https://i.iplsc.com/mercedes-g-350-d/0009F2Z6OU9R1T58-C122-F4.jpg
Mercedes G 350 d /INTERIA.PL

Mercedes G 350 d - limuzyna z trybem czołgu

by

Nowa generacja klasy G jest jeszcze bardziej „przesadzonym” samochodem, niż poprzednik. Wielka, kanciasta terenówka, wyposażeniem i jakością wykończenia porównywalna z klasą S, przyciąga raczej klienta, który chce mieć wszystko „naj”. Nic dziwnego, że początkowo model ten był dostępny tylko w bardzo mocnych odmianach benzynowych, które mieliśmy już okazję testować. Teraz jednak przyszedł czas na wersję „rozsądną”.

https://i.iplsc.com/mercedes-amg-g-63-v8-biturbo-podlany-gestym-sosem-tradycji/00086L8FQRPBDXK3-C102.jpg

G 500 oferuje 422 KM, a G 63 AMG aż 585 KM. Po co komuś tyle mocy w takim samochodzie? Odpowiedzieć można na to prostym pytaniem - a po co w ogóle komuś taki samochód? Zakupu klasy G nie da się racjonalnie uzasadnić i chyba właśnie to jest jednym z najważniejszych czynników wpływających na zainteresowanie tym modelem. A do auta, w którym wszystko jest przesadzone, a sprzeczności nakładają się na siebie, jak ulał pasuje niepotrzebnie mocny i paliwożerny silnik.

Z drugiej jednak strony prawdą jest, że są osoby, do których przemawia idea klasy G, ale woleliby, żeby ich auto nie paliło 25 l/100 km podczas spokojnej jazdy w mieście i nie potrzebują żeby po mocniejszym dodaniu gazu przód auta podnosił się jak w startującym odrzutowcu. Dla nich właśnie przygotowano bazową odmianę wysokoprężną 350 d, napędzaną sześciocylindrowym, rzędowym dieslem o pojemności 2,9 l.

Taka jednostka wydaje się być absolutnym minimum w przypadku samochodu ważącego ponad 2,4 tony i mającego niemal 2 metry wysokości. Tym większe czeka nas zaskoczenie po ruszeniu. Silnik generuje potężny moment obrotowy 600 Nm, dostępny od 1200 do 3200 obr./min, a od 3400 do 4600 obr./min do naszej dyspozycji jest maksymalna moc 286 KM. Innymi słowy, przy każdych niemal obrotach, mamy dostęp do pełni możliwości napędu. Potwierdzają to wrażenia zza kierownicy - po mocnym wciśnięciu gazu G 350 d nie wciska nas może w fotel, ale przyspieszenie jest naprawdę odczuwalne, które to wrażenie potęguje unoszący się przód. Rzut oka na dane techniczne potwierdza subiektywne wrażenia - sprint do 100 km/h trwa 7,4 s, a prędkość maksymalna wynosi 199 km/h. Czy trzeba czegoś więcej w takim samochodzie?

https://i.iplsc.com/1/0009CXWSXTEG35GU-C321-F4.jpg
https://i.iplsc.com/jeep-wrangler-rubicon-legenda-nadal-zywa/0007W7PMUC5P7RDG-C102.jpg

Świetne osiągi to jedno, ale pozostaje jeszcze kwestia zachowania na drodze. Patrząc na surową bryłę klasy G oraz biorąc pod uwagę fakt, że chociaż obecna generacja jest znacząco szersza od poprzednika, to nadal auto jest wyższe, niż szersze (o niecałe 3 cm), możemy mieć pewne obawy podczas zbliżania się do zakrętu. Na szczęście Mercedes kompleksowo podszedł do kwestii układu jezdnego. Z przodu zamiast sztywnego mostu mamy konstrukcję wielowahaczową, natomiast tylną sztywną oś poprowadzono na czterech wahaczach z każdej strony. Jeśli do tego dodamy jeszcze opcjonalne amortyzatory z regulacją siły tłumienia, okaże się, że klasa G potrafi zaskakująco pewnie (jak na swoje gabaryty oraz masę) pokonywać zakręty. Deprymujący jest jedynie moment dohamowania do zakrętu, kiedy nadwozie wyraźnie przechyla się do przodu, a na pedale hamulca czujemy z jak dużą masą mamy do czynienia.

