Co wam ten okres powiedział o polskim rynku przewozów autobusowych?

- Po pierwsze to, że jest ogromny potencjał i ogromna potrzeba podróżowania wśród Polaków. Pokazał też, iż są ogromne „białe plamy” transportowe. W dużej mierze dotyczą one transportu bliskiego, regionalnego, który moglibyśmy określić mianem PKS-owego, choć jeżeli chcemy dojechać ze Szczecina do Rzeszowa czy Krakowa, bądź z Olsztyna czy z Trójmiasta do Zakopanego, to też okazuje się, że nie ma ani jednego bezpośredniego pociągu.

Są więc spore braki i potrzeby, które powoli staramy się zaspokajać - w Polsce dojeżdżamy już do ponad 110 miejscowości. Każde uruchomienie połączenia generuje bardzo duży popyt startowy, jednak są miejsca, gdzie przyzwyczajenie mieszkańców do tego, że transport publiczny w ogóle może istnieć, zajmuje nieco czasu. Mamy linie, które jeżdżą przez środkowe Pomorze, gdzie od lat nie było dobrej komunikacji publicznej w stronę Warszawy, Krakowa, Olsztyna czy zagranicy i mieszkańcy są zdziwieni, że one się pojawiły. Pewien czas zajmuje aż wszyscy uwierzą, że ten autobus faktycznie będzie tamtędy jeździł dłużej niż tydzień.

Czytaj: Fundusz Rozwoju Przewozów Autobusowych. Znikome zainteresowanie samorządów w drugim naborze

I jak w nich tę wiarę ponownie zaszczepić?

- Przy naszej sieciowej konstrukcji siatki połączeń i umożliwieniu pasażerom przesiadek w większych miastach, jesteśmy w stanie dodawać mnóstwo mniejszych miejscowości, które nie są pierwszym pomysłem na to, żeby uruchamiać w nich połączenia. Autobus, który tam pojedzie, zbierze bowiem pasażerów nie tylko do miast w ramach linii, która tamtędy przejeżdża, ale i wszystkich innych, do których będzie można dojechać z jedną przesiadką.

My w tej chwili mamy w siatce połączeń 80 miast liczących poniżej 40 tysięcy mieszkańców. Mówimy zatem o ośrodkach będących pod względem wielkości między 70 a 150 miejscem na liście miast w Polsce. To takie miejscowości jak np. Chojnice, Człuchów, Żnin, Jeleśnia, Wałcz czy Żywiec. Zaszczepienie wiary w mieszkańcach tych miejscowości to przede wszystkim kwestia zbudowania zaufania do transportu publicznego - my nie zamierzamy zamykać połączeń, a otwierać ich jeszcze więcej, z jeszcze większą częstotliwością.

Czytaj więcej w portalu WNP.PL