Czy jest się czego bać? Fakty i mity o PEM oraz 5G
by Nell Przybylska / Fundacja Digital PolandZa każdym razem, gdy pojawia się temat 5G, jak bumerang wracają publikacje dotyczące zagrożeń związanych z polem elektromagnetycznym (PEM). Postanowiliśmy u źródła sprawdzić, czy w szokujących informacjach dotyczących sieci nowej generacji i pola elektromagnetycznego jest choćby ziarnko prawdy.
- Sieć 5G może być rewolucją, która ponownie zmieni nasze życie, tak jak zmieniły to komórki, samochody, pociągi czy lampa naftowa
- Ostrzeżenia, które widzimy na stacjach benzynowych, to relikt przeszłości – z czasów, kiedy telefonia komórkowa dopiero powstawała
- Nie ma na świecie badań potwierdzających hipotezę, że PEM emitowane przez telefon komórkowy może wywołać bezpłodność
Przy każdej dyskusji dotyczącej sieci piątej generacji pojawia się problem pola elektromagnetycznego. Normy PEM w Polsce należą bowiem do najbardziej restrykcyjnych w Europie zarówno w zakresie poziomu pól, jak i sposobu ich pomiaru. Odbiegają one nawet 100-krotnie od norm obowiązujących w innych europejskich państwach. Jest szansa, że za chwilę to się zmieni. Do końca listopada trwają konsultacje społeczne dotyczące dopuszczalnego limitu promieniowania elektromagnetycznego. We współpracy z Ministerstwem Cyfryzacji projekt rozporządzenia w tej sprawie opublikowało Ministerstwo Zdrowia.
„Rozporządzenie zapewnia harmonizację dopuszczalnych poziomów z poziomami, jakie obowiązują obecnie w większości państw członkowskich UE” — podkreśla Ministerstwo Zdrowia.
Ponieważ każda publikacja dotycząca sieci 5G i pola elektromagnetycznego wzbudza gorącą dyskusję dotyczącą szkodliwości pola elektromagnetycznego, a w internecie pojawia się mnóstwo nieprawdziwych informacji, postanowiliśmy zmierzyć się z niektórymi mitami i sprawdzić, co jest prawdą, a co mitem. O pomoc zwróciliśmy się do prof. Andrzeja Krawczyka, prezesa Polskiego Towarzystwa Zastosowań Elektromagnetyzmu, naukowca, który od prawie 40 lat zajmuje się tematem promieniowania elektromagnetycznego i jego wpływu na organizmy żywe.
Nell Przybylska, Business Insider Polska: Kilka lat temu w internecie można było znaleźć film, w którym pokazywano, że dzięki energii elektromagnetycznej pochodzącej z trzech lub czterech telefonów komórkowych można przygotować popcorn.
Prof. Andrzej Krawczyk, prezes PTZE: To jest niemożliwe.
Dlaczego?
Ponieważ energia, która jest emitowana przez telefon komórkowy, nie jest wystarczająco duża, żeby dokonać takiego procesu termicznego, który by spowodował uprażenie popcornu. Co więcej, firma Cardo Systems, która przygotowała jeden z najbardziej popularnych w internecie filmików tego typu, przyznała, że to fikcja. Ich filmik miał być humorystycznym przedstawieniem, wykorzystującym złudzenie optyczne, opracowanym wyłącznie w celach rozrywkowych. Na podobnej zasadzie kiedyż dużym zainteresowaniem cieszyły się filmy na temat gotowania jajek za pomocą telefonu komórkowego.
Nadal w internecie możemy znaleźć takie filmy? To jest możliwe?
Ludzie, którzy pokazują gotowanie jajka telefonem komórkowym, nigdy nie pokazują rozbicia tego jajka. Po prostu, za pomocą telefonu nie ma żadnych szans na ani na ugotowanie jajka, ani na uprażenie kukurydzy. Prawda jest taka, że to są rzeczy, które powinny być oczywiste dla każdego licealisty, który choć odrobinę uważał na lekcjach fizyki. Niestety, ludzie nie mają tendencji do weryfikowania tego, co widzą czy czytają winternecie. Dużo łatwiej jest taki filmik udostępnić, niż zastanowić się, czy jest prawdziwy.