Nadal podczas jazdy czujemy też, że nie jedziemy SUVem, tylko pojazdem o wiele "poważniejszym". Pomimo otaczającego nas luksusu, czuć tu charakter, dużej rasowej terenówki, co z jednej strony może trochę przytłaczać, szczególnie na początku, ale z drugiej wzmaga poczucie, że podróżujemy wyjątkowym autem (choćby z uwagi na to jak wysoko nad asfaltem siedzimy oraz na fakt, że widzimy całą maskę oraz wielkie, wystające kierunkowskazy). Musimy jedynie zaakceptować przeciętny komfort resorowania - klasa G nie jest oczywiście niewygodna, ale daleko jej do SUVów Mercedesa, które mają bardziej korzystne proporcje, znacznie niższą masę własną i przede wszystkim pneumatyczne zawieszenie.

https://i.iplsc.com/mercedes-g-350-d/0009F2ZDFEN4LQV8-C122-F4.png
Mercedes G 350 d /INTERIA.PL

W przeciwieństwie jednak do nich, Gelenda prawdziwie błyszczy po zjechaniu z utwardzonych dróg. Chociaż o wiele bardziej cywilizowana, nowa klasa G nadal zbudowana jest na ramie, wyposażona w reduktor oraz blokady wszystkich trzech dyferencjałów. Nowością jest dedykowany tryb G-Mode, który zestraja wszystkie podzespoły oraz elektronikę pod kątem jazdy w trudnym terenie. Można go określić "trybem czołgu", ponieważ Gelenda prze do przodu wtedy niczym czołg. Nawet na zwykłych oponach drogowych potrafi zawstydzić niemal każdy, oferowany dziś samochód.

https://i.iplsc.com/mercedes-g-350-d/0009F2ZFD80DWFFV-C122-F4.png
Mercedes G 350 d /INTERIA.PL

Pozostaje oczywiście pytanie kto zdecyduje się pojechać w tren swoim autem, którego ceny zaczynają się od 492 tys. zł. Testowany egzemplarz natomiast kosztował 655 tys. zł. Takich osób raczej nie będzie zbyt wiele. Zdecydowana większość właścicieli klasy G cieszyć się będzie wyjątkową jakością, wykończenia, wszechobecną wysokogatunkową skórą i wstawkami z prawdziwego drewna. Będzie relaksować się na wszechstronnie regulowanych fotelach i wsłuchując w muzykę płynącą ze świetnego nagłośnienia Burmester 3D, zastanawiać nad wyborem rodzaju masażu rozpylanego zapachu.

https://i.iplsc.com/mercedes-g-350-d/0009F2ZYG31XL655-C122-F4.png
Mercedes G 350 d /INTERIA.PL

Podsumowując, Mercedes klasy G jest dokładnie taki, jak być powinien. To offroader o aparycji i możliwościach czołgu, który oferuje przy tym wyposażenie i jakość wykończenia na poziomie luksusowej limuzyny. W wersji 350 d jest do tego całkiem szybki i dość oszczędny (około 12 l/100 km w ruchu miejskim). Trudno mu wytykać jakieś wady, bo chociaż kilka się znajdzie, stanowią one część charakteru modelu i są jego konsekwencją. Jedyne co byśmy zmienili w testowanej klasie G to... silnik. Wersja 350 d jest szybka, ale wydając tak niebotyczne pieniądze, poszlibyśmy o ten jeden krok dalej i wybrali odmianę 400 d. Korzysta ona z tej samej jednostki, ale wzmocnionej do 330 KM i 700 Nm, dzięki czemu Gelenda przyspiesza do 100 km/h w 6,4 s. Ponadto 400 d dostępne jest (wyłącznie) w specjalnej edycji Stronger Than Time, co dodatkowo tylko zwiększa wyjątkowość takiego egzemplarza. Kosztuje on co prawda 687 308 zł, ale wyposażenie seryjne jest kompletne.

Michał Domański