Byłeś moją wielką nadzieją. Żegnaj, Windows 10 Mobile
by Maciej GajewskiWindows Phone był powiewem prawdziwie świeżego powietrza na dusznym rynku smartfonów. Pojawił się jednak zbyt późno i w zbyt niedojrzałej formie, by mógł odnieść sukces. Jutro ostatnia z jego edycji zostanie odłączona od respiratora – czyli wsparcia technicznego.
Jutro Microsoft wyda na system Windows 10 Mobile ostatnią aktualizację serwisową. Taką ostatnią ostatnią. Od 10 grudnia jeżeli w systemie pojawi się jakaś usterka czy zostanie wykryta luka w zabezpieczeniach – Microsoft nic już z tym nie zrobi. Niestety, to nie jest jedyna konsekwencja zakończenia wsparcia technicznego.
Jego wygaśniecie oznacza również, że Microsoft nie musi się już przejmować zgodnością preinstalowanych na telefonie aplikacji z oferowanymi przez siebie usługami. Dla przykładu wiemy już, że szykowane na nieodległą przyszłość nowsze protokoły synchronizacji Office’a 365 nie będą zgodne z telefonami z Windowsem. Prawdopodobnie kwestią czasu jest odcięcie tych telefonów od serwerów Microsoft Store, OneDrive’a i pozostałych.
Same telefony oczywiście po jutrzejszym dniu nie wyłączą się ani nie zablokują. Nie wliczając potencjalnych problemów opisanych w akapicie powyżej, dalej będą łączyć się z siecią komórkową czy odbierać SMS-y, przeglądarka dalej będzie wyświetlać strony internetowe, klient pocztowy dalej będzie odbierał maile. Korzystanie z urządzeń z Windows 10 Mobile będzie jednak coraz mniej i mniej bezpieczne czy wygodne.
Windows 10 Mobile to mnóstwo dobrych pomysłów.
Z Windows Phone’em (tak nazywał się pierwotnie system, który ostatecznie wyewoluował do Windowsa 10 Mobile) mam mnóstwo fajnych wspomnień. Zarówno użytkowych jak i tych bardziej osobistych. Windows Phone był bowiem czymś bardzo świeżym na rynku, o dość rewolucyjnej koncepcji. Wielka szkoda, że nie zdołał podbić rynku.
System mobilny Microsoftu wprowadził dwie kluczowe innowacje. Pierwszą kojarzy większość z was, a więc aktywne kafelki, które były hybrydą ikon i widżetów. Zapewniały skróty do aplikacji i funkcji, dając się ułożyć w uporządkowany sposób na głównym ekranie (niczym ikony), ale też informując użytkownika o najważniejszych zdarzeniach czy informacjach związanych z powiązaną z nimi aplikacją (niczym widżety).
W efekcie nie trzeba było nawet zaglądać do Centrum akcji (swoją drogą, dodanym później do systemu), by wiedzieć co się dzieje. Powiadomienia były wręcz zbędne i wtórne – jeden rzut oka na pulpit telefonu i wiedzieliśmy już wszystko co istotne, bez konieczności uruchamiania aplikacji.
Drugą najważniejszą innowacją były tak zwane huby. Microsoft uważał, że typowy użytkownik nie myśli o tym, że „musi skorzystać z Zune’a” – a raczej że chce posłuchać muzyki. Nie chce „odpalać Facebooka i Flickra”, a chce obejrzeć fotki. Nie chce „włączać Outlooka i Wiadomości”, a chce napisać do znajomego.
Dlatego też w Windows Phone wprowadzono wspomniane huby tematyczne: Zdjęcia+wideo, Gry, Kontakty i tak dalej, które integrowały wszystkie tematycznie powiązane dane wyciągając je z zainstalowanych aplikacji. To była piękna idea: klikając na kontakt od razu mogłem sprawdzić co napisał ostatnio na Twitterze czy Facebooku. Wchodząc do Muzyki nie interesowało mnie gdzie dana piosenka się znajduje, a po prostu ją odtwarzałem.
Ostatnim z atutów Windows Phone’a był ogromny nacisk na responsywny interfejs. Wielu entuzjastów tej platformy utrzymywało, że jest ona niesamowicie szybka i wydajna, znacznie lepsza od konkurencji w tej kwestii. To nie była prawda: Windows Phone od samego początku nadawał warstwie UI absolutny priorytet w kwestii przetwarzania danych. Nieważne jak bardzo zamyślony nad czymś był telefon: reakcja na ruch palcem zawsze była natychmiastowa, a animacje interfejsu zawsze płynne – znacząco zwiększając subiektywny komfort posługiwania się tym urządzeniem.
Skoro Windows Phone i Windows 10 Mobile były takie super, to dlaczego się im nie udało?
Gdybym to wiedział, byłbym bardzo zamożną osobą, prawdopodobnie zatrudnioną jako konsultant Microsoftu. Zawsze mogę jednak zgadywać, mając jakieś tam pojęcie o rynku elektroniki użytkowej. A ten, patrząc historycznie, niechętnie mnoży platformy użytkowe w momencie, gdy jest już dojrzały.