Może za krótko trzymaliśmy telefon. W tym nagraniu jest mowa o 65 minutach w otoczeniu dwóch telefonów komórkowych, przez które prowadzona jest rozmowa.
To nie ma żadnego znaczenia. I nie ma znaczenia to, jak długo będziemy trzymać włączony telefon w pobliżu surowego jajka. Bez znaczenia jest też fakt, czy telefonów będzie pięć, dziesięć czy piętnaście. Wszyscy doskonale wiedzą, że jeśli jajko ma się ugotować, to wystarczy dosłownie kilka minut, kolejne 15 minut wiele już nie zmieni. Takie są prawa fizyki. Aby wykonać jakąkolwiek czynność, trzeba w nią włożyć odpowiednią ilość energii. Energia telefonu komórkowego jest zwyczajnie za mała, żeby ugotować jajko. Żeby podgrzać takie jajko o jeden stopień, już nie mówię o ciele ludzkim, naprawdę trzeba dostarczyć dużo energii. Szczerze mówiąc trudno jest mi zrozumieć, dlaczego ludzie wierzą w takie bzdury. Ich weryfikacja to dosłownie kilka minut - wystarczy w zaciszu własnego domu zrobić prosty eksperyment, żeby przekonać się, że to jest totalna głupota.
A czy sieci komórkowe przyczyniają się do zmniejszenia populacji pszczół?
Mieliśmy taki referat na jednej z organizowanych przez nas konferencji, nasi koledzy z Politechniki Wrocławskiej przeprowadzili badania nad rojem pszczół - jeden umieszczono w polu elektromagnetycznym, a drugi poza nim. Eksperyment dobitnie pokazał, że pole elektromagnetyczne w żaden sposób nie przeszkadza pszczołom – także w rozmnażaniu się. Po prostu w żadne sposób nie wpływa ani na wzrost populacji pszczół, ani na jej zmniejszenie.
A eksplozje na stacjach benzynowych? W końcu nadal możemy spotkać tabliczki z ostrzeżeniem, że na ich terenie nie wolno używać telefonów komórkowych.
Ostrzeżenia, które widzimy na stacjach benzynowych, to relikt przeszłości – z czasów, kiedy telefonia komórkowa dopiero powstawała. Ktoś komuś powiedział, że lepiej będzie, jeśli nie będziemy używać telefonu komórkowego, stojąc na stacji benzynowej, historia się rozeszła, nikt tego nie weryfikował i tak zostało. Robiliśmy kilka lat temu prostą analizę energetyczną - jaka energia jest potrzebna, żeby dokonać zapłonu gazu z oparów, które wydzielają się przy tankowaniu. Z czystej arytmetyki wynika, że nie ma szans na to, żeby komórka, która wydzielała w latach dziewięćdziesiątych ok 2W mocy, doprowadziła do zapłonu oparów gazu. Nie ma na to szans. To jest bezsensowny zakaz, który nie ma racji bytu. Ani komórki, która dzwoni ani takiej, która jest w spoczynku, nie należy traktować jako zagrożenia na stacji benzynowej. Wielokrotnie już o tym pisaliśmy, takie analizy były prowadzone w Polsce, w Europie, w Ameryce. Wszystkie wskazują na to, że to mit. Zresztą, gdyby to było prawdą, to przynajmniej raz w miesiącu słyszelibyśmy o jakimś wybuchu. Każda komórka, nawet jak przez nią nie rozmawiamy, pracuje. Komórka będąca w kieszeni spodni czy marynarki kierowcy tankującego na stacji benzynowej paliwo, nadal emituje pole elektromagnetyczne. To nie ma znaczenia dla bezpieczeństwa.
A czy to się zmieni, jeśli pojawi się 5G?
To jest kolejna generacja, która z punktu widzenia ochrony środowiska jest lepszym rozwiązaniem, bo ma mniejszą moc. Po drugie, antena bazowa w systemach do tej pory obowiązujących emituje jedną szeroką wiązkę, anteny 5G będą wielowiązkowe. Każda wiązka będzie się łączyła z jedną komórką. Jeśli Pani w tym momencie zaczęłaby rozmawiać przez swój telefon komórkowy, to pole elektromagnetyczne w żaden sposób nie będzie na mnie oddziaływało. Z punktu widzenia ochrony środowiska, jeżeli oczywiście mielibyśmy je chronić przed polem elektromagnetycznym, sieć 5G jest o wiele lepszym rozwiązaniem niż wszystkie, które były do tej pory.
Czy telefon komórkowy może przyciągać pioruny w czasie burzy?
Absolutnie nie! To jest kolejny wymysł. Jest nawet oświadczenie Polskiego Komitetu Ochrony Odgromowej SEP, w którym zasiadają najwybitniejsi fachowcy od piorunów i tego, jak się przed nimi chronić, którzy potwierdzili, że to niemożliwe. Dodatkowo na stronach Amerykańskiej Narodowej Administracji ds. Oceanu i Atmosfery można znaleźć informację mówiącą, że „telefony komórkowe, drobne przedmioty metalowe, biżuteria i tego typu przedmioty nie przyciągają piorunów” - nie ma żadnych wskazań, żeby sądzić inaczej.
Skąd biorą się takie mity?
Kilka lat temu, jeden z prowadzących prognozę pogody, na antenie Programu Pierwszego Polskiego Radia, zapowiadając nachodzące burze powiedział: „szczególnie ostrzeżenie dla posiadaczy telefonów komórkowych - proszę ich nie używać w czasie burzy”. Wtedy ten mit spopularyzował się w Polsce. Mimo że Polski Komitet Ochrony Odgromowej wydał oświadczenie, że nie ma żadnych wskazań mówiących o tym, że telefon komórkowy może przyciągać pioruny, mit istnieje do dziś. To jest praktycznie niemożliwe - nie ma po prostu jak. Może przyciągnąć piorun na takiej samej zasadzie jak duży kawałek metalu. Mając w kieszenie ogromny pęk kluczy, możemy w teorii przyciągać piorun, ale to bardzo mało prawdopodobne. Piorun porusza się po drodze, którą sam sobie ustala. Porusza się po tzw. kanale, który przedtem się jonizuje, a ta jonizacja jest trochę przypadkowa, a trochę wywołana środowiskowymi spawami. Tzn. piorun „chętniej” uderzy tam, gdzie ma środowisko przewodzące, czyli prędzej uderzy w blok metalowy, niż w piasek. Oczywiście, prędzej uderzy też w wodę, która jest przewodząca. To, że uderzy w telefon, jest bardzo mało prawdopodobne, bo piorun wybierze szybciej ziemię, która też jest przewodząca, niż będzie szukać kluczy w naszej kieszeni. Komórka natomiast nie ma żadnego związku z piorunami.
Czy osłony instalowane na telefonie czynią je bezpieczniejszymi?
Nie.
Jak to nie? Mamy przecież na rynku całą paletę produktów, których celem jest ograniczenie promieniowania PEM. Możemy kupić nie tylko specjalną nakładkę czy osłonkę na telefon komórkowy, ale także bieliznę, czy farbę chroniącą przed PEM.
Nie znam wszystkich produktów antyelektromagnetycznych na komórki, jakie są dostępne w tej chwili na rynku, ale kilka lat temu słynne były „biedronki”. Taką metalową biedronkę przylepiało się do telefonu i jej zadaniem było osłabianie działania pola elektromagnetycznego. Tymczasem okazało się, że one zwiększały poziom pola emitowanego przez komórkę.
To ciekawe.
Pole emitowane przez komórkę w sytuacji zamontowania na niej metalowej biedronki musiało być dużo większe, żeby wytworzyć energię cieplną w tym metalu. Czyli emisja komórki musiała się zwiększać. To była kompletna bzdura. Nie dość, że nikomu nie była w stanie pomóc, to miała negatywny wpływ. Podejrzewam, że obecnie sprzedawane środki ochrony są podobne.
Rozumiem, że tak samo działa etui chroniące przed negatywnym wpływem pola elektromagnetycznego na zdrowie człowieka?