Windows Phone pojawił się gdy iOS i Android były już na rynku mocno okopane. A więc gdy już stawały się dojrzałymi platformami, w użyciu przez dziesiątki milionów konsumentów i z bogatym wyborem dodatkowego oprogramowania. Twórcy aplikacji mieli więc do wyboru przeznaczać roboczogodziny na gry i programy, które potencjalnie mogą trafić do kilkudziesięciu milionów użytkowników (Android lub iOS), albo liczyć na efekt niszy. Większość wybierała brak ryzyka i opcję numer jeden.
W efekcie powstała sytuacja patowa. Było mało użytkowników Windows Phone’a, bo było mało aplikacji. Było mało aplikacji, bo było mało użytkowników Windows Phone’a. Nie pomogły fundowane przez Microsoft i Nokię mecenaty dla deweloperów, nie pomogło nawet scalenie Windows Phone’a z Windowsem 10. Osoby które zdecydowały się dać szanse nowej platformie rzadko do niej wracały – appki których potrzebowali znajdowali na urządzeniach z innym niż Windows systemem.
Koniec wsparcia technicznego dla Windows 10 Mobile jest dla mnie ciut… emocjonalny.
To były piękne czasy dla Spider’s Web. Byliśmy wtedy nadal młodzi i piękni (dziś już tylko piękni…), dlatego rozwój serwisu ekscytował nas nieco bardziej niż dziś. Czasy w których Nokia sprawowała nad Spider’s Web mecenenat to również czasy, kiedy przechodziliśmy transformację z amatorskiego bloga z dużymi ambicjami do jednego z najważniejszych w Polsce serwisów traktujących o elektronice użytkowej.
To były również czasu bardzo dynamicznego rozwoju telefonów komórkowych. Wojna między producentami smartfonów była bardzo zażarta, często też przenosiła się na sale sądowe. To był czas pędzącej innowacji w kwestii najważniejszego urządzenia elektronicznego w naszym posiadaniu. Dzisiejsze premiery nowych Xiaomi, iPhone’ów, Galaxy czy Motorol nie wydają się już tak ekscytujące jak w czasach, gdy Samsung i Apple gotowe były ze sobą walczyć za wszelką cenę, a Nokia i Microsoft inwestując miliardy próbowały ich dogonić.
Używając Windows Phone’a odczuwałem dużą przyjemność z obcowania z telefonem. W mojej subiektywnej opinii to najlepiej pod względem interfejsu zaprojektowany system na telefony w historii. Nie zazdrościłem absolutnie niczego kolegom i koleżankom z innymi telefonami – w najlepszych czasach nawet i appek nie brakowało. Dziś używam Androida z One UI i wielu rzeczy z platformy Microsoftu mi nadal brakuje. Oj szkoda, ach szkoda…
Windows 10 Mobile właśnie umiera, ale wiele z koncepcji na szczęście przetrwało – u konkurencji.
Windows Phone miał całkiem duży wpływ na rynek systemów mobilnych – wręcz zaskakująco duży, biorąc pod uwagę fakt, że na tym rynku nigdy zbyt wiele nie znaczył. Tryb jasny i Tryb ciemny interfejsu – od bardzo niedawna dostępny na iOS i Androidzie – był przecież w mobilnym Windowsie niemal od zawsze. Moduł zaawansowanej kontroli rodzicielskiej i Kid’s Corner – również. Zunifikowana inteligentna wyszukiwarka indeksująca zarówno zasoby sieci Web, jak i lokalne dane – od początku pod dedykowanym sprzętowym przyciskiem.
No i tak zwany Flat Design, czyli nowa koncepcja wzornictwa użytkowego – interfejs Windows Phone’a stanowił wyraźną inspirację dla konkurencji, czego efekt możemy podziwiać w Google Material Design czy wyglądzie iOS-a od jego wersji 7.0. Wymieniać można dłużej: Samsung DeX to w zasadzie kopia rozwiązań z Windows 10 Mobile. Live Photos (rejestrowanie krótkiego filmu tuż przed wciśnięciem migawki aparatu) istniały w Windows Phone na długo zanim Apple czy Samsung je do siebie wprowadziły.
Microsoft nie zamierza tworzyć nowej platformy na telefony. Firma będzie polegać na Androidzie, od niedawna będąc partnerem Google’a w kwestii jego dalszego projektowania. Gigant z Redmond stawia dziś na aplikacje i usługi, mając za cel oferowanie najlepszych możliwych ich wersji na iOS-a i system Google’a. Radzi sobie z tym świetnie, co wynika nie tylko z mojej subiektywnej opinii, ale też ma odzwierciedlenie w bardzo dużej popularności takich aplikacji, jak Outlook, Word, Excel, OneNote czy OneDrive.
Nowego systemu jednak nie będzie. Już jutro rytualnie zainstalujemy na naszych telefonach z Windowsem ostatni zestaw popoprawek. A potem równie rytualnie schowamy je do szuflady. Stety lub niestety, nawet wart kilkaset złotych telefon z Androidem będzie nieporównywalnie bardziej funkcjonalny od najbardziej wypasionego sprzętu z Windowsem. Jak to mawiają: śpij słodko, aniołku. Bardzo za tobą tęsknię.