Metalowe etui na telefon, które niby ma nas chronić przed PEM to tragedia. Oznacza to, że nasz telefon komórkowy musi dodatkowo zapracować na to, żeby zainstalowany na niej metal się podgrzał. Oczywiście mówimy o minimalnym podgrzaniu, ale wystarczającym, żeby wytworzyć prądy w tym etui. Czyli telefon emituje silniejsze pole elektromagnetyczne, gdy zainstalujemy na nim "ochronny" gadżet. Do wszystkich tego typu urządzeń należy podchodzić bardzo ostrożnie. Są dwie opcje: to może zupełnie nie działać, ale może też być szkodliwe. A majtki antyPEM to jeszcze większa bzdura – choć przyznaję, dosyć kreatywna.
Zmierzmy się z kolejnym mitem. Czy telefon komórkowy może powodować bezpłodność?
Niestety ten mit istnieje nawet w środowisku lekarskim. Ale nie ma na świecie badań potwierdzających hipotezę, że PEM emitowane przez telefon komórkowy może wywołać bezpłodność. Może mieć jednak na to wpływ ciepło wydzielane przez pracujące urządzenie i nagrzewające się podzespoły, jednak głównie myślę tutaj o laptopach trzymanych na kolanach. Jądra są wrażliwe na zbyt wysoką temperaturę i równie dobrze na męską płodność wpływać mogą tez zbyt gorące kąpiele, a nawet zbyt ciasna bielizna. Żyjemy w polu elektromagnetycznym 50 Herzów, które mamy w ścianach i kontaktach. Żyjemy w polu elektromagnetycznym, które przychodzi w transmisjach radiowych i telewizyjnych. Powtarzam po raz kolejny wszystkim niedowiarkom, że nie jesteśmy w stanie odizolować się od pola elektromagnetycznego.
Czyli kobiety w ciąży mogą bez obaw rozmawiać przez telefon komórkowy?
Amerykanie mają takie powiedzenie, które bardzo mi się podoba: „rozsądne unikanie”. Kobiety w ciąży to wyjątkowo delikatny temat, ale wydaje się, że ewentualny negatywny wpływ ma charakter psychosomatyczny. Sam fakt zdenerwowania (często powodowanego niewiedzą) może mieć jakiś negatywny wpływ na ciążę. Oczywiście, nie jestem ginekologiem-położnikiem, ale znam rzetelne badania, które nie potwierdzają negatywnego wpływu PEM na ciążę. Warto jednak zauważyć, że przepisy BHP nie dopuszczają kobiet w ciąży do dłuższej pracy przy komputerach i jest to o tyle zrozumiałe, że być może niektóre panie już przez samą świadomość kontaktu z polem elektromagnetycznym mogłyby się zdenerwować i o zdenerwowanie, mogłoby źle wpłynąć na przebieg ciąży. W takim przypadku należy zachować margines bezpieczeństwa, gdyż tu emocje często grają kluczową rolę. Tak jak już wspomniałem wcześniej, jeśli chodzi o samą fizykę i środowisko, to nie ma żadnych przeciwwskazań.
Tak samo nie powinna siedzieć przed telewizorem.
Otóż to. Pewnie w ogóle nie powinna spędzać zbyt dużo czasu w jednej pozycji, chyba, że jest to pozycja leżąca.
Przeciwnicy sieci 5G, często w swojej argumentacji wyciągają izraelskie badania, według których ludzkie gruczoły potowe działają jak zestaw maleńkich anten, które wzmacniają promieniowanie. Inne badanie wykazały, że „ponad 90 proc. przenoszonej mocy jest absorbowane w warstwie naskórka i skóry właściwej”. W efekcie może to prowadzić do chorób skóry, w tym raka.
Rzeczywiście są takie koncepcje. Nie mam jednak tu nic do powiedzenia, gdyż zarówno ja, jak i wszyscy znani mi rzetelni naukowacy uważają to za kompletną bzdurę. Umówmy się, że gdyby było to prawdą, to ludzkie gruczoły potowe musiałyby być przewodzące, a nie są. Trzeba sobie uświadomić, że antena to jest rodzaj drutu, a tutaj go nie ma.
W takim razie zmierzmy się z kolejnym mitem. Czy sieć 5G jest porównywalna w swoich parametrach z bronią mikrofalową?
Tego nie da się nawet porównać. To zupełnie inna moc i częstotliwość. Broń mikrofalowa pracuje z o trzy rzędy większą częstotliwością i wiele większą mocą niż w systemie telefonii mobilnej. Oczywiście jest to też pole elektromagnetyczne, ale o zupełnie innych parametrach. Broń elektromagnetyczna służy do rozpraszania tłumów, podobnie jak kiedyś służyły temu celowi polewaczki wodne. Należy podkreślić, że broń elektromagnetyczna nie zabija.
W internecie można także znaleźć filmy, na których pokazana jest śmierć ptaków w wyniku uruchomienia sieci 5G.
To nie przez sieć czwartej czy piątek generacji ptaki ponoszą śmierć, ale przez linie energetyczne, na których siadają. W obecnych czasach można wymyślić wszystko. Ale nie można tego tak uogólniać, że jak pojawi się 5G to wszystkie ptaki zaczną umierać na naszych oczach.
Wszystko to jest działaniem w ramach psychiki ludzkiej. Działaniem, które nie ma nic wspólnego z fizyką i środowiskiem. I tutaj warto jeszcze raz wspomnieć o kobietach w ciąży, którym najbardziej grozi ten syndrom psychiczny.
Kiedyś robiliśmy takie badania czy komórka albo anteny bazowe przeszkadzają w działaniu rozrusznika serca. I udowodniliśmy, że nie ma to żadnego wpływu. Napisałem nawet książkę na ten temat, jednak będąc pewnego razu w szpitalu i rozmawiając przez telefon, lekarz zwrócił mi uwagę, że swoją rozmową telefoniczną mogę zaszkodzić ludziom posiadającym taki rozrusznik. I tutaj mamy właśnie swoisty przykład mitu. Bez względu na ilość przeprowadzonych badań czy publikacji naukowych będą istnieć mity, w które część ludzi będzie nadal wierzyć.
Jak zatem walczyć z mitami i dyskutować z przeciwnikami pola elektromagnetycznego?
Ciężko mi jest powiedzieć, jak możemy przekonać takie osoby. Prawdę mówiąc, od tego są eksperci od komunikacji. Osobiście mogę przekazywać swoją wiedzę i mówić na ten temat.
Na pewno można to zrobić taką pozytywistyczną, judymowską pracą. Wiadomo, że będzie to prostsze dla ludzi, którzy po prostu nie wiedzą, jak to działa, mają za duży natłok informacji, ale chcą się dowiedzieć.
Przeciwny zawsze będą podważali wiarygodność wszelkich badań.
Oczywiście. Będą mówili wręcz, że jesteśmy sprzedajni albo że jesteśmy na kogoś usługach – takie uwagi dość często można znaleźć w sieci. Tak niestety wygląda rzeczywistość. Już kiedyś chyba o tym wspominałem, że jak był wprowadzany prąd elektryczny na przełomie XIX/ XX wieku, to była bardzo podobna historia. Pojawiały się nawet artykuły mówiące o tym, że prąd ten pozabija ludzi, że wynalazek Edisona zniszczy ludzkość. A dziś każdy z niego korzysta.
To na koniec jeszcze pozwolę sobie zapytać, czy dzięki 5G będziemy mogli kontrolować umysły?
Jeśli ludzie będą mieli wszczepione chipy do mózgu, to oczywiście będzie to możliwe. Weźmy jednak pod uwagę, że już teraz korzystanie ze smartfona i mobilnego internetu w pewnien sposób czyni nas otwartymi także na manipulacje. Powoduje, że jesteśmy w pewien sposób „kontrolowani”. Nie potrzebujemy do tego 5G. Jest to przypadłość cywilizacyjna, od której nie uciekniemy. Korzystając z mediów społecznościowych, udostępniając w nich swoje zdjęcia, chwaląc się lokalizacją. Jako naukowiec mogę tylko apelować – ze smartfonów korzystajmy z umiarem, ale nie ze względu na kontrole umysłów, reptillian czy inne tego typu bzdury, tylko dlatego, że jest wiele ciekawszych sposobów spędzania wolnego czasu, niż wpatrywanie się w ekran telefonu.